Dla wzmocnienie swojej pozycji negocjacyjnej z Brukselą premier Johnson stawia już Unii warunki.
Niemal zaraz po ogłoszeniu Brexitu brytyjski premier Boris Johnson rusza do ataku i zapewnia, iż nie ma mowy, by Wielka Brytania dostosowała się do przepisów Unii Europejskiej. Londyn i Bruksela mają do końca roku załatwić umowę handlową, do tego czasu obowiązuje okres przejściowy. Obie strony zapewniają, że chcą to zrobić, ale na różnych warunkach. Rozmowy handlowe rozpoczną się w marcu. Po krytyce Theresy May w podejściu do negocjacji ws. rozwodu z UE, Johnson uderza ostrym tonem, mówiąc, że Wielka Brytania nie będzie przestrzegać zasad i przepisów wspólnoty.
Zdaniem Johnsona, jeśli UE nie zgodzi się na umowę handlową pozwalającą na handel bezcłowy i bezkontyngentowy, podobnie jak to obowiązuje między Unią a Kanadą, Wielka Brytania będzie dążyć do luźniejszego porozumienia, takiego jaki ma Australia. – Nie ma potrzeby, aby umowa o wolnym handlu obejmowała akceptację unijnych przepisów dotyczących konkurencji, subwencji, ochrony socjalnej, środowiska naturalnego lub czegoś podobnego, podobnie jak Unia powinna być zobowiązana do zaakceptowania brytyjskich przepisów- zapowiada Johnson.
Obiecując utrzymanie „najwyższych standardów”, Johnson sugeruje, że UE zaoferowała umowę o wolnym handlu na wzór umowy z Kanadą. – Dokonaliśmy wyboru: chcemy umowy o wolnym handlu, podobnej do tej z Kanadą, ale gdy nam się to nie uda, nasza wymiana handlowa będzie musiała opierać się na istniejącej umowie o wystąpieniu z UE. Zdaniem BBC tymi mocnymi stwierdzeniami Johnson chce wzmocnić stanowisko Londynu przed rozmowami handlowymi z Brukselą.
Z kolei szef brytyjskiej dyplomacji Dominic Raab dodaje, że ,zgoda na ścisłe dostosowanie się do przepisów UE podważyłaby sam sens Brexitu. Bruksela chciałaby, aby Londyn przestrzegał zasad ws. norm i subsydiów państwowych, w tym akceptował jurysdykcję Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sporach dotyczących handlu. Londyn chce też uregulować swoją pozycję w przepisach o wolnym handlu z USA, Japonią, Nową Zelandią i Australią. Negocjacje z Unią zaczną się w marcu. Gdyby jednak nie udało się osiągnąć porozumienia, Londyn mógłby wystąpić o przedłużenie okresu przejściowego. Na to zgodę musiałyby wyrazić obie strony, a wniosek musiałby zostać złożony przed 1 lipca. Johnson zapewnia, ze do tego nie dojdzie.
Propozycje przedstawiła też Komisja Europejska. Unijne kraje pod koniec miesiąca je zatwierdzą co pozwoli na rozpoczęcie negocjacji Brukseli z Londynem. Za negocjacje będzie odpowiedzialny Michel Barnier.
„To była ponura chwila i emocjonalna. Ale brexit to okazja do nowego startu w naszych relacjach. Propozycje dziś przedstawione przez Komisję zawierają zestaw dyrektyw negocjacyjnych z wielu dziedzin – współpracy gospodarczej, sadowej, spraw zagranicznych, bezpieczeństwa i obrony. Największy nacisk Unia kładzie na współpracę gospodarczą i podkreśla, że nie będzie mogła zaoferować dostępu do jednolitego rynku, zerowych taryf i limitów ekspertowych, jeśli Wielka Brytania nie zgodzi się na przyjęcie unijnych reguł.
„Im więcej będzie wspólnych standardów, tym większy dostęp Unia może zaoferować do rynku. Ale decyzja w tej sprawie należy do Wielkiej Brytanii” – powiedział Michel Barnier. Dodał, że poziom ambicji przyszłej unijno-brytyjskiej umowy o współpracy będzie zależał od tego czy Londyn zechce być jak najbliżej, czy też jak najdalej od Europy.
Red. AIP/IAR