7.1 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024

Piotr Zaremba: Czy istnieje dobry scenariusz serialu „Jak odwołać prezesa NIK”

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Zaskakujące oświadczenie Mariana Banasia, odmawiające ostatecznie dymisji z funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli („choć był do niej gotów”), otwiera nowy etap afery związanej z jego nazwiskiem. Człowiek ten gotów jest zaryzykować wielomiesięczne grillowanie, towarzyszące odklejaniu go od fotela. PiS nie bardzo ma teraz nawet inny wybór, jak próbować doprowadzić tę akcję do końca.

Pojawia się nagle ton swoistego współczucia wobec Banasia, którego dopiero co media związane z opozycją i politycy opozycji przedstawiali zgodnie jako powód wielkiego zgorszenia. Nagle wyrasta na człowieka „niezależnego od PiS”, kogoś, kto przeciwstawił się wszechwładnemu Prezesowi. To absurd i miara choroby naszego życia publicznego. Towarzyszą temu zresztą wciąż żale części komentatorów prawicy, że Banaś to ofiara. Czyja ofiara? CBA i Jarosława Kaczyńskiego, którzy fundują sobie kłopot, żeby zadowolić TVN? Antoni Dudek, stały komentator życia politycznego, powiedział, że oświadczenie Banasia to wielkie oskarżenie PiS.

 

Wielkim oskarżeniem PiS to jest cała historia awansów tego człowieka. Dowodem indolencji albo świadomych przeoczeń służb najwyraźniej niezdolnych, aby prześwietlać swoich. Historia z odesłaniem dymisji Banasia przez marszałek Sejmu pokazuje, że ta kontrola nad kontrolą jest dla PiS ważna Fakt, że marszałek Sejmu, jak napisał „Dziennik Gazeta Prawna”, żądała od Banasia wskazania polityka PiS jako swojego tymczasowego następcę, jest oczywiście kompromitujący (w innym przypadku on sam pełniłby obowiązki do wyboru następcy, niepewnego, bo Sejm musi się dogadać z opozycyjnym Senatem).

 

Ale czy rzeczywiście to tak bardzo oburzyło człowieka, który sam jest politycznym mianowańcem, wprowadzonym do NIK z jednym celem. Aby obóz rządzący trzymał rękę na tej instytucji. Chyba bardziej ugodziło go zwolnienie syna z państwowego banku. Syna, który podobno już raz odwiódł go od dymisji i bywa przedstawiany jako zły duch ojca w całej tej historii. To zwolnienie to taktyczny błąd polityków PiS. Trzeba było to zrobić, kiedy miało się już dymisję w garści. Błędem było też sugerowanie, że Banaś powinien zadbać o rodzinę. Pobrzmiewało to szantażem.

 

Każdy reaguje na szantaż w inny sposób. Ale powiadam, nie trafiło na moralnego wrażliwca. Oczywiście, jego upór to też rodzaj zemsty, złośliwej satysfakcji: „zrobię wam kłopot”. PiS nie musi, wbrew temu, co twierdził najpierw on sam, a teraz twierdzi opozycja, zmieniać konstytucji, żeby się go pozbyć. Wystarczy w teorii dopisanie kolejnego powodu dymisji do ustawy. Zapomina się, że prezes NIK nie jest kompletnie niezależny, przeciwnie odpowiada przed Sejmem (artykuł 13 ustawy o NIK).

 

Tyle że zredagowanie takiego punktu pasującego do tej historii będzie bardzo trudne. Co napisać: że wymaga się od prezesa nieskazitelności? Takie formułki stosuje się wobec sędziów. Ale w tym przypadku jest ona zdradliwa, bo w przyszłości może być używana przeciw prezesom niewygodnym dla aktualnej władzy. Opozycja podniesie larum i trochę ją rozumiem. Choć PiS ma większość, więc gdy już upora się z Senatem, może przeforsować cokolwiek. Słychać też o innych scenariuszach. Mówi się o wniosku do Trybunału Stanu. To jest już dziś formalny powód do dymisji prezesa NIK. Ludwik Dorn zdążył wyrazić przypuszczenie, że zrobi to prezydent Duda, bo musi jakoś zaistnieć w tej historii – w obliczu kampanii.

 

Andrzej Duda zdążył się już kilkakrotnie wypowiedzieć. I oczywiście mógłby wystąpić jako ktoś, kto próbuje patronować załatwianiu tego potężnego kłopotu. Oczywiście, upór Mariana Banasia to też rodzaj zemsty, złośliwej satysfakcji: „zrobię wam kłopot” Ale czy wnioskiem do Trybunału Stanu? Zaglądamy do konstytucji. Można przed nim skarżyć pewne kategorie urzędników „za naruszenie konstytucji lub ustawy w związku ze stanowiskiem lub w zakresie swego urzędowania”.

 

To znowu nie ten przypadek, bo ewentualne winy Banasia nie dotyczą jego prezesowania. No i postępowanie przed trybunałem jest długie. A obóz rządzący nie potrzebuje, aby cała nowa kadencja skryła się w cieniu tej historii. Na razie wiemy jedno. Prezes NIK został już pozbawiony dostępu do informacji niejawnych. Instytucja będzie trwale sparaliżowana. PiS nie może liczyć na aranżowanie kontroli wygodnych dla siebie, ale też raczej nie musi się niczego obawiać. Paraliż instytucji kontrolnej jest w duchu metody sprawowania władzy przez ten obóz. Nie twierdzę, że zaplanowano to z premedytacją.

 

Zaplanowano co innego: polityczną kontrolę nad kontrolą, co zresztą w różnym stopniu, ale jednak, stosowali poprzednicy PiS. Historia z odesłaniem dymisji Banasia przez marszałek pokazuje, że ta kontrola nad kontrolą jest dla PiS ważna. To, oczywiście, byłby dobry powód do pytania, czy rządzący powinni się sami kontrolować. Czy na czele NIK powinien stać delegowany przez nich polityk (Krzysztof Kwiatkowski, skądinąd w pierwszej fazie dość niezależny od PO, był nim także). Wszyscy się jednak przyzwyczaili. Opozycja też nie ma na to żadnego pomysłu. Narzekają reformatorzy państwa z think tanków (Nowa Konfederacja – Klub Jagielloński). Ale właśnie dlatego trzyma się ich z daleka od realnej władzy.

 

 

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520