3.6 C
Chicago
sobota, 20 kwietnia, 2024

Klient pozywa amerykańską sieć kin. Twierdzi, że oszukują widzów na napojach!

0

Zagorzały kinomaniak pozwał sieć kin Cinemark z siedzibą w teksańskim Plano twierdząc, że firma „przycina” widzów na napojach! W pozwie zarzuca się Cinemark, że oferuje klientom 24-uncjowe napoje w kubkach, w których… mieszczą się tylko 22 uncje!

Pozew został złożony w sądzie federalnym w Sherman w minioną środę.

Shane Waldrop, który pozwał sieć, twierdzi, że Cinemark oferuje swoim klientom napoje w kubkach, na których widnieje oznaczenie „24 uncje”. On jednak – jak sądzi – sprawdził realną pojemność kubków i okazało się, że w rzeczywistości mają pojemność tylko 22 uncji. Oznacza to potencjalnie, że sieć oszukuje klientów na napojach!

Waldrop twierdzi w pozwie, że został „poszkodowany finansowo”. Argumentuje, iż jego zdaniem Cinemark zachęca klientów do kupowania napojów w większych kubkach (24 uncje), które są – w przypadku piwa, która zamawiał – o 1 dolara droższe, niż mniejsze pojemniki (20 uncji).

Waldrop domaga się odszkodowania oraz zaprzestania przez Cinemark rzekomego dokonywania oszukańczych praktyk wobec swoich klientów.

Red. JŁ

 

Trzy radiowozy stanęły na światłach i ruszyły z piskiem opon! Świadek nagrał nielegalny wyścig [VIDEO]

0
fot. @ONLYinDADE

Zgodnie z danymi Departamentu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i Pojazdów Samochodowych Florydy – w latach w latach 2018-2023 funkcjonariusze wszystkich policyjnych formacji na terenie stanu wypisali ponad 9 100 mandatów za nielegalne wyścigi uliczne. Czy w tym czasie byli tak samo surowi wobec siebie nawzajem? Trzech policjantów zostało ostatnio przyłapanych na ściganiu się radiowozami na jednej z ulic w Miami.

Viralowe nagranie rozpoczyna się, kiedy trzy radiowozy Departamentu Policji w Miami-Dade ustawiają się obok siebie na pasach przed sygnalizacją świetlną.

„Mamy Chargera, kontra Forda, kontra drugiego Forda” – mówi osoba na filmie, prawdopodobnie autor.

„Musza być świeżo po akademii policyjnej” – komentuje właściciel konta X, które udostępniło nagranie.

Kiedy światło zmieniło się na zielone, co najmniej jeden radiowóz ruszył przez skrzyżowanie z piskiem opono. Dwa pozostałe dotrzymywały mu tempa, pędząc przez pustą ulicę w Miami.

I na tym koniec. Droga była pusta i nikomu nic się nie stało. Byłoby jednak niemałą hipokryzją, gdyby Departament Policji Miami-Dade aprobował takie wybryki w swoich szeregach. Otóż nie aprobuje.

Policjanci z Miami-Dade potwierdzili, że radiowozy należały do ich departamentu oraz poinformowali, że pracują nad identyfikacją funkcjonariuszy, którzy uczestniczyli w „wyścigu”.

Po zakończeniu dochodzenia – jak podano – departament zamierza podjąć „odpowiednie kroki administracyjne” wobec tych policjantów.

Red. JŁ

 

Kalifornijczycy mają dość bezkarnych złodziei. 900 tys. podpisów pod projektem zmian

0

Grupa Californians for Safer Communities (Kalifornijczycy na rzecz Bezpieczniejszych Sąsiedztw) ma ogłosić na dniach zebranie ponad 900 tys. podpisów pod wnioskiem o głosowanie nad zmianą uchwalonej w 2014 roku w referendum Propozycji nr 47. Zatwierdzony przez wyborców projekt stanowił m.in. o tym, że kradzież o wartości poniżej 950 dolarów kwalifikuje się jako wykroczenie, a nie przestępstwo. Po 10 latach mieszkańcy Złotego Stanu ocenią, czy dekadę temu pomylili się, zatwierdzając liberalizację przepisów.

Propozycja nr 47 została zatwierdzona przez kalifornijskich wyborców w referendum z 2014 roku. Mieszkańcy Złotego Stanu zgodzili się wówczas na złagodzenie kar za niektóre przestępstwa związane z narkotykami oraz kradzieżami. Wówczas ustanowiono niesławny przepis, który stanowił, że kradzież mienia o wartości poniżej 950 dolarów jest tylko wykroczeniem.

Zgodnie z danymi Biura Analityków Legislacyjnych – kalifornijscy prokuratorzy już wcześniej traktowali tego typu kradzieże jako wykroczenia, ale zazwyczaj złodziej otrzymywał dodatkowy zarzut włamania, co mogło zmieniać kategorię czynu na przestępstwo. Propozycja nr 47 utwierdziła złodziei w przekonaniu, że kradnąc towar albo gotówkę o równowartości 950 dolarów nie staną się przestępcami.

Organizacja Californians for Safer Communities uważa, że projekt miał „niezamierzone konsekwencje” i obwinia Propozycję nr 47 m.in. o wzrost kradzieży sklepowych oraz epidemią uzależnień i związanych z nią wyzwaniami.

Zgodnie z projektem nowelizacji – wielokrotna kradzież mogłaby zostać uznana za przestępstwo, nawet jeśli złodziej kradł każdorazowo mniej, niż równowartość 950 dolarów, jeśli miał na koncie co najmniej dwa wyroki skazujące. Wprowadzono by także możliwość sumowania wartości skradzionych przedmiotów z kilku osobnych kradzieży, dzięki czemu pułap 950 dolarów zmieniający wykroczenie w przestępstwo byłby bardziej osiągalny.

Aby poddać nowelizację pod głosowanie CfSC potrzebowała 546 651 podpisów. Na dniach organizacja ma ogłosić zebranie prawie dwukrotności tej kwoty – ponad 900 tys. podpisów.

Red. JŁ

Nie tylko Meksyk! Tysiące migrantów przedzierają się do USA z Kanady

0

Nowy Jork ma problem już nie tylko ze zwożonymi przez Teksas nielegalnymi imigrantami z południa kraju. Rosną obawy w związku ze wzrostem liczby nielegalnych przekroczeń na granicy z Kanadą. Od początku bieżącego roku w sektorze Swanton odnotowano 2500 prób nielegalnego przekroczenia granicy.

„To naraża wielu naszych ratowników na niebezpieczeństwo. Ciągle musimy wyciągać ich z bagien. Jak już wspomniałem, wielu imigrantów, którzy tu przybywają, odnosi obrażenia i traci przy tym życie” – powiedziała Heather Baker, która pracuje w restauracji Best Friends Family Diner, znajdującej się nieopodal przejścia granicznego w Rouses Point.

Kobieta jest naocznym świadkiem wzrostu napływu nielegalnych imigrantów do jej miasteczka. Niektórzy – jak twierdzi – zatrzymywali się nawet w lokalu, gdzie pracuje.

Tylko w tym roku w sektorze Swanton odnotowano 2500 prób nielegalnego przekroczenia granicy USA-Kanada.

Miejscowości Champlain i Rouses Point polegają na lokalnym szeryfie, policji stanowej i Straży Granicznej, jeśli chodzi o kwestię ochrony granicy i radzenia sobie z napływem nielegalnym imigrantów. Sytuacja staje się jednak niepokojąca nawet dla lokalnych urzędników.

„Musimy lepiej komunikować się z rządem federalnym, a stan Nowy Jork musi lepiej komunikować się sam ze sobą” – powiedziała Baker.

„Wszystkie organy ścigania powinny wystąpić naprzód, niezależnie od tego, czy są to organy lokalne, stanowe, okręgowe czy federalne” – stwierdził z kolei Christopher Laremore, urzędnik z Rouses Point.

Red. JŁ

To zdjęcie chwyta za serce! Fotografia ze Strefy Gazy Zdjęciem Roku w konkursie World Press Photo 2024

0
epa11286015 A handout photo made available by the World Press Photo Foundation shows the 2024 World Press Photo Award winner image by Mohammed Salem for Reuters depicting Inas Abu Maamar (36) cradling the body of her niece Saly (5) who was killed, along with four other family members, when an Israeli missile struck their home in Khan Younis, Gaza Strip, 17 October 2023 (reissued 18 April 2024). The 2024 World Press Photo Winners were announced by the World Press Photo Foundation on 18 April 2024. EPA/MOHAMMED SALEM / HANDOUT MANDATORY CREDIT: Mohammed Salem/World Press Photo Foundation -- NO COVERS -- NO CROPPING, RESIZING, MANIPULATING -- NO SOCIAL MEDIA USAGE HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES Dostawca: PAP/EPA.

Fotografia wykonana w Strefie Gazy przez Mohammeda Salema z agencji Reutera, ukazująca palestyńską kobietę opłakującą swoją martwą pięcioletnią siostrzenicę, została uznana za Zdjęcie Roku w konkursie World Press Photo 2024. Wyniki tego konkursu ogłoszono w czwartek w Amsterdamie w Holandii.

W ocenie wyróżnionego fotoreportera Reutersa, pochodzącego z Gazy, nagrodzone zdjęcie ukazuje „przejmujący i smutny moment”, co przypomina o „szerszym kontekście tego, co działo się w Strefie Gazy” w ostatnich miesiącach, podczas wojny Izraela z palestyńską organizacją terrorystyczną Hamas – czytamy na stronie internetowej World Press Photo, na której można obejrzeć zwycięskie prace (https://tinyurl.com/3w5e9sny).

