Radomski sąd uniewinnił trzech byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, oskarżonych o próbę otrucia działaczki opozycji – Anny Walentynowicz. Prokurator, który uznał czyn za zbrodnię przeciwko ludzkości, żądał dla każdego z nich trzech lat więzienia.
Mężczyźni odpowiadali za to, że przeszło 30 lat temu podjęli działania zmierzające do podania Annie Walentynowicz środka farmakologicznego, który w małej dawce mógł spowodować niebezpieczne odwodnienie organizmu, a w dużej – zatrucie, a nawet doprowadzić do śmierci. Sędzia Jerzy Kosiela, uzasadniając wyrok, przypomniał, że do realizacji zamiaru jednak nie doszło, a samo planowanie czy przygotowanie nie jest czynem, który podlega karze.
O uniewinnienie, w mowach końcowych, prosili sami oskarżeni. Podczas procesu nie przyznawali się do winy. Przekonywali, że do ich obowiązków należało inwigilowanie przeciwników politycznych, ale nikt nie zamierzał robić im krzywdy. Zaprzeczali też, że nakłaniali kogokolwiek do otrucia Anny Walentynowicz.
Synowi opozycjonistki, który podczas procesu był oskarżycielem posiłkowym, trudno było zrozumieć, dlaczego działanie oskarżonych nie jest traktowane jak przestępstwo. Według niego, prawo nie powinno pozostawiać tak wielu możliwości interpretacji przepisów. Przypomniał, że jego matka dowiedziała się o całej sprawie w latach 90- tych. Niechętnie o tym rozmawiała, bo zmieszana w nią była jej bliska koleżanka, również działaczka „Solidarności”, zarejestrowana w aktach SB jako TW „Karol”.
14 lat temu Instytut Pamięci Narodowej rozpoczął badanie dokumentów. W sumie zgromadzono ponad 100 tomów akt. Ostatecznie czyn byłych funkcjonariuszy SB uznano za zbrodnię przeciwko ludzkości, a akt oskarżenia trafił do sądu. Wyrok, który dziś zapadł, nie jest prawomocny.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/ Anna Orzeł/magos