Platforma Obywatelska złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości. PO zarzuca Jarosławowi Kaczyńskiemu między innymi płatną protekcję oraz powoływanie się na wpływy. Poseł Marcin Kierwiński poinformował, że w zawiadomieniu jest też mowa o przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego.
Wyjaśnił, że poseł nie może prowadzić działalności gospodarczej. A z opublikowanych przez „GW” nagrań wynika – według Platformy – że prezes PiS jako poseł zawodowy prowadził działalność gospodarczą.
O sprawę zawiadomienia do prokuratury dziennikarze pytali w Sejmie rzeczniczkę rządu. Joanna Kopcińska nie widzi potrzeby, by śledczy badali oświadczenia majątkowe Jarosława Kaczyńskiego. Jak powiedziała, prezes PiS-u jest parlamentarzystą od wielu lat i składa oświadczenia majątkowe. „Nie widzę podstaw, żeby takie zawiadomienie kierować i traktuję to jako kolejną formę ataku politycznego na człowieka, który jest przywódcą partii, która skutecznie zmienia Polskę” – powiedziała.
🎥 Mogło dojść do złamania prawa przez Jarosława #Kaczyński.ego, dlatego @Platforma_org składa zawiadomienie do prokuratury – mówił poseł @MKierwinski podczas briefingu prasowego 👇 pic.twitter.com/6ZsVS6qB5V
— Platforma NEWS 🇵🇱✌️ (@NewsPlatforma) 30 stycznia 2019
Zawiadomienie Platformy Obywatelskiej do prokuratury ma związek z opublikowanym wczoraj przez „Gazetę Wyborczą” nagraniem rozmowy, która odbyła się w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości w lipcu 2018 roku. Uczestniczyli w niej m.in. prezes partii Jarosław Kaczyńskiego i austriacki biznesmen Gerald Birgfellner, prywatnie zięć ciotecznego brata prezesa PiS. Według stenogramu, biznesmen domaga się zapłaty z pracę przy projekcie budowy wieżowców na działce należącej do spółki Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego.
Jarosław Kaczyński tłumaczy fiasko inwestycji okolicznościami politycznymi – nieprzychylnością stołecznego ratusza, stwierdzając że powrót projektu byłby możliwy tylko przy bardzo dobrym zbiegu okoliczności, który dałby wygraną PiS w wyborach samorządowych w Warszawie. Podkreśla też, że realizacja projektu mogłaby medialnie uderzyć w jego partię. Geralda Birgfellnera zapewnia, że spółka jest gotowa zapłacić za jego usługi, ale musi do tego przedstawić dokumenty lub pójść do sądu.
IAR/Naukowicz/as