Jak poinformowano, Salem sfotografował 36-letnią kobietę o imieniu Inas w szpitalnej kostnicy w mieście Chan Junis, gdzie palestyńscy cywile poszukiwali swoich zaginionych krewnych. Zdjęcie przedstawia ciało dziecka zawinięte w całun pogrzebowy i kuzynkę zmarłej dziewczynki, która przytula zwłoki.
W pozostałych kategoriach zwyciężyli: Lee-Ann Olwage z Republiki Południowej Afryki za udokumentowanie demencji osób starszych jako problemu społecznego na Madagaskarze (Reportaż Roku), Alejandro Cegarra z Wenezueli za ukazanie zmian w polityce migracyjnej Meksyku w ciągu ostatnich lat (Najlepszy Projekt Długoterminowy) oraz Julia Koczetowa z Ukrainy za oryginalne przedstawienie sytuacji na froncie wojny z Rosją (Najlepszy Projekt Multimedialny).
Jury wybrało zwycięskie fotografie spośród ponad 61 tys. zdjęć nadesłanych przez 3851 twórców ze 130 państw.
Prestiżowy konkurs World Press Photo jest organizowany od 1955 roku przez holenderską fundację o tej samej nazwie. W 2020 roku polski fotoreporter Tomek Kaczor zdobył pierwszą nagrodę w kategorii Portret Roku za zdjęcie „Przebudzenie”, ukazujące nastoletnią Ormiankę cierpiącą na syndrom rezygnacji. (PAP)
szm/ adj/

 

arch.

Gdańsk: Celowo najechał na swego pracownika wózkiem widłowym i doprowadził do jego śmierci

0

Prokuratura postawiła zarzut zabójstwa 49-latkowi, który według śledczych 15 kwietnia w hali produkcyjnej w gdańskiej dzielnicy Przeróbka celowo najechał na swego pracownika wózkiem widłowym i doprowadził do jego śmierci. Sąd zastosował wobec podejrzanego areszt tymczasowy.

(u góry: zdjęcie poglądowe)

Śledczy ustalili, że 49-latek, kierując wózkiem widłowym, najechał na pokrzywdzonego 37-latka, przyciskając go do części konstrukcji hali. Pokrzywdzony doznał rozległego urazu zmiażdżeniowego i zmarł. Przyczyną zgonu był wstrząs urazowy. Z zapisu monitoringu wynika, że zachowanie kierującego nie było przypadkowe – przekazała w czwartek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk.

Prokurator zarzucił 49-latkowi popełnienie przestępstwa zabójstwa w zamiarze ewentualnym.
„Pokrzywdzony to obywatel Gruzji. Był on pracownikiem podejrzanego. W dniu zdarzenia przyszedł po zaległe wynagrodzenie. Na tym tle między mężczyznami doszło do wymiany zdań, po której podejrzany wsiadł do wózka” – opisała prokurator przebieg zdarzenia.
Przekazała, że czynności z udziałem podejrzanego przeprowadzono w ubiegły wtorek. Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu.
„Odpowiadając na pytania prokuratora, złożył wyjaśnienia pozostające w sprzeczności z materiałem dowodowym” – powiedziała prok. Wawryniuk.
Sąd uwzględnił wniosek prokuratora o areszt tymczasowy dla podejrzanego. Postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście.
Za zabójstwo grozi dożywotnie pozbawienie wolności. (PAP)

Autor: Piotr Mirowicz

 

pm/ joz/

Rowerzysta na chicagowskiej autostradzie. Policja przypomina: To nielegalne

0

Policja stanowa Illinois otrzymała zgłoszenie o rowerzyście jadącym w środę autostradą I-90. Kierowcy nagrali mężczyznę jadącego na rowerze poboczem około 1 po południu w pobliżu zjazdu na Ontario.

 

Po otrzymaniu tej wiadomości policja stanowa Illinois przypomniała, że jest to nielegalne. W wydanym przez nią oświadczeniu czytamy: „Jazda na rowerze czy chodzenie poboczem jest nielegalne na wszystkich autostradach międzystanowych. Jest to naruszenie kodeksu drogowego stanu Illinois. Jako pieszy nie masz żadnej ochrony, a osoba jadąca na rowerze jest narażona na niebezpieczeństwo”.

Policja dodała, że jeśli kierowcy zobaczą pieszego na autostradzie międzystanowej, powinni skontaktować się z numerem alarmowy 911.

 

BK

Radni mają zdecydować czy ShotSpotter nadal będzie działać w Chicago

0

Chicagowscy radni zajęli się kontrowersyjną technologią wykrywania strzałów ShotSpotter. Pojawiły się wnioski by policja nadal mogła z niej korzystać mimo zapowiedzi burmistrza Brandona Johnsona zakończenia jesienią współpracy z firmą oferującą technologię.

 

W środę radni mieli podczas głosowania zdecydować czy ShotSpotter nadal będzie działać. Jednak termin głosowania przesunięto. Następne posiedzenie Rady Miasta zaplanowano na piątkowe popołudnie, ale zwolennicy planu utrzymania ShotSpottera nie będą w stanie zapewnić wymaganego 48-godzinnego powiadomienia, aby głosować na tym spotkaniu. Mogą potencjalnie zaplanować specjalne posiedzenie Rady Miasta w późniejszym terminie, aby zająć się propozycją lub poczekać do następnego regularnego posiedzenia.

Podczas kampanii wyborczej na burmistrza w 2023 r. Johnson obiecał, że zakończy korzystanie z ShotSpotter w Chicago, twierdząc, że istnieją wyraźne dowody na to, iż system jest zawodny. W 2021 r. raport biura inspektora generalnego Chicago wykazał, że alerty ShotSpotter rzadko prowadzą do dowodów przestępstwa z użyciem broni.

Ustalenia inspektora generalnego są zgodne z niedawnym badaniem przeprowadzonym przez MacArthur Justice Center na Northwestern University, które również wykazało, że w 9 na 10 przypadków odgłosy wykryte przez czujniki ShotSpotter nie pochodziły z przestępstwa z użyciem broni palnej.

Biuro prokuratora stanowego powiatu Cook również stwierdziło, że system ma minimalny wpływ na pociąganie do odpowiedzialności sprawców strzelanin. Wewnętrzny raport biura prokuratora stanowego wykazał, że tylko 1% strzelanin w Chicago kończy się aresztowaniem dzięki ShotSpotter, podczas gdy 92% strzelanin nie ma związku z tą technologią.

Burmistrz Johnson powiedział, że jest otwarty na wdrożenie innych systemów wykrywania strzałów, które zastąpiłyby ShotSpotter, jeśli byłyby bardziej niezawodne.

 

BK

Spotkanie Duda – Trump. W Polsce „burza w szklance wody”

0
Andrzej Duda i Donald Trump w Trump Tower Źródło: donaldjtrump.com

To oczywiste, że prezydent Andrzej Duda rozmawiał z b. prezydentem USA Donaldem Trumpem o sprawach politycznych; brak rozmowy o kwestiach bezpieczeństwa byłby stratą szansy na przekonanie go ws. pomocy dla Ukrainy – mówił w Studiu PAP b. szef prezydenckiego biura polityki międzynarodowej Marcin Przydacz.

Prezydent Andrzej Duda w środę wieczorem spotkał się z byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem, który zamierza w listopadowych wyborach ponownie ubiegać się o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Spotkanie – jak zapowiadał polski prezydent – miało charakter prywatny. „Przyjacielskie spotkanie, w bardzo miłej atmosferze” – tak kolację z Trumpem skomentował Duda.

Poseł PiS Marcin Przydacz w czwartek w Studiu PAP zapytany, czy w obecnych politycznych okolicznościach takie spotkanie można określać mianem prywatnego, ocenił, że „oczywiście miało ono dwojaki charakter”. Dodał, że trwająca 2,5 godziny rozmowa nie jest standardem dyplomatycznym w przypadku takich spotkań. „Jeżeli coś trwa dłużej niż godzinę, to znaczy, że atmosfera tej rozmowy musiała być bardzo dobra” – zaznaczył.
Pytany o słowa wiceszefa MSZ Władysława Bartoszewskiego, który w środę w Radiu ZET zakładał, że rozmowa Dudy z Trumpem nie będzie dotyczyła spraw politycznych, gdyż – jego zdaniem – byłoby to „troszkę niezręczne”. Przydacz nazwał to „błędną oceną rzeczywistości” przez Bartoszewskiego.
„Bądźmy poważni, nie wyobrażam sobie, żeby podczas 2,5 godz. rozmowy nie dotykano tematów politycznych. O czym mieli rozmawiać? O pogodzie na Alasce? Rozmawiali o sprawach politycznych i bardzo dobrze, bo brak rozmowy o sprawach bezpieczeństwa byłby stratą szansy na przekonanie prezydenta Trumpa” – powiedział poseł PiS.
Przydacz ocenił, że rozmowa musiała dotyczyć m.in. pakietu pomocy militarnej dla Ukrainy, który utknął w amerykańskim Kongresie za sprawą „głosów szeregu republikanów związanych z Trumpem”. „Próba przekonywania środowiska trumpistów do głosowania za tym pakietem jest w interesie Polski i myślę że prezydent na pewno to robił” – powiedział polityk PiS.
Zdaniem b. szefa BPM innymi poruszanymi tematami była m.in. wojskowa obecność USA w naszym kraju, współpraca gospodarcza oraz energetyczna. Podkreślił, że w interesie Polski jest utrzymywanie dobrych kontaktów zarówno z demokratami, jak i republikanami.
Przed spotkaniem Donald Trump mówił, że z Andrzejem Dudą łączą go osobiste relacje i wspominał współpracę z polskim prezydentem. „Polacy go kochają, naprawdę go kochają, to nie jest łatwa rzecz do osiągnięcia. Ale on wykonuje fantastyczną robotę, jest moim przyjacielem i mieliśmy razem cztery wspaniałe lata” – powiedział Trump. „Jesteśmy cały czas za Polską” – zapewnił.(PAP)
Cała rozmowa dostępna jest pod adresem: https://www.pap.pl/aktualnosci/przydacz-oczywiste-ze-duda-i-trump-rozmawiali-o-sprawach-politycznych i na https://wideo.pap.pl/ (PAP)
autor: Adrian Kowarzyk

 

Marszałek Senatu: jeżeli jest się prezydentem, to nie ma prywatnych spotkań głowy państwa

