W czasie wtorkowej wichury, która nawiedziła Sultan w stanie Waszyngton, jeden z mieszkańców został porażony prądem o napięciu 10 tysięcy woltów. Mężczyzna przeżył i twierdzi, że nic wielkiego się nie stało.
Tim Albers poszedł zobaczyć, jak ma się bydło. Wyłączył znajdujące się pod napięciem ogrodzenie, ale nie zauważył, że leży na nim zerwana linia energetyczna. Kiedy złapał ręką płot, został porażony z całą mocą. Nie mógł go puścić przez minutę – do czasu, kiedy jeden z pracowników przyniósł narzędzia i odciął mężczyznę od prądu.
Albers, ojciec trójki dzieci i dziadek siedmiorga wnucząt, przebywa teraz w szpitalu. Straci kilka palców, a może całą prawą dłoń. Mimo wszystko pozostaje w dobrym nastroju. – Znosi to naprawdę dobrze, rozmawia, żartuje. Mówi wszystkim, że to nic wielkiego, że wypadki chodzą po ludziach – stwierdziła jego małżonka.
(mcz)