Policja w Detroit wszczęła śledztwo w sprawie śmierci 15-latka, który zginął w trakcie ucieczki przed policją.
Desmond Grimes jechał quadem przez ulice Detroit w sobotę ok. godz. 17:30. Patrolujący okolicę funkcjonariusze chcieli go zatrzymać, podejrzewając, że doszło do złamania przepisów. 15-latek próbował uciec, ale wkrótce stracił kontrolę nad pojazdem, uderzył w pikapa i zmarł. Początkowo policja nie ujawniła, że podczas pościgu jeden z policjantów poraził nastolatka paralizatorem. Na czas śledztwa został on zawieszony w obowiązkach.
Dochodzenie prowadzi policja stanu Michigan, ale niezależne śledztwo przeprowadzą też funkcjonariusze w Detroit.
– Nie próbujemy w ten sposób zasugerować żadnych nieprawidłowości ze strony policji stanowej, absolutnie. Ale zawsze gdy mowa jest o utracie życia, powinno dojść do niezależnej oceny – oświadczył James Craig, szef policji w Detroit.
Dodał, że nie jest zwolennikiem szybkich pościgów policyjnych w przypadku osób, które dopuściły się jedynie występku lub złamały przepisy drogowe. Podkreślił, że policja ma lepsze sposoby, aby ich znaleźć, które nie narażają na niebezpieczeństwo ani ich życia, ani mundurowych, ani osób postronnych.
(dr)