Jeżeli jest się prezydentem takiego kraju jak Polska, to nie ma prywatnych spotkań z prezydentami lub byłymi prezydentami innych krajów – powiedziała w czwartek marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, pytana o spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z b. prezydentem USA Donaldem Trumpem.
Prezydent Andrzej Duda spotkał się w środę z byłym prezydentem USA, który ponownie ubiega się o najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych Donaldem Trumpem w Trump Tower na Manhattanie w Nowym Jorku.
Kidawa-Błońska proszona o ocenę tego spotkania na konferencji prasowej stwierdziła, że „jeżeli jest się prezydentem takiego państwa jak Polska, to nie ma prywatnych spotkań, wyjazdów z prezydentami, czy byłymi prezydentami innych krajów”.
Marszałek Senatu zwróciła uwagę, że sztab Trumpa przekazał czego dotyczyła rozmowa obu polityków, a – jak dodała – „ze strony Polski nie mamy żadnych informacji”.
„Prezydent nie ma prywatnych spotkań, dlatego chciałabym dowiedzieć się o czym panowie rozmawiali” – mówiła Kidawa-Błońska.
Spotkanie – jak powiedział polski prezydent – miało charakter prywatny. Andrzejowi Dudzie towarzyszyli ministrowie z jego kancelarii: Marcin Mastalerek oraz Wojciech Kolarski. „To było przyjacielskie spotkanie, w bardzo miłej atmosferze” – powiedział Duda po spotkaniu z Trumpem.
Z kolei, jak przekazuje agencja AP, Donald Trump po spotkaniu z polskim prezydentem powiedział, że Ameryka opowiada się całkowicie po stronie Polski. (PAP)
autor: Edyta Roś, Agata Andrzejczak

ero/ andr/ mrr/

Reżyser filmu „BOJOWNICZKI! One walczyły w getcie warszawskim”: Ich codzienny heroizm był nie mniej odważny, niż ten pomnikowy

0
Powstanki getta warszawskiego. Od prawej: Małka Zdrojewicz, Bluma Wyszogrodzka, Rachela Wyszogrodzka. Zdjęcie z raportu Stroopa, gdzie nosi tytuł Mit Waffen gefangene Weiber der Haluzzenbewegung - Pojmane z bronią kobiety z ruchu chalucowego., Autor - Instytut Pamięci Narodowej

Cywia Lubetkin i Rachela Auerbach miały inne charaktery, ale w ich działaniu były konsekwencja, odwaga i chęć poświecenia się dla innych – mówi PAP Rafael Lewandowski, reżyser filmu „BOJOWNICZKI! One walczyły w getcie warszawskim”. „Ich codzienny heroizm był nie mniej odważny, niż ten pomnikowy” – dodał.

W programie tegorocznej akcji społeczno-edukacyjnej „Żonkile” przygotowanej przez Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN z okazji 81. rocznicy wybuchu Powstania w getcie warszawskim znalazły się m.in. premiery filmowe.

W przededniu rocznicy, w czwartek, Muzeum POLIN zaprasza na pokaz specjalny filmu „BOJOWNICZKI! One walczyły w getcie warszawskim” w reżyserii Rafaela Lewandowskiego. Film opowiada o Cywii Lubetkin – jednej z kluczowych postaci Żydowskiej Organizacji Bojowej i bohaterki Powstania w getcie warszawskim oraz Racheli Auerbach – pisarce i dziennikarce, dzięki której po wojnie udało się odnaleźć pierwszą część Podziemnego Archiwum Getta Warszawy, najważniejszego świadectwa Zagłady.
W rozmowie z PAP Rafael Lewandowski zaznaczył, że długo szukał sposobu na opowiedzenie tej historii. „Lubię opowiadać o wielkiej historii przez pryzmat małych, indywidualnych historii zwykłych ludzi. Dość szybko trafiłem na opowieści o kobietach. Ten wątek bardzo mnie zainteresował, ponieważ uważam, że dotychczas zbyt mało się mówiło o roli kobiet nie tylko w Powstaniu w getcie warszawskim, ale także w wydarzeniach, które doprowadziły do tego powstania. W tej narracji oczywiście był obecny Marek Edelman, ale zapomnieliśmy, że w Żydowskiej Organizacji Bojowej połowę młodych ludzi stanowiły kobiety” – przypomniał.
„Tak trafiłem na historię Cywii Lubetkin. Następnie dowiedziałem się, że tego samego dnia, co ona, na procesie Adolfa Eichmanna zeznawała Rachela Auerbach. Było to dla mnie zaskoczeniem, że tyle lat po tych wydarzeniach, te kobiety żyją i występują na procesie w Izraelu. Zacząłem się zastanawiać, czy mogły się znać, czy możemy wskazać na wspólny mianownik ich losów” – powiedział Lewandowski.
„Rachela była intelektualistką, walczyła piórem, należała do grupy Emanuela Ringelbluma. Cywia nie lubiła pisać i zbyt wiele o sobie opowiadać – była kobietą czynu. Jeszcze przed wojną zaczęła działać w syjonistyczno-lewicowych organizacjach i ruchu kibucowym. Z jednej strony mamy zatem do czynienia z ruchem oporu intelektualnego, a z drugiej – z oporem politycznym i bojowym ” – zaznaczył reżyser.
Wskazał także, że w filmie chciał pokazać Powstanie w getcie warszawskim „nie jako czyn romantyczny, mit o młodzieży, która nagle i nie wiadomo skąd, i nie wiadomo jak zaczęła się buntować przeciwko Niemcom, aby umierać godnie”. „Chciałem pokazać, że to jest dalszy ciąg historii, która tak naprawdę zaczęła się jeszcze w 1918 r., tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, ponieważ wielu żydowskich bojowników działało w organizacjach żydowskich w międzywojniu” – dodał. „Już w pierwszych dniach okupacji żydowski upór był wielowarstwowy i wielowymiarowy, a bunt w getcie warszawskim jest kolejnym jego elementem, choć najbardziej tragicznym w całej tej historii” – powiedział.
„W tej historii Cywia i Rachela odegrały niesamowitą i istotną rolę. Poruszyła mnie ich determinacja i konsekwencja. Zaczęła się ona, kiedy były jeszcze nastolatkami, przed wojną i trwała przez całe ich życie” – podkreślił Lewandowski. Przypomniał, że „Rachela tuż po wojnie zaczęła działać na rzecz pamięci o tych, którzy zginęli w powstaniu oraz Holokauście. Cywia w Izreaelu wraz z Icchakiem Cukiermanem założyła kibuc, który kontynuował przedwojenne idee”. „To niesamowite, jak te dwie kobiety do końca swojego życia – zmarły w II połowie lat siedemdziesiątych – prowadziły walkę, tym razem o pamięć i idee” – podkreślił.
Rafael Lewandowski zaznaczył, że „heroizm tych dwóch kobiet nie był bojowy, nie w stylu Pomnika Bohaterów Getta na warszawskim Muranowie, ale bardziej codzienny, w wymiarze ludzkim”. „Chociaż miały zupełnie inne charaktery, do końca życia w ich działaniu była odwaga i chęć poświecenia się dla innych, dla ludzkości” – podkreślił. „Myślę, że ten codzienny heroizm nie jest wcale mniej odważny od tego bojowego” – dodał.
Pokaz filmu odbędzie się o godz. 18 w Audytorium Muzeum POLIN. Następnie zaplanowano spotkanie z reżyserem.
Natomiast w piątek o godz. 10 na stronie polin.pl, kanale Facebook oraz YouTube Muzeum POLIN swoją premierę będzie miał film „We mnie żyje pamięć tych, którzy zginęli”. Przybliża on historię trzech strażników żydowskiej pamięci: Emanuela Ringelbluma, twórcy Podziemnego Archiwum Getta Warszawy, wspomnianej już Racheli Auerbach oraz Marka Edelmana, którego gest składania żółtych kwiatów pod pomnikiem Bohaterów Getta stał się początkiem przywracania pamięci o powstaniu z 1943 roku.
Franciszek Bojańczyk z Muzeum Historii Żydów poprzez wirtualny spacer ulicami Warszawy pokaże miejsca ważne w polsko-żydowskiej historii, a także opowie o wysiłku osób, dla których pokazanie prawdy o losie żydowskim w czasie II wojny światowej było niejednokrotnie ważniejsze niż ich własne życie.
Tytuł filmu jest cytatem ze słów Racheli Auerbach przytoczonych w artykule dr Karoliny Szymaniak „Kapkę uparta: Rachela Auerbach cz. 1”. Jest on dostępny w zasobach Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma.
Powstanie w getcie warszawskim wybuchło 19 kwietnia 1943 r. i trwało do 16 maja 1943 r. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie. W nierównej, trwającej prawie miesiąc, walce słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej oraz Żydowskiego Związku Wojskowego stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa i formacji pomocniczych. (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska

 

akr/ wj/

Oberweise po ogłoszeniu upadłości zwalnia pracowników

0

Oberweis Dairy Inc. zwolni 127 pracowników w swoim zakładzie w North Aurora w Illinois – poinformowała firma. To efekt złożenia wniosku o upadłości na podstawie rozdziału 11. o bankructwie.

 

Oberweise znane z lodów a także mleka w butelkach powiadomiło, że redukcja zatrudnienia rozpocznie się 11 czerwca z powodu zamknięcia zakładu. W piątek Oberweis złożyło dobrowolny wniosek o ochronę przed upadłością na podstawie rozdziału 11 w Północnym Dystrykcie Illinois. Firma oświadczyła, że jest winna ponad 4 miliony dolarów niezabezpieczonych roszczeń wobec 20 największych wierzycieli, a najwięcej, bo ponad 774 tysiące dolarów zalega firmie transportowej z siedzibą w Hudson.

Oberweis zatrudnia około 1100 osób, w tym wielu pracowników w niepełnym wymiarze godzin w swoich sklepach. Latem, gdy popyt na lody jest największy, liczba pracowników często wzrasta do ponad 1500.

Rodzinna firma została założona w 1915 roku przez Petera Oberweisa, hodowcę bydła z Aurory. Firma otworzyła swoją pierwszą lodziarnię w Aurorze w 1951 roku. Posiada ponad 30 lokalizacji w Illinois, a także sklepy w Missouri, Michigan i Indianie. Nie jest jasne, czy którykolwiek ze sklepów z lodami zostanie zamknięty, ale w poniedziałek sąd poprosił o dalsze wypłacanie pracownikom wynagrodzeń i świadczeń.

Oberweis Dairy jest własnością rodziny republikańskiego polityka stanowego Jima Oberweisa.

