Dziś mija pięć lat od katastrofy włoskiego statku pasażerskiego Costa Concordia, który wieczorem 13 stycznia 2012 roku rozbił się na podwodnych skałach w pobliżu wyspy Giglio w Toskanii i zatonął. Zginęły trzydzieści dwie osoby.
Były komendant statku Francesco Schettino, oskarżony o spowodowanie katastrofy, a także o ucieczkę z pokładu przed zakończeniem ewakuacji oraz próbę zatajenia rozmiarów wypadku – skazany został już w dwóch instancjach na szesnaście lat więzienia. W kwietniu sprawa trafi do Sądu Najwyższego na wniosek prokuratury, która domagała się dla byłego kapitana wyroku 27 lat pozbawienia wolności. Również w kwietniu przestanie istnieć wrak
statku, w tej samej stoczni w Genui, gdzie został wodowany w 2005 roku. Demontaż jednostki kosztował więcej niż jego budowa.
W momencie katastrofy na pokładzie statku znajdowało się 3206 pasażerów i 1023
członków załogi. Z winy kapitana Costa Concordia wpadła na znajdującą na głębokości ośmiu metrów skałę, która rozcięła jej kadłub, tak że w krótkim czasie przechyliła się na prawą burtę i znalazła częściowo pod wodą. Wydobyto ją stamtąd w lipcu 2014 roku i odholowano do Genui.
Marek Lehnert/Rzym, Fot. Archiwum