Przyjaciel z dzieciństwa mężczyzny, którego oskarżono o zabicie 2-letniej dziewczynki w Bostonie, stwierdził w sądzie, że oskarżony wierzył, iż jest w stanie wypędzić demona z czyjegoś domu.
W tym tygodniu ruszyły przesłuchania w sprawie głośnego morderstwa Belli Bond. Ciało dziewczynki woda wyrzuciła na brzeg Bostonu w czerwcu 2015 roku. Przez kilka miesięcy dziecko było znane tylko jako „Baby Doe”. Dopiero we wrześniu udało się ustalić tożsamość dziewczynki i namierzyć podejrzanego.
Zarzut popełnienia morderstwa postawiono Michaelowi McCarthy’ego, partnerowi matki Belli. Po zabiciu 2-latki miał on powiedzieć, że była demonem i musiała umrzeć.
Adwokat McCarthy’ego stwierdził we wtorek, że wbrew ustaleniom prokuratury podejrzany nie sądził, że dziewczynka była opętana, a tematyką demonów zainteresowana była Rachelle Bond, matka dziewczynki. Michael Sprinsky, przyjaciel McCarthy’ego, zeznał tymczasem w środę, iż podejrzanego od dawna ciekawiły siły nadprzyrodzone.
– Długo znam Mike’a, czasami ma takie okresy, w których jest dużo mroku. Mówi o demonach, złych duchach. Nigdy nie traktowałem tego poważnie, wszystko wlatywało mi jednym uchem, a wylatywało drugim – oświadczył Sprinsky, dodając, że w tych okresach wolał trzymać się z dala od McCarthy’ego.
Matka Belli, którą oskarżono o współudział po fakcie, ponieważ ukrywała zbrodnię, stanie przed sądem w piątek.
(jj) / fot. Facebook