 

BK

Państwo zapłaci za ugorowanie gruntów rolnych

0
Szczecin, 20.02.2024. Rolnicy protestuj¹ przed siedzib¹ Zarz¹du Morskich Portów Szczecin i Œwinoujœcie S.A. w Szczecinie, 20 bm. Rolnicy z ca³ej Polski kontynuuj¹ protesty. Ich powodem jest m.in. niedawna decyzja Komisji Europejskiej o przed³u¿eniu bezc³owego handlu z Ukrain¹ do 2025 roku, a tak¿e sprzeciw wobec prowadzonej przez Uniê Europejsk¹ polityki Zielonego £adu. (mr) PAP/Marcin Bielecki

Wdrożenie nowych form wsparcia dla rolników – płatności dla małych gospodarstw oraz ekoschematu dot. ugorowania gruntów – są celem projektu nowelizacji ustawy o Planie Strategicznym dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023–2027, opublikowanego w czwartek na stronie RCL.

Jak wynika ze strony Rządowego Centrum Legislacji, przygotowany przez resort rolnictwa projekt ustawy o zmianie ustawy o Planie Strategicznym dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023-2027 trafił do Komitetu Stałego Rady Ministrów.

Zgodnie z projektem płatność dla małych gospodarstw zastąpi wszystkie inne rodzaje dopłaty bezpośrednie, w tym ekoschematy. „Dzięki zastosowaniu tego rozwiązania rolnicy gospodarujący na niewielkich areałach będą mogli uzyskać wsparcie w uproszczonej formie, niewymagającej od nich spełniania wszystkich warunków określonych dla innych płatności, które musieliby spełnić, gdyby ten uproszczony system nie został wprowadzony” – wskazał resort rolnictwa w uzasadnieniu do projektu.
Zaznaczono, że „rozwiązanie to jest odpowiedzią na postulaty zgłaszane przez rolników i organizacje rolnicze, dotyczące uproszczenia systemu płatności bezpośrednich i przedłużenia stosowania płatności dla małych gospodarstw, które została wprowadzona w 2023 r”.
Projekt przewiduje, że warunki przyznawania płatności dla małych gospodarstw będą bardzo zbliżone do tych obowiązujących w odniesieniu do kampanii 2023 r. Mają one dotyczyć gospodarstwa o powierzchni co najmniej 1 hektara, natomiast łączna powierzchnia użytków rolnych będących w posiadaniu rolnika w dniu 31 maja danego roku nie może przekraczać 5 ha.
MRiRW wskazało, że gospodarstwa o powierzchni do 5 ha stanowią grupę, w której odnotowuje się najniższe dochody z działalności rolniczej, a co za tym idzie ich możliwości dostosowania się do nowych wyzwań wynikających ze wspólnej polityki rolnej są najbardziej ograniczone. Grupa ta stanowi ok. 51 proc. wszystkich rolników ubiegających się o płatności bezpośrednie, a jednocześnie dysponuje zaledwie ok. 12 proc. powierzchni gruntów rolnych w Polsce.
W projekcie zaproponowano ustalenie wysokości stawki płatności dla małych gospodarstw na takim samym poziomie, jak stawka płatności dla małych gospodarstw na 2023 r., tj. 225 euro/ha (maksymalnie 1125 euro/gospodarstwo). Jednocześnie resort rolnictwa zauważył, że projektowana wysokość wsparcia dla małych gospodarstw jest niższa od łącznego poziomu płatności, jakie rolnik może uzyskać decydując się na podjęcie dodatkowych zobowiązań i ubieganie się o płatności w ramach ekoschematów. Zaznaczono też, że skorzystanie z dopłaty dla małych gospodarstw ma charakter opcjonalny, a więc skorzystanie z niej jest dobrowolne dla rolników.
Projekt przewiduje, że w odniesieniu do kampanii 2024 r. termin na złożenie wniosku umożliwiającego przyznanie płatności dla małych gospodarstw oraz termin na wycofanie tego wniosku ustalony będzie na okres od dnia wejścia w życie ustawy do dnia 31 sierpnia 2024 r.
Projektowana nowelizacja wprowadza ponadto nowy rodzaj płatności w ramach ekoschematów. Jak wyjaśniono, obowiązek wprowadzenia takiego ekoschematu wynika ze zmiany unijnego rozporządzenia w odniesieniu do norm (GAEC 8)utrzymywania dobrej kultury rolnej zgodnej z ochroną środowiska.
Państwo członkowskie może odstąpić od obowiązku przeznaczenia 4 proc. powierzchni gruntów ornych na cele nieprodukcyjne z zastrzeżeniem jednak, że ustanowi dobrowolny dla rolnika ekoschemat. Tym samym rolnicy będą wynagradzani za przeznaczenie powierzchni gruntów ornych w gospodarstwie na obszary wyłączone z produkcji, które mają korzystny wpływ na różnorodność biologiczną.
Aby umożliwić rolnikom skorzystanie z tej dopłaty w ramach tego ekoschematu zaproponowano przedłużyć termin do dnia 31 sierpnia 2024 r. na złożenie wniosku lub dokonanie zmian we wcześniej złożonych wnioskach.
Projektowana ustawa ma wejść w życie w dniu następującym po dniu ogłoszenia. (PAP)

 

autorka: Anna Wysoczańska

 

awy/ mmu/

Chicagowska ulica jedną z najdroższych w USA

0

Ulica w chicagowskiej dzielnicy Fulton Market znalazła się w gronie najdroższych w Stanach Zjednoczonych. Listę opublikował portal JLL.

 

Ulica Green w Chicago została uplasowana na miejscu 14. Za najdroższą ulicę w USA uznano Sand Hill w Menlo Park w Kalifornii, na drugim miejscu jest 34 ulica w nowojorskiej dzielnicy Hudson Yards a na trzecim Royal Palm Way w West Palm Beach na Florydzie.

Przy opracowaniu listy najdroższych ulicy uwzględniono cenę wynajmu oraz koszty utrzymania biznesów.

 

BK

Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik zeznawali w prokuraturze

0
Warszawa, 18.04.2024. Minister spraw wewnêtrznych i administracji w latach 2019-2023 oraz Koordynator S³u¿b Specjalnych w latach 2015-2023 Mariusz Kamiñski (2P) przed siedzib¹ Prokuratury Okrêgowej w Warszawie, 18 bm. Politycy PiS Mariusz Kamiñski i Maciej W¹sik zostali wezwani do prokuratury, gdzie maj¹ us³yszeæ zarzuty dotycz¹ce nielegalnego udzia³u w g³osowaniach w Sejmie. (amb) PAP/Pawe³ Supernak

Prokurator odczytała mi zarzuty udziału w głosowaniach w Sejmie oraz na posiedzeniu komisji sejmowej w grudniu ub. roku; odmówiłem udziału w jakichkolwiek czynnościach – przekazał w czwartek polityk PiS, były szef MSWiA Mariusz Kamiński po opuszczeniu Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Kamiński przybył w czwartek przed godz. 10 do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdzie został wezwany w związku ze śledztwem wszczętym 8 lutego o czyn z art. 244 Kodeksu karnego, czyli o niezastosowanie się do zakazu pełnienia stanowisk publicznych, za co grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Jak poinformował PAP rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Szymon Banna, zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło w grudniu.

