12.7 C
Chicago
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Plaga znaków drogowych w Słupsku

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

– Zleciłem inwentaryzację znaków, nie tylko drogowych, w mieście, bo mam wrażenie, że jest ich za dużo. W efekcie jest tak, że kierowcy przestają je zauważać. Dlatego spodziewajcie się państwo, że w najbliższym czasie przedstawimy nasz raport na ten temat – mówi Robert Biedroń.

 

W Słupsku od dłuższego czasu narzeka się na znaki drogowe. Jedni uważają, że w niektórych miejscach jest ich za mało. Takie głosy przez pewien czas docierały od użytkowników nowego ringu, którzy nie zawsze wiedzieli, gdzie dojadą, jeśli wybiorą jeden ze zjazdów. Jednak po kilku miesiącach oczekiwania wreszcie pojawiło się odpowiednie oznakowane. Mimo to narzekania nie zakończyły się, bo sporo grupa słupszczan jest przekonana, że w mieście jest obecnie zbyt dużo znaków drogowych. Taki pogląd ze strony taksówkarzy dotarł także do prezydenta Roberta Biedronia, który postanowił zareagować.

Tymczasem niektóre decyzje w sprawie lokalizacji nowych znaków na terenie miasta budzą spore wątpliwości. Znaki drogowe bywają także metodą walki między skonfliktowanymi rodzinami lub mieszkańcami niektórych ulic. Niedawno taki przypadek miał miejsce obok szeregowca przy ul. Na Wzgórzu. Tam od lat jedna z rodzin toczy różne wojny z sąsiadami. Niektóre z nich już kończyły się w sądzie. Choć czas mija, to emocje jednak nie opadają. Co prawda niektóre rodziny nie wytrzymały napięcia i zmieniły miejsce zamieszkania, ale inne nadal mają spore kłopoty. Ostatnio rodzina K. doprowadziła do tego, że ZIM wydał zgodę na ustawienie znaku zakazu zatrzymywania się tuż przy ścianie szczytowej szeregowca przy ul. Na Wzgórzu 9. – Zrobiliśmy to na wniosek jednej z rodzin, która uważa, że sąsiedzi tak ustawiają swoje samochody, aby blokować im dojazd do ogródka – tłumaczy Jarosław Borecki, dyrektor ZIM. Ponieważ w tym wypadku chodzi o pas drogowy, ustawienie znaku sfinansował ZIM.

Od kilku dni znak już stoi na wyznaczonym miejscu. Właściciele skrajnego mieszkania, którzy bezpośrednio z nim sąsiadują, zaniepokoili się, gdy usłyszeli, że sąsiedzi chcą doprowadzić do tego, aby ten znak obejmował także drugą stronę pasa drogowego, tę od strony zieleni. – Nie jest prawdą, że my blokujemy przejazd, bo swoje samochody parkujemy od strony zieleni od czasu, gdy tam mieszkamy. Więcej samochodów pojawia się tam tylko wtedy, gdy nasze dzieci przyjeżdżają do nas na obiad, więc ten pas drogowy nie jest zajęty przez całą dobę. Poza tym sąsiad, który na końcu tego pasa drogowego ma wejście do swojego zieleniaka, może z niego korzystać w każdej chwili – twiedzi Irena Najmrocka, mieszkanka skrajnego mieszkania w szeregowcu.

Do naszej redakcji przyszła, bo boi się, że sąsiedzi doprowadzą do tego, że jej rodzina nie będzie mogła parkować samochodów tam, gdzie robi to do tej pory. – My od początku dbamy o ten pas zieleni. Droga jest utrzymywana w czystości i porządku przez mojego męża. Miasto nie zadbało o to, aby została utwardzona. To my łatamy dziury, odśnieżamy, kosimy trawę i sprzątamy drogę – dodaje pani Najmrocka. Jak się dowiedzieliśmy, dawniej poprzez zainstalowanie na znaku drogowym odpowiedniej tabliczki można było doprowadzić do tego, że obowiązywał on także po drugiej stronie drogi. Teraz już takiej możliwości nie ma. Aby zakaz zatrzymywania obowiązywał w tym przypadku także od strony zieleni, trzeba by tam ustawić drugi znak B-36. Czy tak się może stać? – zapytaliśmy w ZIM-ie. – Teoretycznie taki znak można ustawić, ale praktycznie przecież nie będziemy utrudniać ludziom życia. Dlatego zgodziliśmy się na jeden znak, aby doprowadzić do tego, że wilk będzie syty, a owca cała. Chodziło nam o to, aby była możliwość przejazdu i zaparkowania – mówi dyrektor Borecki.

Zbigniew Marecki (aip), Fot. Krzysztof Piotrkowski

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520