Prosty język na stronach internetowych to same korzyści, przekonuje Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, które od kilkunastu miesięcy zachęca różne instytucje do tego, by z klientami porozumiewać się w sposób nieskomplikowany. W gmachu resortu trwa seminarium poświęcone przystępności tekstów urzędowych w internecie.
„Komunikacja, żeby była skuteczna, musi być prosta i zrozumiała”, mówiła wiceminister Andżelika Możdżanowska. Podkreślała, że czas to pieniądz i cenne minuty można zaoszczędzić na prostej komunikacji. Wiceminister dodała, że kolejnym wyzwaniem będzie uproszczenie procedur i języka w dokumentach funduszy i projektów europejskich.
Ministerstwo zachęca kolejne firmy i instytucje, by przyłączały się do grupy przyjaciół prostego języka. Do tej pory było ich trzynaście, dziś to grono poszerzyło się o Aglomerację Kalisko-Ostrowską, Urząd Miasta Kalisz i PZU. Prezydent Kalisza Krystian Kinastowski powiedział, że czasami na jego biurko trafiają do podpisu pisma, z których nic nie wynika, a mieszkańcy miasta, którzy pismo otrzymują, nie wiedzą, czy decyzja jest pozytywna czy negatywna, bo język jest tak skomplikowany.
Doktor Grzegorz Zarzeczny z Pracowni Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego powiedział, że strony internetowe urzędów zmieniają się na naszych oczach i z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej. „Największym problemem była średnia długość zdań, te zdania momentami przekraczały granice wytrzymałości nie tylko przeciętnego Polaka, ale nawet przeciętnego – wykształconego Polaka”, mówił. Powiedział, że w 2016 roku na stronie internetowej jednego z ministerstw zdarzyło się zdanie pojedyncze, złożone z ponad stu słów.
Grzegorz Zarzeczny zaznaczył, że wprowadzenie w urzędach prostego języka wymaga na początku trochę wysiłku, ale później wszystko idzie sprawniej. „O wiele szybciej załatwiamy różne rzeczy, o wiele szybciej podejmujemy decyzje na podstawie różnego rodzaju tekstów”, mówił.
Informacyjna Agencja Radiowa/ Białek/jf/mitro/