20 grudnia 2023 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł prawomocnie kary po dwa lata więzienia dla Kamińskiego i Macieja Wąsika, jako byłych szefów CBA, za działania operacyjne podczas „afery gruntowej” z 2007 r. Wobec skazanych orzeczono także pięcioletnie zakazy zajmowania stanowisk publicznych. Jednak, jak wynika, z informacji na stronach sejmowych, 21 grudnia obaj wzięli udział w sejmowych głosowaniach.
Kamiński po niespełna 40 minutach opuścił budynek prokuratury; dziennikarze pytali go, jak wyglądało przesłuchanie. Polityk relacjonował, że prokurator „usiłowała postawić mu zarzuty dotyczące wzięcia udziału w sejmowych głosowaniach”.
„Odmówiłem udziału w tych czynnościach, złożyłem jedynie oświadczenie wskazujące na całkowitą bezprawność tych działań. Zostawiłem postanowienia Sądu Najwyższego związane z tym, że decyzja marszałka (Sejmu Szymona) Hołowni o anulowaniu mojego mandatu została przez SN wycofana. Dalej jestem posłem” – relacjonował Kamiński.
Dodał, że powiedział też prokurator, iż wezwanie go do prokuratury traktuje jako „represję polityczną i bezpośrednie działanie polityczne prokuratury na zlecenie PO”. „To politycy Platformy Obywatelskiej, a nie Sejm złożyli zawiadomienie w tej sprawie” – powiedział.
Kamiński podkreślił, że odmówił złożenia podpisu pod czymkolwiek poza treścią oświadczenia, jakie zgłosił.
„To są działania bezprawne prokuratury, stanowiące dowód politycznego wykorzystywania prokuratury w celu walki politycznej z opozycją w naszym kraju, na bezpośrednie polecenie polityków PO” – ocenił polityk PiS.
Dopytywany, jakie zarzuty mu odczytano, Kamiński powiedział, że był to „zarzut udziału w głosowaniach oraz w komisji sejmowej 28 grudnia i w głosowaniach 21 grudnia”.
„Przypomnę, że byliśmy (z Maciejem Wąsikiem) na sali sejmowej oficjalnie, jawnie, marszałek Hołownia apelował jedynie, byśmy do czasu rozstrzygnięcia przez SN powstrzymali się od wykonywania naszych mandatów. My nie mogliśmy przyjąć tej prośby z uwagi na nasze zobowiązania wobec wyborców i na to, że złożyliśmy odwołanie (od decyzji marszałka o wygaśnięciu mandatów obu polityków – PAP) i procedura wygaszenia naszych mandatów nie została zakończona” – podkreślił polityk PiS.
Pytany przez dziennikarzy, czy odmawiając czynności nie obawia się kolejnych kroków ze strony prokuratury, odparł przecząco. „Mam do tego prawo, a jako poseł, którego mandat nie został wygaszony, mam obowiązek takiego zachowania. Powiedziałem pani prokurator, że jeżeli chce przeprowadzić tego typu czynności, musi się zgłosić do Sejmu o uzyskanie zgody na to” – powiedział Kamiński.
Kamiński przekazał ponadto, że prokurator wręczyła mu też „zaproszenie na posiedzenie poniedziałkowe komisji śledczej do spraw wizowych”. „Oczywiście zgłoszę się na posiedzenie komisji, to jest moim celem. Bardzo się cieszę, że będę mógł opinii publicznej w poniedziałek przedstawić istotne fakty związane ze sprawą, którą zajmuje się komisja śledcza”.
Pierwotnie Kamiński miał stawić się na posiedzenie komisji śledczej w czwartek o godz. 10. Jednak ze względu na kolizję terminów poinformował szefa komisji Michała Szczerbę, że się na niej nie pojawi.
Szczerba, otwierając czwartkowe posiedzenie komisji, poinformował, że Kamiński nie odbierał wezwania na komisję i że dwie komendy policji próbowały mu także dostarczyć zawiadomienie „pod wszystkimi znanymi adresami”. Zdaniem Szczerby postawa Kamińskiego to „lekceważenie państwa”.
Szczerba poinformował też o wyznaczeniu kolejnego terminu przesłuchania, które zostało zaplanowano na 22 kwietnia na godz. 13.
Maciej Wąsik – który ma się stawić w prokuraturze o godz. 12 – powiedział we wtorek, że obaj z Kamińskim skorzystali z drogi odwoławczej do Sądu Najwyższego i ten wypowiedział się w obu sprawach, uchylając postanowienie marszałka Sejmu o wygaśnięciu ich mandatów. „Dlatego uważamy, że nadal jesteśmy posłami” – mówił Wąsik.
21 grudnia 2023 r. marszałek Sejmu Szymon Hołownia wydał postanowienia o stwierdzeniu wygaśnięcia mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika w związku z prawomocnym skazaniem dotychczasowych posłów PiS. Obaj politycy wnieśli odwołania od decyzji marszałka Sejmu, które Hołownia skierował do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN.
Wyznaczony do sprawy odwołania Wąsika w Izbie Pracy sędzia wydał jednak postanowienie o przekazaniu jej do Izby Kontroli Nadzwyczajnej, która uchyliła postanowienie marszałka o wygaśnięciu mandatu Wąsika. Dzień później izba ta uchyliła postanowienie o wygaśnięciu mandatu Kamińskiego. Było to możliwe, bo obaj politycy, niezależnie od ich odwołań wniesionych do Izby Pracy za pośrednictwem marszałka, skierowali odwołania także bezpośrednio do Izby Kontroli.
Z kolei Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, w której pozostało odwołanie Kamińskiego skierowane tam przez marszałka Sejmu, 10 stycznia nie uwzględniła go. Tego samego dnia w Monitorze Polskim zostało opublikowane postanowienie marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu Mariusza Kamińskiego.
Marszałek Sejmu wielokrotnie powtarzał, że Kamiński oraz Wąsik nie są już posłami. Odmiennego zdania są politycy Prawa i Sprawiedliwości, a także prezydent Andrzej Duda, który ułaskawił obu polityków PiS w styczniu tego roku. Andrzej Duda uważa jednak, że skuteczne było jego ułaskawienie Kamińskiego i Wąsika z 2015 r., kiedy byli oni nieprawomocnie skazani. (PAP)
autor: Rafał Białkowski

 

Kamińskiemu i Wąsikowi odczytano zarzuty udziału w głosowaniach w Sejmie; odmówili udziału w czynnościach

Byli szefowie CBA Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik stawili się w czwartek w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, gdzie odczytano im zarzuty udziału w głosowaniach w Sejmie w grudniu ub. roku; obaj odmówili udziału w jakichkolwiek czynnościach. To „represje polityczne” ze strony obozu władzy – ocenili.
Kamiński i Wąsik pojawili się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie w czwartek przed południem, w odstępie dwóch godzin. Obaj zostali wezwani w związku ze śledztwem wszczętym 8 lutego o czyn z art. 244 Kodeksu karnego, czyli o niezastosowanie się do zakazu pełnienia stanowisk publicznych, za co grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Jak poinformował PAP rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Szymon Banna, zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło w grudniu.
20 grudnia 2023 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł prawomocnie kary po dwa lata więzienia dla Kamińskiego i Wąsika, jako byłych szefów CBA, za działania operacyjne podczas „afery gruntowej” z 2007 r. Wobec skazanych orzeczono także pięcioletnie zakazy zajmowania stanowisk publicznych. Jednak, jak wynika, z informacji na stronach sejmowych, 21 grudnia obaj wzięli udział w sejmowych głosowaniach.
Kamiński po niespełna 40 minutach opuścił budynek prokuratury; dziennikarze pytali go, jak wyglądało przesłuchanie. Polityk relacjonował, że prokurator „usiłowała postawić mu zarzuty dotyczące wzięcia udziału w sejmowych głosowaniach”.
„Odmówiłem udziału w tych czynnościach, złożyłem jedynie oświadczenie wskazujące na całkowitą bezprawność tych działań. Zostawiłem postanowienia Sądu Najwyższego związane z tym, że decyzja marszałka (Sejmu Szymona) Hołowni o anulowaniu mojego mandatu została przez SN wycofana. Dalej jestem posłem” – relacjonował Kamiński.
Dodał, że powiedział też prokurator, iż wezwanie go do prokuratury traktuje jako „represję polityczną i bezpośrednie działanie polityczne prokuratury na zlecenie PO”. „To politycy Platformy Obywatelskiej, a nie Sejm złożyli zawiadomienie w tej sprawie” – powiedział.
Kamiński podkreślił, że odmówił złożenia podpisu pod czymkolwiek poza treścią oświadczenia, jakie zgłosił.
„To są działania bezprawne prokuratury, stanowiące dowód politycznego wykorzystywania prokuratury w celu walki politycznej z opozycją w naszym kraju, na bezpośrednie polecenie polityków PO” – ocenił polityk PiS.
Dopytywany, jakie zarzuty mu odczytano, Kamiński powiedział, że był to „zarzut udziału w głosowaniach oraz w komisji sejmowej 28 grudnia i w głosowaniach 21 grudnia”.
„Przypomnę, że byliśmy (z Maciejem Wąsikiem) na sali sejmowej oficjalnie, jawnie, marszałek Hołownia apelował jedynie, byśmy do czasu rozstrzygnięcia przez SN powstrzymali się od wykonywania naszych mandatów. My nie mogliśmy przyjąć tej prośby z uwagi na nasze zobowiązania wobec wyborców i na to, że złożyliśmy odwołanie (od decyzji marszałka o wygaśnięciu mandatów obu polityków – PAP) i procedura wygaszenia naszych mandatów nie została zakończona” – podkreślił polityk PiS.
Pytany przez dziennikarzy, czy odmawiając czynności, nie obawia się kolejnych kroków ze strony prokuratury, odparł przecząco. „Mam do tego prawo, a jako poseł, którego mandat nie został wygaszony, mam obowiązek takiego zachowania. Powiedziałem pani prokurator, że jeżeli chce przeprowadzić tego typu czynności, musi się zgłosić do Sejmu o uzyskanie zgody na to” – powiedział Kamiński.
W podobnym tonie wypowiadał się Maciej Wąsik, który wychodząc z prokuratury poinformował, że również odmówił udziału w czynnościach. „Nie przyjąłem do wiadomości zarzutu. Jestem posłem na Sejm i zapytałem prokurator, czy posiada uchwałę Sejmu uchylającą mi immunitet. Jak rozumiem, prokuratura nie ma takiej uchwały, więc złożyłem oświadczenie, że jest to czynność bezprawna” – powiedział.
Dodał, że wezwanie do prokuratury traktuje jako „represję polityczną ze strony obozu władzy”. „Jestem posłem, mam na to dokumenty, mam postanowienie Sądu Najwyższego” – powiedział Wąsik po wyjściu z prokuratury, w której spędził około kwadransa. Ocenił, że to „osobista zemsta Donalda Tuska”. „Będziemy w przyszłości dochodzić swoich praw” – oświadczył.
Z kolei Kamiński, wychodząc z prokuratury, poinformował, że prokurator wręczyła mu też „zaproszenie na posiedzenie poniedziałkowe komisji śledczej do spraw wizowych”. „Oczywiście zgłoszę się na posiedzenie komisji, to jest moim celem. Bardzo się cieszę, że będę mógł opinii publicznej w poniedziałek przedstawić istotne fakty związane ze sprawą, którą zajmuje się komisja śledcza”.
Pierwotnie Kamiński miał stawić się na posiedzenie komisji śledczej w czwartek o godz. 10. Jednak ze względu na kolizję terminów poinformował szefa komisji Michała Szczerbę, że się na niej nie pojawi.
Szczerba, otwierając czwartkowe posiedzenie komisji, poinformował, że Kamiński nie odbierał wezwania na komisję i że dwie komendy policji próbowały mu także dostarczyć zawiadomienie „pod wszystkimi znanymi adresami”. Zdaniem Szczerby postawa Kamińskiego to „lekceważenie państwa”. Szczerba poinformował też o wyznaczeniu kolejnego terminu przesłuchania, które zostało zaplanowano na 22 kwietnia na godz. 13.
21 grudnia 2023 r. marszałek Sejmu Szymon Hołownia wydał postanowienia o stwierdzeniu wygaśnięcia mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika w związku z prawomocnym skazaniem dotychczasowych posłów PiS. Obaj politycy wnieśli odwołania od decyzji marszałka Sejmu, które Hołownia skierował do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN.
Wyznaczony do sprawy odwołania Wąsika w Izbie Pracy sędzia wydał jednak postanowienie o przekazaniu jej do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która uchyliła postanowienie marszałka o wygaśnięciu mandatu Wąsika. Dzień później izba ta uchyliła postanowienie o wygaśnięciu mandatu Kamińskiego. Było to możliwe, bo obaj politycy, niezależnie od ich odwołań wniesionych do Izby Pracy za pośrednictwem marszałka, skierowali odwołania także bezpośrednio do Izby Kontroli.
Z kolei Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, w której pozostało odwołanie Kamińskiego skierowane tam przez marszałka Sejmu, 10 stycznia nie uwzględniła go. Tego samego dnia w Monitorze Polskim zostało opublikowane postanowienie marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu Mariusza Kamińskiego.
Marszałek Sejmu wielokrotnie powtarzał, że Kamiński oraz Wąsik nie są już posłami. Odmiennego zdania są politycy Prawa i Sprawiedliwości, a także prezydent Andrzej Duda, który ułaskawił obu polityków PiS w styczniu tego roku. Andrzej Duda uważa jednak, że skuteczne było jego ułaskawienie Kamińskiego i Wąsika z 2015 r., kiedy byli oni nieprawomocnie skazani. (PAP)
autorzy: Rafał Białkowski, Marcin Jabłoński

