W Polskim Towarzystwie Ochrony Przyrody „Salamandra” urywają się telefony. Do przyrodników dzwonią zaniepokojeni poznaniacy, którym do mieszkania wpadają nietoperze.
„Rano zauważyłem nietoperza wiszącego na firance. Żona bardzo się go boi. Co mam zrobić?” – takie zgłoszenia w ostatnim czasie otrzymują członkowie PTOP „Salamandra”. Podobna sytuacja powtarza się co roku – w drugiej połowie lipca. To wtedy młode nietoperze opuszczają dotychczasowe schronienia, czyli strychy, i odbywają swoje pierwsze loty. Są to najczęściej karliki i mroczki.
Młode ssaki zwyczajnie błądzą i przez przypadek wlatują do mieszkań. – Taka sytuacja trwa co najwyżej 2 tygodni do momentu, gdy młode nietoperze zdobędą większe lotnicze doświadczenie, a wkrótce potem opuszczą wiosenno-letnie schronienie – wyjaśnia dr Andrzej Kepel z „Salamandry”.
Co najważniejsze, zabłąkanego nietoperza nie należy się bać. Ssaki te nie są bowiem groźne. Żywią się komarami (jednej nocy potrafią zjeść ich nawet trzy tysiące!), nie wplątują się we włosy i nie atakują ludzi. – Mogą próbować gryźć jedynie, gdy ktoś niefrasobliwie chwyta je w gołe ręce – zaznacza dr Kepel.