Jill Stein, która kandydowała w tegorocznych wyborach prezydenckich z ramienia Partii Zielonych, domaga się ponownego przeliczenia głosów w trzech stanach – Michigan, Pensylwanii i Wisconsin.
Stein kwestionuje wyniki wyborów i zwraca uwagę, że system mógł zostać zhakowany.
Ponowne przeliczenie głosów oznaczałoby duży wydatek – 1,1 mln dolarów w Wisconsin, 600 tys. w Michigan i 500 tys. w Pensylwanii.
We wszystkich tych stanach Trump wygrał z Hillary Clinton stosunkowo niewielką różnicą głosów. Zdobył w nich łącznie 46 głosów elektorskich ze wszystkich 306, które otrzymał. Clinton zebrała 232. Gdyby się okazało, że głosy zostały źle podliczone i to Clinton triumfowała w tych stanach, miałaby na koncie 278 głosów, przy 260 jej rywala.
Stein, podobnie jak pozostali kandydaci, nie otrzymała ani jednego głosu elektorskiego. W tzw. popularnym głosowaniu zebrała natomiast ok. 1,4 mln głosów.
(dr)