Szczerba: dostaliśmy informację z prokuratury, że Mariusz Kamiński podpisał otrzymanie wezwania przed komisję śledczą

Dostaliśmy informację z prokuratury, że Mariusz Kamiński, będąc przesłuchiwanym w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, podpisał otrzymanie wezwania przed komisję śledczą ds. afery wizowej na poniedziałek na godz. 13 – powiedział szef komisji Michał Szczerba po zamknięciu czwartkowego posiedzenia.
„Mam nadzieję, że w poniedziałek, już bez żadnej wymówki, żadnego usprawiedliwienia, Mariusz Kamiński stawi się przed oblicze komisji” – dodał Szczerba.
Kamiński był wezwany na czwartek na godz. 10, jednak nie stawił się, ponieważ na ten sam dzień i godzinę został wezwany do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Szczerba poinformował, że wezwanie na posiedzenie komisji zostało wysłane 10 kwietnia, jednak – jego zdaniem – Kamiński unikał listonosza i policjantów, którzy próbowali mu je doręczyć „pod wszystkimi znanymi komisji, policji i prokuraturze adresami”.
Na pytanie, czy wezwania na przesłuchanie nie powinny być wysyłane z większym wyprzedzeniem, Maria Janyska (KO) odpowiedziała, że „wezwania wysyła się w takim czasie, by komisja śledcza mogła pracować”. „To jest komisja śledcza. Tutaj czas jest bardzo cenny i wyprzedzenie 8-dniowe jest w zupełności wystarczające” – oceniła.
Aleksandra Leo (Polska 2050-TD) dodała, że Kamiński wiedział od lutego, że będzie przesłuchiwany przez komisję, więc mógł spodziewać się wezwania.
Wiceszef komisji Daniel Milewski (PiS) zapewnił, że Kamiński ma szacunek do instytucji państwa. W jego ocenie, próbuje się upokorzyć byłego szefa MSWiA. „To, co widzieliśmy dzisiaj na komisji śledczej i to co się działo w ostatnich dniach, (…) policjanci po Warszawie na polecenie pana Szczerby latali za Mariuszem Kamińskim, szukali go. To jest hucpa i polityczny teatr” – powiedział Milewski.
Zbigniew Bogucki (PiS) zaznaczył, że Kamiński mógł być w tym samym czasie tylko w jednym miejscu, a wezwanie na posiedzenie komisji „nie zostało skutecznie doręczone, bo zostało wysłane kilka dni temu”.
Komisja zdecydowała w czwartek, że ponownie wezwie Kamińskiego na poniedziałek na godz. 13.
Po opuszczeniu Prokuratury Okręgowej w Warszawie, były szef MSWiA poinformował, że prokurator wręczyła mu „zaproszenie na poniedziałkowe posiedzenie komisji śledczej do spraw wizowych”. „Oczywiście zgłoszę się na posiedzenie komisji, to jest moim celem. Bardzo się cieszę, że będę mógł opinii publicznej w poniedziałek przedstawić istotne fakty związane ze sprawą, którą zajmuje się komisja śledcza” – powiedział Kamiński. (PAP)

 

Wąsik: wezwanie do prokuratury traktujemy jako polityczną represję

Wezwanie do prokuratury traktujemy „jako polityczną represję” – mówił były wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, wychodząc w czwartek z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak dodał – jeśli chodzi o zarzut, który chciała mu postawić prokuratura – to nie przyjął go do wiadomości.
„Czynność, którą usiłowała wykonać pani prokurator, była czynnością bezprawną. Traktuję to jako represję polityczną ze strony obozu władzy. Jestem posłem, mam na to dokumenty, mam postanowienie Sądu Najwyższego” – powiedział Wąsik po wyjściu z prokuratury, w którejs pędził około kwadransa. Ocenił, że to „osobista zemsta Donalda Tuska”. „Będziemy w przyszłości dochodzić swoich praw” – dodał.
Wąsik został wezwany do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdyż – podobnie jak Mariuszowi Kamińskiemu, który pojawił się w prokuraturze dwie godziny wcześniej – miał mu zostać postawiony zarzut nielegalnego udziału w głosowaniach w Sejmie. „Nie przyjąłem do wiadomości zarzutu. Jestem posłem na Sejm i zapytałem prokurator, czy posiada uchwałę Sejmu uchylającą mi immunitet. Jak rozumiem, prokuratura nie ma takiej uchwały, więc złożyłem oświadczenie, że jest to czynność bezprawna” – powiedział Wąsik dziennikarzom po wyjściu.
20 grudnia 2023 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł prawomocnie kary po dwa lata więzienia dla Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, jako byłych szefów CBA, za działania operacyjne podczas „afery gruntowej” z 2007 r. Wobec skazanych orzeczono także pięcioletnie zakazy zajmowania stanowisk publicznych. Dzień później marszałek Sejmu Szymon Hołownia wydał postanowienia o stwierdzeniu wygaśnięcia mandatów poselskich w związku z prawomocnym skazaniem dotychczasowych posłów PiS. Jednak, jak wynika, z informacji na stronach sejmowych, 21 grudnia obaj wzięli udział w sejmowych głosowaniach.
Wąsik przypomniał, że premier Donald Tusk mówił niedawno, że sprawa Kamińskiego i Wąsika nie zakończyła się, tylko się dopiero rozpoczęła. „To jest jeden z takich elementów. Uważam, że prokuratura wykonuje polityczne zlecenie obozu władzy” – ocenił polityk PiS.
Wąsik dodał, że wraz Kamińskim dostali wezwanie w charakterze podejrzanych z art. 244 Kodeksu karnego. „Sąd Najwyższy orzekł, że ta czynność prawna, która miała miejsce 20 grudnia, wyrok sądu okręgowego nie ma wobec nas żadnej mocy prawnej, nie istnieje w obiegu, dlatego nadal jesteśmy posłami, wykonywaliśmy swoje obowiązki poselskie” – powiedział.
Wcześniej w prokuraturze stawił się Kamiński, któremu odczytano zarzuty udziału w głosowaniach w Sejmie. Odmówił udziału w czynnościach. (PAP)
Autorzy: Rafał Białkowski, Marcin Jabłoński

 

rbk/ mja/ itm/

Radni nie zagłosowali nad planem burmistrza Chicago zaciągnięcia pożyczki na ponad 1 miliard dolarów

0

Rada Miasta Chicago przełożyła głosowanie nad planem przedstawionym przez burmistrza Brandona Johnsona zaciągnięcia pożyczki na 1.25 miliarda dolarów. Radni odłożyli też głosowanie nad dodatkowymi funduszami na kryzys migracyjny.

 

Burmistrz wnioskuje na ten cel o 70 milionów dolarów. Johnson chce zaciągnąć pożyczkę, z której pieniądze przeznaczone zostałyby na przystępne cenowo mieszkania i wzrost zatrudnienia. Plan ten zaaprobowała wcześniej komisja finansów Rady Miasta.

Jednak niektórzy radni chcą ściślejszego nadzoru ze strony Rady Miasta. „Chce po prostu większego nadzoru radnych przy wydawaniu miliardów dolarów z naszych podatków” – powiedział radny z 42. okręgu Brendan Reilly.

Sojusznicy burmistrza twierdzą, że pomimo opóźnienia są przekonani, że oba projekty Rada Miasta ostatecznie zatwierdzi. Brandon Johnson komentując opóźnienie w głosowaniu stwierdził, że są osoby, które chcą się wypowiedzieć lub wyrazić swoje obawy związane z jego misją i mają do tego prawo.

 

BK

Pożar w dzielnicy Pilsen. Zawalił się jeden z budynków

0

Pożar w chicagowskiej dzielnicy Pilsen. Ogień pojawił się w środę po godzinie 8 wieczorem w remontowanym budynku przy 1300 West 16 ulicy.

 

Konstrukcja zawaliła się a pożar rozprzestrzenił się na dwa sąsiednie budynki. Znajdującym się w nich ludziom udało się bezpiecznie wyjść. Nikt nie został ranny.

Pożar opanowano około 9:45 wieczorem. Przyczyny jego wybuchu ma ustalić wszczęte postępowanie wyjaśniające.

 

BK

Tusk: Gdyby słowa mogły zamienić się w pociski, Europa byłaby potęgą

0
Warszawa, 16.04.2024. Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rz¹du w siedzibie KPRM w Warszawie, 16 bm. (amb) PAP/Marcin Obara

Gdyby słowa mogły zamienić się w pociski, Europa byłaby potęgą – ocenił w czwartek premier Donald Tusk, który uczestniczy w dwudniowym nieformalnym szczycie Rady Europejskiej. Podczas spotkania w Brukseli omawiane są m.in. kwestię pomocy wojskowej dla Ukrainy, odpierającej inwazję Rosji.

Od 17 do 18 kwietnia premier Donald Tusk uczestniczy w nieformalnym szczycie Rady Europejskiej.

