Polscy kierowcy, którzy wożą towary we Francji, obawiają się, że firmy transportowe pochodzące z państw Europy Środkowo-Wschodniej zostaną wyeliminowane z zachodnich rynków.
W zeszłym tygodniu z inicjatywy francuskiego resortu transportu odbyło się w Paryżu spotkanie polityków 8 państw UE i Norwegii. Efektem spotkania jest deklaracja nazwana Sojuszem Drogowym, zawierająca propozycje nowych regulacji w międzynarodowym transporcie drogowym. Marcin Walo, kierowca z 15-letnim stażem, przekonywał specjalnego wysłannika IAR na jednym z podparyskich parkingów, że Polacy wykonują jedynie te prace, których nie chcą wykonywać Francuzi. „Nie odczuwam, żebym pracę zabierał. Jakby Francuz chciał, to by jeździł. W czasie weekendu na parkingach nie ma żadnego tutejszego kierowcy” – przekonuje Marcin Walo.
Artur Pawlak, który od 11 lat wozi towary we Francji, przyznaje, że rywalizacji i nieuprzejmości między sami kierowcami nie ma. Wspomina jednak, że kilkanaście miesięcy temu doszło w jego firmie do napadu, który nie miał charakteru rabunkowego. Do auta czekającego na rozładunek w okolicy miasta Laval podjechała grupa mężczyzn z kijami bejsbolowymi. Artur Pawlak opowiada, że napastnicy zażądali listu przewozowego i gdy zobaczyli, że pochodzi z Polski, wyrzucili cały towar z naczepy.
8 państw UE zobowiązało się w zeszłym tygodniu między innymi do wprowadzenia w życie rozwiązań, zgodnie z którymi kierowcy mieliby wracać na gwarantowany przepisami 45-godzinny odpoczynek (w skali tygodnia) do swoich krajów. Wed Francji tkie przepisy ze względów geograficznych będą premiowały kierowców z tego kraju oraz z Niemiec.
Obecnie Polska jest potęgą transportową w UE.. Według najnowszych danych, towary po Starym Kontynencie wozi ponad 185 tysięcy naszych ciężarówek. W 2015 roku przychody Polski w transporcie samochodowym przekroczyły 5 miliardów euro.
Tomasz Majka/Paryż, Fot. Dreamstime.com