Trawiące południe Kalifornii pożary lasów dotarły w środę do Los Angeles. Ogień płonął w dzielnicy Bel Air, zagrażał też budynkom Uniwersytetu Kalifornijskiego oraz Muzeum Getty’ego, gdzie znajdują się bezcenne dzieła sztuki, w tym obrazy starych mistrzów i rzeźby ze starożytnego Rzymu.
Płomienie podchodziły też pod autostradę numer 405, którą codziennie pokonuje ok. 400 tys. samochodów. Pasy w stronę północy były zamknięte przez większość dnia. Kierowcy, którzy korzystali z autostrady, jechali w deszczu popiołu, z ogniem ukazującym się na horyzoncie.
Czterdzieści mil na północny zachód płonął największy z obecnych pożarów, który do środowego wieczora obejmował 90 tys. akrów i zniszczył co najmniej 150 budynków i innych konstrukcji, a prawdopodobnie kilkaset więcej. Zagrażał 12 tys. ludzi w mieście Ventura i był opanowany przez strażaków tylko w 5%.
W środę wieczorem władze wydały ostrzeżenie dla wszystkich mieszkańców hrabstwa Los Angeles, w którym poinformowały o „ekstremalnym zagrożeniu pożarowym”. Ogień jest podsycany przez porywisty wiatr, który ma występować także w czwartek.
Szczyt sezonu pożarowego w Kalifornii przypada zwykle na październik, ale władze tłumaczą, że przez zmiany klimatyczne coraz więcej pożarów pojawia się także w kolejnych miesiącach.
– To są dni, w których pęka ci serce. Ale też dni, które pokazują odporność naszego miasta – powiedział na konferencji prasowej Eric Garcetti, burmistrz Los Angeles.
(hm)