Głównym punktem dyskusji 27 szefów państw i rządów są wyzwania gospodarcze, przed jakimi stoi Wspólnota w związku z napięciami geopolitycznymi, stosowaniem dotacji przez konkurentów i szybkim przejściem na technologie ekologiczne i cyfrowe.
„Jeżeli wszystkie słowa, wypowiedziane w ostatnich latach w Brukseli na temat wspólnej obrony mogły zamienić się w pociski i wyrzutnie rakietowe, Europa stałaby się największą potęgą świata. I najbardziej bezpieczną” – napisał w czwartek na platformie X Donald Tusk.
W czwartek o godz. 9.30 premier Tusk wraz z członkami Rady Europejskiej weźmie udział w prezentacji raportu nt. rynku wewnętrznego. O godz. 10.30 rozpocznie się sesja robocza Rady Europejskiej.(PAP)

os/ ap/ amac/

USA miały się zgodzić na izraelski plan w Rafah w zamian za brak ostrej odpowiedzi Iranowi

0
Palestyńczycy szukają ofiar rodziny Abu al-Hinudów w gruzach po izraelskim nalocie, który uderzył w ich dom w obozie dla uchodźców w Rafah w południowej Strefie Gazy, 16 kwietnia 2024 r. Według palestyńskiego Ministerstwa Zdrowia w katastrofie zginęło siedem osób Izraelski atak lotniczy na obóz dla uchodźców w Rafah. Według palestyńskiego Ministerstwa Zdrowia i Sił Obronnych Izraela (IDF) ponad 33 800 Palestyńczyków i ponad 1450 Izraelczyków zginęło od czasu, gdy bojownicy Hamasu rozpoczęli atak na Izrael ze Strefy Gazy w dniu 7 października 2023 r., oraz od izraelskich operacji w Gazie i Zachodni Brzeg, który po nim nastąpił. EPA/HAITHAM IMAD Pytanie: PAP/EPA.

Stany Zjednoczone zaaprobowały izraelski plan operacji militarnej w Rafah w zamian za rezygnację ze znaczącego uderzenia odwetowego na Iran – przekazał katarski portal Al-Araby Al-Jadeed, powołując się na anonimowe źródła egipskie.

Izraelska armia ocenia, że w położonym w Strefie Gazy na granicy z Egiptem mieście Rafah stacjonują cztery bataliony Hamasu – przypomniał w czwartek portal Times of Israel. Uważa się również, że tam właśnie ukrywają się przywódcy terrorystycznej organizacji palestyńskiej i są przetrzymywani zakładnicy uprowadzeni w październiku z Izraela. Jednocześnie jednak to w Rafah i jego okolicach schronił się ponad milion mieszkańców północnych terenów Strefy.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu kilkakrotnie wspominał, że plany wojskowej operacji w Rafah zostały zatwierdzone, a ostatnio oświadczył, że ustalono datę jej rozpoczęcia.
Światowi przywódcy obawiają się zarówno ofiar wśród ludności cywilnej, gdyby w nadgranicznym mieście doszło do znaczącej operacji militarnej wymierzonej w Hamas oraz pomniejsze sprzymierzone organizacje terrorystyczne, jak i tego, że odpowiedź Izraela na zmasowany atak powietrzny, jaki w sobotę przypuścił Iran, wywołałaby eskalację i otwartą wojnę na Bliskim Wschodzie. (PAP)

os/ ap/

„Washington Post”: Tajny dokument MSZ Rosji ukazuje realizowaną przez Moskwę strategię destabilizacji

0
epa11045859 Russian President Vladimir Putin speaks on the phone with Nikita Miroshnichenko, a boy from Kostroma region, as part of the Christmas tree of wishes nationwide charity campaign, fulfilling children's Christmas wishes, in Moscow, Russia, 27 December 2023. EPA/GAVRIIL GRIGOROV / SPUTNIK / KREMLIN POOL MANDATORY CREDIT Dostawca: PAP/EPA.

Dokument rosyjskiego MSZ z 2023 r. potwierdza, że Rosja prowadzi wojnę hybrydową ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami – poinformował w środę dziennik „Washington Post”, który otrzymał to pismo od niewymienionej z nazwy europejskiej agencji wywiadowczej.

W dokumencie z 11 kwietnia 2023 r., który jest załącznikiem do publicznie dostępnej koncepcji polityki zagranicznej rosyjskiego MSZ, zawarto apel o stworzenie mechanizmu, za pomocą którego Rosja będzie w stanie osłabić sojuszników Stanów Zjednoczonych. Mechanizm ten ma polegać na wykorzystywaniu słabych punktów w polityce wewnętrznej i zagranicznej krajów sojuszniczych USA.

Dokument ten potwierdza doniesienia mediów i zachodnich służb wywiadowczych o destabilizujących działaniach Rosji – podkreśla „WP”.
W dokumencie rosyjski MSZ oskarża kraje zachodnie i USA o prowadzenie polityki mającej na celu utrzymanie „hegemoni zachodu”. Kolejnym oskarżeniem, wysuwanym przez rosyjskie MSZ, jest prowadzenie wojny hybrydowej z Rosją. Tym samym w tajnym załączniku MSZ apeluje o ingerencję w politykę wewnętrzną krajów zachodnich i innego rodzaju działania destabilizacyjne, jak i kampanie dezinformacyjne.
Agencja Reutera poinformowała w środę, że raport analityków z amerykańskiej firmy Microsoft wykazuje, że fałszywe konta powiązane z Rosją prowadziły działania dezinformacyjne. Rosjanie za pomocą fałszywych kont mieli przekonywać Amerykanów, że dalsze wspieranie Ukrainy jest bezsensowne. Działania te mają na celu m.in. ingerowanie w opinie wyborców przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych, które mają odbyć się w listopadzie tego roku .
Załącznik odnosi się też do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Zapis w tajnym dokumencie o treści „Wynik inwazji Ukrainy zdeterminuje światowy rozkład sił” wskazuje, iż Rosja, wspólnie z innymi autorytarnymi państwami, chce narzucić swoją wizję świata innym państwom – ocenia „Washington Post”.
Rosyjskie źródło, mające powiązania z ważnymi rosyjskimi dyplomatami, wskazało amerykańskiemu dziennikowi, że strategia zawarta w załączniku już weszła w życie. Fakt, iż Rosja odrzuciła amerykańską rezolucję w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, w ramach której USA i ONZ kontynuowałyby monitoring północnokoreańskiego programu rozwoju rakiet balistycznych, „są jasnym sygnałem” – twierdzi Rosjanin. Tym sposobem Rosja wzmocniła swoją relacje z Koreą Północną i wpłynęła na pozycję USA na scenie międzynarodowej.
Poproszony o komentarz przez amerykański dziennik Michaił Chodorkowski, wieloletni przeciwnik Kremla podkreślił, że Putin zrobi wszystko, aby pozbawić Stany Zjednoczone dotychczasowej pozycji na arenie międzynarodowej. Chodorkowski wskazał, że wojna na Ukrainie nie jest jedynym miejscem, w którym Rosja prowadzi swoją politykę imperialną. Robi to także w Afryce, na Bliskim Wschodzie i Azji, gdzie szuka sojuszników.
Poza tajnym dokumentem, „Washington Post” znalazł się w posiadaniu zaleceń, sporządzonych na prośbę rosyjskiego MSZ przez członków moskiewskiego Instytutu Wspólnoty Niepodległych Państw. „Należy kontynuować wspieranie prawicowych i izolacyjnych sił w USA” – napisał w swoich zaleceniach członek moskiewskiego instytutu Władymir Żarychin. Zaapelował też o wspieranie destabilizacji w południowej Ameryce poprzez poparcie dla formacji skrajnie lewicowych i prawicowych.
Według jego sugestii należy też „odnowić suwerenność krajów europejskich, poprzez wsparcie partii politycznych, które są przeciwne presji gospodarczej USA” – cytuje Żarychina „Washington Post”.
Dokument jest oficjalnym potwierdzeniem, że rosyjska polityka zagraniczna nie znajduje jedynie odzwierciedlenia w dyplomacji, ale przede wszystkim w działaniach destabilizujących i dezinformacyjnych, wymierzonych w USA i ich sojuszników – podsumowuje „Washington Post”.(PAP)

 

awm/ zm/

Praca Banksy’ego w Wenecji podświetlona w dniach inauguracji Biennale Sztuki

0
Praca Banksy'ego pojawiła się na murze Palazzo San Pantalon

Świetlna instalacja w sugestywny sposób ożywiła pracę anonimowego artysty – Banksy’ego „The Migrant Child” (Dziecko migrant), znajdującą się na fasadzie zabytkowego Palazzo San Pantalon w Wenecji. Inicjatywa ta zbiega się w czasie z inauguracją Biennale Sztuki.

Zbudowany w XVII wieku budynek z pracą słynnego artysty, wykonaną przed pięcioma laty, znajduje się w dzielnicy Santa Croce. Dzieło przedstawia małego uchodźcę w kamizelce ratunkowej z racą w wyciągniętej dłoni. Świetlna projekcja w kolorze fuksji nadaje mu szczególną wymowę, a dym z racy wygląda jak prawdziwy.

Ostatnio zapadła decyzja o tym, że praca zostanie odrestaurowana. Fundamenty gmachu znajdują się w wodzie, a wilgoć powoduje, że odpadają kawałki tynku z malowidłem. By je ratować, zostanie ono pokryte przezroczystym materiałem.
Praca Banksy’ego pojawiła się na murze Palazzo San Pantalon w nocy z 8 na 9 maja 2019 roku, gdy w Wenecji trwało Biennale Sztuki. Artysta przyznał się do jej autorstwa na swoim profilu w mediach społecznościowych. Gdy ją wykonywał, nikt go nie widział.
Dzieło zostało oświetlone dzięki specjalnej instalacji artystycznej w dniach inauguracji 60. Biennale Sztuki, odbywającego się pod hasłem „Obcokrajowcy są wszędzie”. Jednym z tematów prac artystów jest migracja.

Z Wenecji Sylwia Wysocka (PAP)

 

sw/ zm/

Trump na spotkaniu z Dudą: Jesteśmy w stu procentach po stronie Polski

0
Nowy Jork, USA, 18.04.2024. Na zdjêciu z 17 bm. prezydent RP Andrzej Duda (P) i by³y prezydent USA Donald Trump (3L) przed spotkaniem w Trump Tower w Nowym Jorku. Prezydent Andrzej Duda zapowiedzia³, ¿e przedstawianie naszych spraw wszystkim wp³ywowym politykom wœród naszych sojuszników le¿y w interesie Polski. (miwi) PAP/Radek Pietruszka

Donald Trump po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą w Nowym Jorku powiedział, że Ameryka opowiada się całkowicie po stronie Polski – pisze agencja AP, odnotowując środowe spotkanie obu polityków w Nowym Jorku.

