Jak podaje BBC, od zamknięcia zielonych granic przez władze Węgier we wtorek, chorwacką granicę przekroczyło 14 tys. uchodźców. Rekordowa ilość ludzi spowodowała, że wielu z nich nie zmieściło się w ośrodkach i spędziło noce na drogach i przy torach kolejowych.
W związku z tym premier Zoran Milanovic, ogłosił w piątek, że kraj nie przyjmie więcej ludzi, a wszycy imigranci, którzy przekroczą granicę serbsko-chorwacką, będa odsyłani z powrotem. Szef chorwackiego rządu zaznaczył jednak, że nie zamknie granic całkowicie.
Masowy ,,szturm” na chorwackie granice spowodował, że władze zamknęły w piątek rano siedem przejść granicznych na granicy z Serbią, z której napływają uciekinierzy z Bliskiego Wschodu. Zamknięto też prowadzące do nich drogi. Oznacza to, że ludzie, którzy kierowali się na północ od strony Grecji, mają obecnie zablokowaną główną trasę. BBC informuje, że otwarte pozostało tylko przejście graniczne w Bajakovie.
Zdesperowani ludzie, którzy nie mogli dostać się do Chorwacji – kraju prowadzącego do upragnionych Niemiec – szturmowali przejścia graniczne w Tovarniku i Batinie. Do zamieszek doszło także w przygranicznym mieście Beli Manastir.
Tymczasem w piątek służby w Słowenii, kolejnym kraju w drodze na zachód, zatrzymały niedaleko chorwackiej granicy pociąg, którym nielegalnie podróżowało 150 imigrantów. Słowenia to pierwszy kraj na nowej trasie imigrantów, który należy do strefy Schengen. Zamknięcie chorwackich granic sprawi więc, że uchodźcy będą jeszcze dalej od celu swojej wędrówki, czyli Niemiec.
Do wtorku głównym krajem tranzytowym dla imigrantów były Węgry. Przez granicę serbsko-węgierską do Unii Europejskiej przedostały się tysiące uchodźców z Bliskiego Wschodu. Jednak zgodnie z nowymi przepisami, próba nielegalnego przekroczenia granicy lub sforsowania 4-metrowego płotu są traktowane jako przestępstwo i mogą być ukarane nawet kilkoma latami więzienia. Węgierski rząd powiadomił już, że zaczął budowę płotu na granicy z Chorwacją.
Aleksandra Gersz AIP