9.4 C
Chicago
piątek, 19 kwietnia, 2024

„Proponowane zmiany w ordynacji nie są najlepsze”

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

– Zmiany w ordynacji wyborczej, które są proponowane, nie spełniają oczekiwań ludzi – mówi dr Adam Gendźwiłł z Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.

Rząd chce do końca roku zakończyć prace nad kilkoma kluczowymi projektami. Jednym z nich jest zmiana ordynacji wyborczej, która zakłada m.in. likwidację JOW-ów w wyborach do rad gmin oraz wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Skąd taki pośpiech?

Nie wiem, skąd, ale nie ma wątpliwości, że każda zmiana, która jest procedowana w ostatniej chwili przed wyborami, a z taką sytuacją mamy do czynienia, jest zmianą na gorsze. Mimo że nie jestem wielkim zwolennikiem wprowadzonych ostatnio Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, to ich znoszenie i zmienianie ordynacji właśnie w takim stylu jest fatalne z punktu widzenia demokracji lokalnej i tego, co to może oznaczać dla samorządności. A przede wszystkim grozi to kryzysem organizacyjnym wokół wyborów. Dyskusja nad systemem wyborczym nie ma znaczenia, kiedy sama organizacja wyborów może się zawalić. Tu widzę zagrożenie i te sygnały, które docierają z PKW to rzeczywiście poważny alarm, który trzeba wziąć pod uwagę, myśląc o zmianach.

A jak Pan ocenia same rozwiązania, proponowane przez polityków PiS?

One też nie są dobre. System proporcjonalny w bardzo małych okręgach wyborczych traci swój walor proporcjonalności. Jedyne co wtedy zyskujemy, to to, że rywalizacja jest w większym stopniu grupowa, liczą się etykiety partyjne, czy komitetowe i że wprowadza się jeszcze dodatkową rywalizację pomiędzy kandydatami w obrębie listy. To są dwa mechanizmy, których działanie jako tako znamy z wyborów sejmowych, z wyborów do rad powiatów, czy do sejmików województw i wiele wskazuje na to, że to też jest ordynacja pod wieloma względami nienajlepsza, nie spełniająca oczekiwań ludzi.

Jednym z argumentów za wprowadzeniem zmian jest próba niedopuszczenia do kuriozalnej sytuacji, która miała miejsce w wyborach w 2014 roku.

Bardzo trudno będzie powtórzyć identyczną sytuację chociażby z tego względu, że już projekt kart wyborczych będzie inny. Ale chciałbym nieśmiało zwrócić uwagę wszystkim optymistom, że rozwiązania proponowane w projekcie zakładają, że procedura liczenia głosów będzie jeszcze trudniejsza. To się ma odbywać tak, że przewodniczący komisji wyborczej będzie podnosić każdą kartę wyborczą. W związku z tym, jeśli karta będzie broszurą, to żeby stwierdzić ważność głosu, trzeba przewertować całą książeczkę. To znaczy, że każdy głos liczy się dłużej, a poza tym, jeśli mamy obwody, w których w głosowaniu wzięło udział tysiąc wyborców, to – zważywszy na to, że równocześnie odbywają się wybory do sejmików, do powiatów, do rady gminy i wybory wójta, burmistrza, prezydenta miasta – oznacza to przeliczenie czterech tysięcy kart wyborczych. Jarosław Flis wyliczył ostatnio, że w niektórych komisjach – stosując nowe zasady – wyników wyborów można spodziewać się 24 godziny po zakończeniu głosowania.

Fot. Polska Press

Kacper Rogacin (AIP)

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520