Francuska policja oskarżyła pięć osób o organizację zamachu w Nicei, w którym zginęły 84 osoby. Zatrzymani, wśród których są francuscy obywatele, mieli współpracować z napastnikiem i planować atak od kilku miesięcy.
Jak podaje BBC, czterech mężczyzn i kobieta w piątek stanęli przed sądem. Podejrzani, którzy mają od 22 do 40 lat, są oskarżeni o pomoc zamachowcowi Mohamedowi Lahouaiej-Bouhlel w organizacji ataku w Nicei. 31-letni Tunezyjczyk, który był „żołnierzem” Państwa Islamskiego, wjechał ciężarówką w tłum ludzi, którzy wracali z nocnego pokazu fajerwerków kończącego Dzień Bastylii, święto narodowe Francji. Francuski prokurator generalny Francois Molins powiedział, że po przestudiowaniu zawartości telefonu napastnika, można stwierdzić, że zaczął on planować atak terrorystyczny już w 2015 roku.
Pięć zatrzymanych osób miało udzielić Lahouaiej-Bouhlel pomocy logistycznej. Zarówno napastnik, jak i jego pomocnicy nie byli wcześniej znani francuskiemu wywiadowi. Tylko Ramzi A., Francuz tunezyjskiego pochodzenia, był wcześniej skazany za posiadanie narkotyków i drobne przestępstwa – informuje BBC. On, drugi Francuz pochodzący z Tunezji Mohamed Oualid G. oraz Tunezyjczyk Chokri C. są oskarżeni o „udział w zabójstwie dokonanym przez grupę mającą związki z terroryzmem”. Pozostałe dwie osoby – Albańczyk o imieniu Artan oraz kobieta o imieniu Enkeldja, która ma albańskie i francuskie obywatelstwo, miały dostarczyć zamachowcowi broń. Cała piątka pozostanie w areszcie – powiedział Francois Molins.
Do zamachu w Nicei, modnym francuskim kurorcie na Lazurowym Wybrzeżu, doszło 14 lipca. Wielka biała ciężarówka staranowała ludzi na Promenadzie Anglików – nadmorskim deptaku obleganym przez turystów, urlopowiczów i mieszkańców. Dwóch policjantów zaczęło ostrzeliwać pojazd, kiedy ten wjechał w krawężnik, ale kierowca przyspieszył i jechał jeszcze promenadą dwa kilometry. Za autem ciągnęło się morze ciał. Policjantom w końcu udało się zatrzymać samochód, a napastnik zginął, kiedy funkcjonariusze zaczęli strzelać do kabiny kierowcy. Tego dnia w Nicei zginęły 84 osoby, a ponad 300 zostało rannych.
Francja zmaga się z terroryzmem od stycznia ubiegłego roku, kiedy napastnicy związani z Państwem Islamskim wtargnęli do siedziby satyrycznej gazety „Charlie Hebdo” w Paryżu i zabili 12 osób. Przez dwa kolejne dni dżihadyści zabili jeszcze pięć osób. Z kolei w listopadzie doszło do skoordynowanych zamachów w aż sześciu miejscach publicznych we francuskiej stolicy. Dżihadyści użyli broni oraz ładunków wybuchowych. Zginęło 130 osób (w tym 89 uczestników koncertu w klubie Bataclan) oraz siedmiu napastników. Po zamachach 13 listopada francuski prezydent wprowadził stan wyjątkowy, który został przedłużony po masakrze z Nicei.
Jak podaje również BBC, francuski rząd wszczął śledztwo dotyczące działań nicejskiej policji w feralny dzień 14 lipca. To odpowiedź na powtarzające się głosy świadków, że na miejscu znajdowało się zbyt mało policjantów, aby zatrzymać ciężarówkę. Francuski dziennik „Liberation” twierdzi, że w momencie ataku na promenadzie znajdował się tylko jeden radiowóz, mimo że publiczne wydarzenie, jakim był pokaz fajerwerków, powinno być ściślej strzeżone. Zdaniem dziennika lokalna policja miała zarówno za mało broni, jak i czasu, żeby zatrzymać napastnika.
Doniesienia „Liberation” zdementował jednak szef francuskiego MSW Bernard Cazeneuve. Polityk stwierdził, że dziennik odnosi się do tylko jednego z punktów, w którym policja patrolowała promenadę. Cezeneuve powiedział, że główna blokada drogi znajdowała się na początku nadmorskiego deptaku i znajdowało się tam sześciu międzynarodowych policjantów oraz dwa radiowozy. Ci funkcjonariusze mieli jako pierwsi „zaatakować” ciężarówkę.
Aleksandra Gersz AIP/AP Photo/Claude Paris