Już tylko dwa tygodnie pozostały polskim piłkarkom ręcznym do rozpoczęcia turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. W rosyjskim Astrachaniu Polki będą walczyły o olimpijskie paszporty z Rosjankami, Szwedkami i Meksykankami.
Dla Moniki Stachowskiej – ten turniej jest jednym z najważniejszych w dotychczasowej karierze, gdyż może spełnić jej marzenie o występie olimpijskim. Z kołową reprezentacji Polski rozmawiał Darek Matyja.
DM: Jeżeli ktoś teraz zapyta Cię o Astrachań to już czujesz skok adrenaliny?
MS: Będziemy grać tam najważniejszy właściwie turniej w naszym życiu. Będziemy grać o awans do igrzysk olimpijskich i przede wszystkim walczyć o nasze marzenia.
DM: Rosja, Szwecja, Meksyk…
MS: Meksyk… – dwa punkty. Muszą być bezdyskusyjnie, ale samo się nie zrobi. Najpierw trzeba włożyć w to sporo wysiłku. Rosja, Szwecja – widzę takie dwa wielkie, czerwone znaki zapytania. Przypominam sobie dotychczasowe mecze z Rosjankami, które były niesamowite jeżeli chodzi o napięcie i nasycenie emocjami. Wygrałyśmy… Natomiast czuję ogromny respekt, dlatego że to jest niesamowity zespół. Kiedy patrzę na tę drużynę jako potencjalny trener, agent sportowy, to mam ochotę powiedzieć: wow! jakie świetne zawodniczki tam grają. Natomiast my wygrałyśmy z nimi…, więc mam takie mieszane uczucia – trochę strachu. trochę radości, nie wiem co to będzie. szwedki tak samo, mimo że z nimi przegrałyśmy na ostatnich mistrzostwach świata, to Szwedki grają mniej techniczna piłkę ręczną od Rosjanek. Dla mnie Rosjanki są bardziej nieprzewidywalne dlatego, że są bardzo młode, a młode zawodniczki potrafią czasem zaskakiwać same siebie.
DM: No i Rosjanki będą grały jeszcze u siebie, więc na pewno mogą liczyć na doping publiczności. Choć na pewno nie będzie to taki doping jak miała męska reprezentacja Polski podczas mistrzostw Europy w Krakowie.
MS: Zgadzam się z Tobą całkowicie ponieważ Polacy mają jednych z najlepszych kibiców na świecie. Potwierdza to siatkówka, piłka ręczna, skoki narciarskie czy wiele innych dyscyplin. Moje doświadczenie z meczów na terenie Rosji jest takie dość „słabo pozytywne”. W takim ogromnym kraju nie znaleźli się kibice, którzy by dopingowali swoją reprezentację. Więc tam akurat kibice nie powinni nam przeszkadzać. Ale bardzo żałuję, że to jest tak strasznie daleko. Choć nasz duński trener Kim Rasmussen się śmieje, że my jesteśmy jak Chińczycy. Wszędzie jesteśmy na całym świecie. Nie grałyśmy jeszcze meczu żeby chociaż 3-4 osoby nie przyszły – i nie ma znaczenia gdzie grałyśmy te mecze.
DM: W kraju na pewno tysiące kibiców będą trzymać za was kciuki. A czym dla Ciebie byłby ten olimpijski awans?
MS: Każdy sportowiec ma takie trzy „Korony Ziemi” do zdobycia. Nie zdobyłam mistrzostwa świata ani Europy, ale brałyśmy udział jako reprezentacja i dla mnie to już jest zdobycie tych szczytów. Pozostały więc jeszcze igrzyska olimpijskie. Walczymy o swoją przyszłość , o swoje marzenia… Kiedy myślę o igrzyskach to się czuję jak mała dziewczynka, która marzy o kucyku… To jest takie marzenie, żeby tam jednak pojechać, żeby być… To jest coś poza sfera, którą można wytłumaczyć logicznie.
DM: To ja Ci życzę, żebyś tego kucyka w końcu dostała i żeby on miał na imię Rio.
MS: Oooo, tak, tak, tak, tak.
Turniej w Astrachaniu rozpoczyna się 18 marca. Awans do igrzysk olimpijskich wywalczą dwa zespoły z naszej grupy.
Wcześniej bo już 9 marca w Koszalinie i 13 marca w Budapeszcie Polki zagrają dwa mecze z Węgierkami w ramach kwalifikacji do mistrzostw Europy. Dziś w Koszalinie kadra rozpoczyna zgrupowanie.
Naczelna Redakcja Sportowa / D. Matyja / dm