1.5 C
Chicago
piątek, 29 marca, 2024

Plutycze. Tu żyje najsłynniejszy rolnik w Polsce – Gienek Onopiuk z programu „Rolnicy. Podlasie”

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Jaki ja tam słynny? Normalny wioskowy chłop – mówi o sobie Gienek Onopiuk ze wsi Plutycze (pow. bielski). Sławę mu i jego synowi Andrzejowi przyniósł udział w popularnym serialu dokumentalnym „Rolnicy. Podlasie”. Odwiedziliśmy go z kamerą i aparatem.

Wieś Plutycze przecina asfaltowa droga. Po jej obu stronach stoją drewniane domy z charakterystycznymi ozdobnymi okiennicami. Mniej i bardziej zadbane. Zatrzymujemy się przy szarym, drewnianym budynku. Stare okna, zniszczone okiennice. Nad gankiem wisi zardzewiała antena satelitarna. O ścianę – oparty rower. Tuż obok kosze na śmieci. Pogoda dżdżysta, to i pełno błota. [przycisk_galeria] Nie zdążyliśmy się zatrzymać, a w podwórka wyłonił się starszy, krępy mężczyzna. Na sobie ma zniszczony sweter, szarą kamizelkę i brudne dżinsy oraz ubłocone gumiaki. Bo jak mówi, pod krawatem nie będzie chodził. To słynny z programu ” Rolnicy. Podlasie” Gienek Onopiuk. Za nim biegnie syn Andrzej.

 

– Chodźcie, pokażę krowy niebieskie. Chodźcie… Z gazety jesteście? No i dobrze, mnie to nie przeszkadza – śmieje się pan Gieniek – Tu reklamy, nie reklamy przyjeżdżają… Nawet i goście z Ameryki byli. Przyjeżdżają krowy niebieskie obejrzeć – dodaje. Prowadzi nas do obory. Znajduje się kilka domów dalej. Tuż obok w domu mieszka z rodziną córka pana Gienka. Obora to drewniany, niski budynek. A wokół błoto. – Chodź tutaj, podejdzie…. Dawaj, chodź tu, chodź, nie utopi się, idzie śmiało – tak pan Gieniek zachęca mnie do obejrzenia jego niebieskich krów, które są jego chlubą. Sprowadził je kiedyś z Litwy. Przyznaje, że nie wie dokładnie jaka to rasa krów. Mówi, że jest to napisane w dokumentach. – To krowa niebieska i cielak niebieski – pokazuje z dumą i głaszcze zwierzęta po pysku. – Ale krowy dziecinne, bo spokojne… Małe dziecko może je wydoić.

 

I zaraz znowu nas zachęca, by obejrzeć jego zwierzęta. – Zajdźcie konie moje zobaczyć. Pięć, te co były telewizji – ożywia się rolnik. A gdy pytamy go jak się nazywają, w odpowiedzi macha ręką: – Aj tam, będę ich jeszcze nazywać. To kasztanka, to gniada… – mówi pan Gienek. Ma 65 lat. Rolnictwem zajmuje się od lat. Zresztą nie ma wyjścia. Ziemię odziedziczył po dziadku, a potem ojcu. W 1972 roku wyszedł z wojska. Służył aż pod Ukrainą. No i wrócił na rolę. Jak mówi, „na chatę gotową”. – Dziadek szkodował do rządu oddać ziemię i wszystko na mnie przepisał. I teraz gospodarzym z chłopcem. Jak damy radę tak gospodarujem, ale gospodarujem… Kraść nie chodzim i tak dalej… Jak damy radę, tak żyjem… Gotujemy sami z chłopcem, albo do córki zajdę – opowiada pan Gieniek.

 

Hoduje 40 sztuk bydła, 5 koni, a także kurki, kaczki, gęsi, indyki. Ma też 50 hektarów ziemi. Słynny rolnik co miesiąc dostaje 1100 złotych emerytury. I nie narzeka. – Mam niecałe jedenaście setek… Musi wystarczyć. Jajko swoje, mleko swoje. Wypiję trochę, nie palę. Na razie jest, jak jest. A jak tam dalej będzie… – zastanawia się. – Dla nas kto rządzi – ten rządzi, aby było dobrze. Gomułka powiatem, chłop stodołą, a robotnik… A za PiS dostałem trzynastą emeryturę i w tym roku jest plan, że też dostanę – uśmiecha się rolnik. Na Unię też nie narzeka. W końcu są i dopłaty od hektara. – Chłopiec dostaje, ja już nie chcę, mam emeryturę. Pomagam mu robić – zapewnia 65-latek z Plutycz.

 

Ma troje dzieci. Dwóch synów kawalerów w wieku 37 i 27 lat. Nie goni ich do żeniaczki. Bo jak mówi, to ich sprawa. – Synowie czy się przyznają czy nie mają panienki – czort ich wie – zastanawia się pan Eugeniusz. Najstarsza córeczka zmarła, gdy miała zaledwie pół roku. Młodsza córka ma męża i dwoje dzieci, czyli prawie sześcioletniego Kacperka i trzyletnią Ninę. Dziadek uwielbia je. W czwartek, kiedy go odwiedziliśmy szykował się na Dzień Dziadka w przedszkolu. – Żona – 20 lat jak sobie przyjaciela znalazła. Trudno, poszła. Widać jej tam lepiej, jak była u nas. Sam z Czyż jest i tam poszła – opowiada pan Gieniek. Nie narzeka na samotność. I zarzeka się, że nowej kobiety nie szuka. – Przyjaciółka dzieciom nie dogodzi. U mnie dzieci dorosłe… I jej nie dogodzą. A ja już dożyję… – żartuje.

 

Nie czuje się żadnym celebrytą. Woda sodowa też nie uderzyła mu do głowy dzięki występowi w programie „Rolnicy. Podlasie”. – A tam sławny… – macha ręką. – Żeby było im źle, tym telewizorantom, to by drugi raz nie przyjeżdżali… Jak się dostał do programu? – Chłopcy są na tych fejsbukach, ja na tym się nie rozumiem… Ja na telefonie się nie rozumiem, a co na fejsbuku? Dzieci wszystkie to mają – mówi. I chwali się, że młodszy syn był też w programie „Dżentelmeni i Wieśniacy”.

 

Występy przed telewizyjnymi kamerami podobały się panu Gienkowi. Nie miał żadnej tremy. I nie przejmuje się tym, co ludzie gadają. – Różnie bywa z tym dokuczaniem. Ja mówię jednemu czy drugiemu – to niech do ciebie też przyjadą – dodaje. Najsłynniejszy rolnik w Polsce tylko ubolewa, że młodzi uciekają ze wsi do miasta, a Plutycze wymierają. Za to on planuje zrobić w domu łazienkę i remont oraz kupić maszyny rolnicze. – Nie będziemy płakać, że pieniędzy nam brakuje, ile mamy tyle mamy… – zapewnia Gienek Onopiuk. I serdecznie nas żegna.

 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 

 

 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 

 

Red. AIP

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520