Policja w Grand Rapids, drugim co do wielkości mieście stanu Michigan, nie będzie pytać ludzi o ich status imigracyjny – chyba że będzie to ważny element śledztwa kryminalnego.
Zmiana polityki stanowi pokłosie incydentu sprzed kilku miesięcy, kiedy aresztowano mężczyznę w szpitalu. Okazało się, że mężczyzna był obywatelem USA i weteranem wojennym, który cierpiał na zespół stresu pourazowego (PTSD).
Policja w Grand Rapids nie będzie od teraz pytać ludzi o status imigracyjny ani zatrzymywać pod podejrzeniem bycia nielegalnym imigrantem.
Decyzji władz Grand Rapids przyklasnęła organizacja American Civil Liberties Union. Adwokat Miriam Aukerman stwierdziła, że imigranci, którzy potrzebują pomocy, nie powinni się obawiać wzywania policji.
(dr)