Pięciu porwanych ze statku „Szafir” (kapitan, trzech oficerów i marynarz) powróciło dziś do kraju. Przylecieli z Nigerii do Hamburga, skąd odwieziono ich do Polski.
Na popołudniowej konferencji z zarządem armatora statku, Euroafriką i firmą mustrującą marynarzy, Polaris, nie wiele powiedziano o negocjacjach w sprawie zwolnienia porwanych. – Prowadzone przez nas negocjacje były żmudne i trudne – stwierdził Jacek Wiśniewski, dyrektor Euroafriki. – Doprowadzenie do szczęśliwego finału było dla nas sprawą nadrzędną. Nie ujawnił, czy firma zapłaciła za uwolnienie porwanych, ani też, czy uczynił to ubezpieczyciel. Michał Czerepaniak z Polarisu pytany, czym byli żywieni nasi marynarze podczas porwania przytoczył jedno zdanie z rozmowy telefonicznej prowadzonej z nimi: Gdy skończyły się ukradzione ze statku zapasy, jedliśmy to, co oni. Kierownictwo Euroafriki nie zdradziło, czy rozpatrywano zapłacenie porwanym odszkodowania. Podkreślono za to dużą rolę w uwolnieniu Polaków polskiego konsula w Nigerii.
Marek Rudnicki (aip),foto Sebastian Wołosz