Piotrkowska prokuratura nie zgadza się z decyzją sądu, na mocy której dziennikarz Kamil Durczok nie trafił tymczasowo do aresztu. Sprawa ma związek z kolizją, którą spowodował po pijanemu w ubiegły piątek na autostradzie A1. Prokuratura zapowiada złożenie zażalenia.
Decyzja sądu nie jest prawomocna. O tym, że piotrkowska prokuratura złoży zażalenie poinformował jej rzecznik Witold Błaszczyk. Trafi ono do sądu prawdopodobnie w piątek.
Dziennikarz usłyszał w prokuraturze dwa zarzuty: kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Pierwszy jest zagrożony karą dwóch lat więzienia, drugi – dwunastu. Sąd miał wątpliwości, co do drugiego zarzutu. Jak mówił jeden z adwokatów dziennikarza Łukasz Isenko, na chwilę obecną sąd uznał, że nie ma najmniejszych dowodów sprawstwa najpoważniejszego zarzutu, jaki został przedstawiony przez prokuraturę.
Śledztwo w sprawie trwa. Prokuratura sprawdza, czy oprócz psa z dziennikarzem podróżował ktoś jeszcze. Rzecznik prokuratury Witold Błaszczyk wskazuje, że w toku postępowania przygotowawczego pojawiała się okoliczność, która wskazuje, że inna osoba mogła poruszać się pojazdem. Prokuratura nie ustaliła, kiedy ta osoba wsiadła do auta ani kiedy z niego wysiadła, a także czy na pewno była w samochodzie w chwili kolizji drogowej.
U Kamila Durczoka w chwili zatrzymania stwierdzono 2,6 promila. Dziennikarz wyraził zgodę na publikowanie jego wizerunku i posługiwanie się pełnym imieniem i nazwiskiem.
IAR/Monika Gosławska/Radio Łódź/mk/sk