Egipscy śledczy przechwycili sygnał z rozbitego w ubiegłym tygodniu samolotu linii EgyptAir. Oznacza to, że zwiększyła się szansa na znalezienie czarnych skrzynek maszyny. Airbus A320 rozbił się w Morzu Śródziemnym. Leciał z Paryża do Kairu.
Szef zespołu śledczych poinformował, że udało się przechwycić sygnał z jednego z urządzeń lokalizacyjnych w samolocie. W związku z tym ekipy poszukiwawcze zmniejszyły zakres prowadzenia akcji i teraz przeczesują teren o promieniu pięciu kilometrów. Śledczy mają nadzieję, że uda się odnaleźć czarne skrzynki, których zawartość powinna dać odpowiedź na pytanie o przyczyny katastrofy.
Na poszukiwania wysłano między innymi egipską łódź podwodną, a teraz na miejsce płynie też francuski statek badawczy. Śledczy informowali, że przed startem maszyny nie zanotowano problemów technicznych, ale francuscy eksperci informowali o dymie, jaki miał pojawić się w przedniej toalecie Airbusa.
Pojawiły się też informacje o możliwym zamachu terrorystycznym na pokładzie, jednak zarówno egipski prezydent, jak i śledczy twierdzą, że jest za wcześnie, aby mówić o jakiejkolwiek wersji wydarzeń. W wyłowionych dotychczas szczątkach samolotu nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych.
Maszyna rozbiła się w ubiegłym tygodniu w nocy ze środy na czwartek. Na jej pokładzie było 66 osób. Wczoraj w czasie wieczornej uroczystości w Kairze setki ludzi po raz kolejny uczciły pamięć ofiar.
TS/IAR/Wojciech Cegielski/RTR/BBC/Al-Ahram/mcm/wk