13.2 C
Chicago
wtorek, 23 kwietnia, 2024

Prof. Antoni Dudek: „Po wyborach może nas czekać wiele niespodzianek”

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Może nas czekać wiele niespodzianek i nie ukrywam, że jestem o to pełen obaw. Nie ulega wątpliwości, że mamy rozregulowany system wyborczy, a protesty z powodu problemów z głosowaniem to tylko element szerszej układanki – mówi prof. Antoni Dudek, politolog i historyk Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Po zamieszaniu z organizacją wyborów, ich przełożeniu, a później decyzji o głosowaniu hybrydowym, wyborcy mogą mieć pewność, że biorą udział w pełni demokratycznym procesie wyboru głowy państwa? Wypaczenia zawsze są możliwe, dlatego czujności nigdy za wiele. Jest wiele osób, na czele z Lechem Wałęsą, które w przeszłości całkiem poważnie mówiły, że wyniki niektórych wyborów były sfałszowane. Wałęsa mówił tak choćby o wynikach w 1995 r., natomiast nigdy nie przedstawił konkretnych dowodów, a to one są kluczowe. Zakładam dość optymistycznie, że skoro wybory w miażdżącej większości odbędą się w sposób tradycyjny, a więc taki, który jest przez komisje dopracowany, i który był dość dobrze realizowany w ostatnich latach, to będą uczciwe. Co nie zmienia faktu, podnoszonego przez niektórych konstytucjonalistów, także w moim odczuciu zasadnego, że odbywają się w sposób pozakonstytucyjny, z uwagi na termin. Być może będzie to wykorzystywane już po samych wyborach, dla podważenia ich wyniku. Jako prawnik, historyk i politolog nie jestem w tych sprawach ortodoksem, jednak faktem jest, że termin na ich organizację minął, a jednocześnie jedyny konstytucyjny scenariusz przesunięcia daty nie został wykorzystany, ponieważ nie ogłoszono stanu klęski żywiołowej. Gdy jedna ze stron odwoła się do kwestii prawno-konstytucyjnych, zrobi się z tego poważny problem polityczny.

Polonia skarży się na proces rejestracji oraz terminowość otrzymywania pakietów. Po głosowaniu należy spodziewać się protestów wyborczych? Z całą pewnością będzie ich wiele. Znów odwołam się do 1995 r., gdy doszło do sytuacji, której dziś nikt nie ośmieliłby się nawet zaproponować, a mianowicie, że Polacy przebywający zagranicą mogli głosować wyłącznie w I turze, w czym niektórzy upatrują przyczyn zwycięstwa Aleksandra Kwaśniewskiego. W tej kwestii podzielił się nawet Sąd Najwyższy, a decyzję o uznaniu wyników podjęto niejednomyślnie. W tym roku wybory prezydenckie ponownie obciążone są problemem tego, w jakim stopniu Polacy przebywający zagranicą będą mogli uczestniczyć w głosowaniu. Ta sprawa nabierze olbrzymiego znaczenia, jeśli różnica w II turze będzie niewielka. Nie wykluczam żądania powtarzania liczenia głosów, gdyby okazało się, że różnica jest wielkości kilkudziesięciu tysięcy głosów, przy 8 mln oddanych na obu kandydatów. Może nas czekać wiele niespodzianek i nie ukrywam, że jestem o to pełen obaw. Nie ulega wątpliwości, że mamy rozregulowany system wyborczy, a protesty z powodu problemów z głosowaniem to tylko element szerszej układanki, która może zawalić się po 12 lipca.

Inny element, to skromne, pod względem liczebnym komisje, które oprócz obsługi wyborców w sposób tradycyjny, będą przyjmować pakiety korespondencyjne i wrzucać je go urn. Nie obawia się pan prób fałszerstw? Zawsze są takie podejrzenia, ponieważ im mniejsze komisje, tym większe możliwości wpływania na głosy. Zakładam jednak, że nie będzie komisji jednolitych politycznie. Ponadto w czasach smartfonów, podjęcie próby fałszowania głosów jest bardzo ryzykowne. W przypadku jej zarejestrowania mielibyśmy do czynienia z olbrzymim skandalem. Nie można wykluczyć, że znajdą się tacy desperaci, jednak nie uważam, by miało to realny wpływ na wyniki. Prawdziwe fałszerstwa robi się nie na poziomie obwodowych komisji wyborczych, ale na wyższym, gdzie w grę wchodzą znacznie większe liczby.

Na ile obawa przed zakażeniem koronawirusem może wpłynąć na frekwencję? Sondaże prognozują, że ma być wyjątkowo wysoka. Do wybuchu pandemii byłem przekonany, że rekord frekwencji zostanie pobity. Teraz jestem bardziej sceptyczny. Mam podejrzenie, że po pierwszej turze informacje o rozszerzaniu się epidemii będą się wzmagać, w związku z czym część starszych wyborców zdecyduje się nie ryzykować. Dodatkowo, biorąc pod uwagę, że nie będą mieć głowy do załatwiania pakietów, po prostu nie wezmą udziału w wyborach. Drugi czynnik to sezon wakacyjny. Oba mogą sprawić, że frekwencja, która zwykle w II turze jest większa, tym razem będzie mniejsza. Nie podejmę się rozstrzygać co weźmie górę: czy obawa o zdrowie czy mobilizująca temperatura sporu politycznego. To będą miliony indywidualnych decyzji.

 

aip

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520