Prezydent Donald Trump zamierza prawdopodobnie uznać Jerozolimę za stolicę Izraela. Jeśli do tego dojdzie, uczyni to wbrew stanowisku ONZ. Tymczasem Izrael ostrzelał Strefę Gazy. Zginęło 12 osób.
Niespokojnie w Strefie Gazy. Zaczęło się w czwartek. Wtedy, według izraelskich wojskowych, z terytorium strefy padło kilka strzałów z moździerza. Choć miały dosięgnąć grupę izraelskich żołnierzy, którzy pilnują budowy muru otaczającego całą strefę, nikt nie został ranny. Uderzenie było na tyle niecelne, że nie było właściwie żadnych uszkodzeń w powstającym murze.
Jednak odpowiedź była błyskawiczna. Do Strefy Gazy wjechały izraelskie czołgi, a lotnictwo przeprowadziło dziesięć nalotów. W wyniku ataku zginęło co najmniej 12 osób. Zniszczono także wiele budynków. Według oficjalnej wojskowej agencji prasowej Izraela była to ,,wymiana ognia pomiędzy strefą a Izraelem”.
Do tych dramatycznych wydarzeń doszło na zaledwie tydzień przed historyczną chwilą, czyli przekazania władzy w Strefie Gazy w ręce Autonomii Palestyńskiej. Ma dojść do tego dokładnie 10 grudnia.
Na pewno z niecierpliwością czeka na ten moment około dwóch milionów, mieszkających tam Palestyńczyków. Przede wszystkim mają nadzieję, że choć trochę zmniejszy się wieloletnia blokada strefy. Jednak nadzieje mieszkańców mogą okazać się płonne. Bowiem ani ze strony Izraela, ani Egiptu nie słychać żadnych deklaracji w sprawie choć częściowego zniesienia blokady strefy.
Całą sytuację z przekazaniem władzy w strefie w ręce Autonomii Palestyńskiej może skomplikować uznanie przez USA Jerozolimy za oficjalną stolicę Izraela. Według brytyjskiego dziennika The Independent właśnie taką deklarację ma złożyć w środę 6 grudnia prezydent Trump.
W tym momencie warto przypomnieć, że zajęcie przez Izrael terytorium wschodniej Jerozolimy w 1967 roku i okupacja tego obszaru jest cały czas uznawana przez ONZ za nielegalną. Dodajmy, że według agencji Reuters prezydent Trump nie zamierza przenieść siedziby ambasady USA w Izraelu z Tel Awiwu do Jerozolimy.
Michał Kurowicki AIP