W ocenie Prokuratury Regionalnej w Poznaniu decyzja sądu o uchyleniu środków zapobiegawczych wobec Romana Giertycha jest zagrożeniem dla prawidłowego toku i efektów postępowania. Śledczy podejrzewają go o udział w wyprowadzeniu kilkudziesięciu milionów złotych ze spółki giełdowej Polnord.
Sąd Rejonowy Poznań-Stare miasto uznał dziś, że były wicepremier nie ma statusu podejrzanego, ponieważ prokuratura nie przedstawiła mu skutecznie zarzutów. Prokuratura żądała zakazu wykonywania zawodu adwokata, poręczenia majątkowego, policyjnego dozoru i zakazu opuszczania kraju.
Prokuratura wskazała, że Roman Giertych wyjechał z Polski i „uniemożliwia prokuraturze wykonywanie zaplanowanych czynności procesowych, mając samemu możliwość wpływania na świadków i prawidłowy tok śledztwa”. „Wykorzystuje to między innymi poprzez swoją aktywność w mediach” – napisano w komunikacie.
Poznańska prokuratura dodała, że były wicepremier nie stawia się na przesłuchania, a „próba nawiązania z nim kontaktu telefonicznego zakończyła się przerwaniem połączenia, gdy telefonujący do podejrzanego funkcjonariusz wyjaśnił, że reprezentuje policję”. Prokuratura przypomina, że każdy podejrzany ma obowiązek stawić się na przesłuchanie i powiadomić organy ścigania o zmianie miejsca pobytu na dłużej niż tydzień. „Łamanie tych obowiązków przez Romana G. jest naruszeniem prawa i w praktyce oznacza, że podejrzany ukrywa się przed organami ścigania” – stwierdzają poznańscy śledczy.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Prokuratura Krajowa/d rydz/w dwi/