AP podkreśla, że po przybyciu polskiego przywódcy do wieżowca byłego prezydenta USA na 5 Alei Trump chwalił Dudę. „Zrobił fantastyczną robotę i jest moim przyjacielem. Spędziliśmy razem cztery wspaniałe lata. (…) Jesteśmy w stu procentach po stronie Polski” – mówił miliarder, który ponownie ubiega się o najwyższy urząd w USA.

„Przypuszczalny kandydat republikański zaprosił Dudę na kolację w Trump Tower, gdzie oczekiwano, że omówią m.in. kwestię Ukrainy. Duda, który od dawna wyraża podziw dla Trumpa, jest także zdecydowanym orędownikiem Ukrainy i nawołuje Waszyngton do udzielenia większej pomocy Kijowowi w obliczu trwającej rosyjskiej inwazji. Finansowanie zablokowali sojusznicy Trumpa w Kongresie” – zauważyła AP.
Agencja podkreśliła, że sojuszników USA na całym świecie zaskoczyło niespodziewane zwycięstwem Trumpa w 2016 roku, zmuszając ich do budowania relacji z prezydentem, który często atakował długotrwałe traktaty i sojusze. Jak oceniła, spotkania z Trumpem w czasie kampanii wyborczej 2024 roku sugerują, że nie chcą znów zostać w tyle.
AP przypomina, że wcześniej były prezydent gościł szefa brytyjskiej dyplomacji Davida Camerona, premiera Węgier Viktora Orbana, oraz prezydenta Argentyny Javiera Mileia.
„Choć niektórzy urzędnicy wyrażali prywatnie frustrację z powodu takich spotkań, są świadomi, że jakakolwiek krytyka naraziłyby USA na zarzuty o hipokryzję. Wysocy przedstawiciele administracji amerykańskiej, w tym sekretarz stanu Antony Blinken, często spotykają się z zagranicznymi opozycjonistami na różnym forum w Stanach Zjednoczonych i za granicą” – akcentuje AP.
Wskazuje, że wizyta Dudy ma miejsce w czasie, gdy kontrolujący Izbę Reprezentantów USA Republikanie wciąż nie zatwierdzili ustawy, która zapewniłaby nowe fundusze dla Ukrainy, w tym finansujące dostawy broni amerykańskiej. Wielu sojuszników Trumpa, dodaje, jest zdecydowanie przeciwnych pomaganiu Ukrainie.
„Za jeden z obszarów, w którym Trump i Duda się zgadzają w kontekście konfliktu, są ich wysiłki w przekonywaniu członków NATO do zwiększenia wydatków na obronę. Duda wezwał członków Sojuszu do zwiększenia wydatków do 3 proc. produktu krajowego brutto, podczas gdy Rosja kontynuuje inwazję na Ukrainę. Oznaczałoby to znaczący wzrost w stosunku do obowiązujących teraz na poziomie 2 proc.” – ocenia AP.
Dziennik „New York Post” podał, że wizyta Dudy u Trumpa zgromadziła przed jego rezydencją tłum, liczący około 150 osób. Skandowali „USA”, „Ocal Amerykę” i „Stop wojnie”.
„Duda od dawna jest zdecydowanym zwolennikiem wsparcia Ukrainy w następstwie inwazji Rosji w lutym 2022 roku. Podczas spotkania Trumpa i Dudy spodziewano się poruszyć temat wojny w byłym sowieckim państwie, ale szczegóły nie były od razu dostępne. Zarówno Duda, jak i polski premier Donald Tusk, nalegali na aprobatę Kongresu dla miliardów dolarów dodatkowej pomocy wojskowej dla Kijowa” – dostrzegł prawicowy „NYP”.
Przyznał, że Trump był sceptyczny co do dalszego wsparcia USA dla wydatków wojennych, „chyba że zostanie to zrobione jako pożyczka”.
Nowojorski dziennik odniósł się też do tekstu w „Washington Post” sugerującego, że Trump pracuje nad planem, który zakłada oddanie Krymu i Donbasu Rosji w zamian za zawieszenie broni. Kampania Republikanina stanowczo zaprzeczyła tym zarzutom.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

Liga Mistrzów: Manchester City nie obroni trofeum, Real Madryt i Bayern Monachium oraz Borussia Dortmund i Paris Saint-Germain w półfinałach

0
epa11285625 Players of Manchester City wait for the start of the penalty shoot-out during the UEFA Champions League quarter final, 2nd leg match between Manchester City and Real Madrid in Manchester, Britain, 17 April 2024. EPA/ADAM VAUGHAN Dostawca: PAP/EPA.

Piłkarze Manchesteru City nie powtórzą ubiegłorocznego triumf w Lidze Mistrzów. W rewanżowym meczu ćwierćfinałowym po regulaminowych 90 minutach i dogrywce zremisowali z Realem Madryt 1:1, a następnie przegrali w rzutach karnych 3-4. W pierwszym spotkaniu było 3:3.

Rywalem „Królewskich” – z 14 zwycięstwami najbardziej utytułowanego klubu w historii rywalizacji o Puchar Europy – będzie Bayern Monachium. Niemiecki zespół pokonał w rewanżu Arsenal Londyn 1:0, a w Anglii przed tygodniem było 2:2.

Drugą parę półfinałową po wtorkowych meczach tworzą Paris Saint-Germain, który wyeliminował Barcelonę Roberta Lewandowskiego, oraz Borussia Dortmund.
Po losowaniu ćwierćfinałów parę Manchester City – Real określono mianem „przedwczesnego finału”. Pierwsze starcie na Santiago Bernabeu, zakończone remisem 3:3, mogło zadowolić najbardziej wybrednych fanów futbolu, a w zgodnej opinii ekspertów i mediów był to jeden z najlepszych meczów w historii Champions League. W rewanżu zachwytów i goli było mniej, ale dramaturgii nie brakowało.
„Królewscy” przed rokiem w półfinale – po remisie (1:1) na własnym stadionie – w Manchesterze przegrali aż 0:4 i byli tłem dla gospodarzy. W środę wyglądało to dużo lepiej. Już w 12. minucie po akcji Brazylijczyków – podawał Vinicius Junior, a piłkę do siatki skierował – choć na „raty” – Rodrygo, goście objęli prowadzenie.
Później przewaga miejscowych rosła z każdą minutą. Jeszcze w pierwszej połowie Norweg Erling Haaland trafił w poprzeczkę, a nieco przypadkowa dobitka Portugalczyka Bernardo Silvy minęła bramkę. Później kilka razy ze świetnej strony pokazał się bramkarz hiszpańskiego zespołu Andrij Łunin, ale nie zapobiegł stracie gola w 76. minucie, kiedy strzałem pod poprzeczkę wyrównał Belg B+Kevin de Bruyne.
Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia w pojedynku dwóch trenerów, Carlo Ancelottiego z Realu i Josepa Guardili z City, z największą liczbą wygranych meczów w LM, choć Hiszpan zdecydował się na pokerowy ruch i zdjął z boiska swojego najlepszego snajpera – Haalanda. Później boisko z powodu kontuzji opuścić musiał Vinicius Junior.
W konkursie „jedenastek” pierwszy pomylił się Chorwat Luka Modric, a później w roli głównej wystąpił Łunin. Ukraiński bramkarz obronił strzały Bernardo Silvy i Chorwata Mateo Kovacica, pokonał go jego vis a vis – Ederson, ale w piątej serii szansy nie zmarnował Niemiec Antonio Ruediger, który tym samym odkupił część win za błąd przy wyrównującej bramce mistrza Anglii.
„Najważniejsze były mentalność i nastawienie. Wiele drużyn ugina się pod naporem City, a my to wytrzymaliśmy. Presja? Jak chcesz grać w Realu to musisz zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności, ale presji nie czujesz. Trener Ancelotti daje nam dużo wiary, pewności, spokoju i… wolności” – powiedział angielski piłkarz „Królewskich” Jude Bellingham.
„The Citizens” dołączyli do szeregu drużyn, którym nie powiodło powtórzenie sukcesu w LM. Dotychczas jedynym zespołem, któremu ta sztuka się udała – i to dwukrotnie, w latach 2018-19, był… Real.
W drugiej środowej parze ćwierćfinałowej także odpadła ekipa angielska, która również po losowaniu uchodziła za faworyta dwumeczu. Arsenal Londyn, ponownie z Jakubem Kiwiorem w rezerwie, uległ w Monachium Bayernowi 0:1, a że w pierwszym spotkaniu było 2:2, to „Kanonierzy” muszą co najmniej o rok odłożyć nadzieje na pierwszy od 2009 półfinał LM.
Champions League to jedyna szansa dla Bayernu na zatarcie złego wrażenia po nieudanym jak dotychczas sezonie. W niedzielę Bawarczycy po 11 latach stracili – na rzecz Bayeru Leverkusen – tytuł mistrzowski, a wcześniej odpadli też z Pucharu Niemiec. Wiadomo, że z drużyną pożegna się trener Thomas Tuchel, ale może zostawić w gablocie cenne trofeum.
Środowe spotkanie miało wyrównany przebieg. W pierwszej połowie najbliżej szczęścia byli Jamal Musiala z grającego bez kilku ważnych zawodników Bayernu i norweski pomocnik gości Martin Odegaard. Rozstrzygnięcie nastąpiło w 63. minucie, kiedy dośrodkowanie Portugalczyka Raphaela Guerreiro strzałem głową na gola zamienił Joshua Kimmich.
Bayern zameldował się w półfinale LM po czterech latach. W 2020 roku, w edycji storpedowanej przez pandemię koronawirusa i jeszcze Z Robertem Lewandowskim w składzie, zwyciężył, pokonując w finale Paris Saint-Germain 1:0.
„Zrobimy wszystko, by znów znaleźć się w finale, ale… taki jest cel każdego półfinalisty. Zespół spisał się wyśmienicie. Na początku dużo było piłkarskich szachów, ale w drugiej połowie chyba górę wzięło nasze pucharowe doświadczenie. Po ostatnich niepowodzeniach to wielki dzień dla zawodników, kibiców, sztabu, całego klubu” – skomentował Tuchel.
Powtórka finał sprzed czterech lat jest możliwa, bo drugą parę półfinałową stworzą PSG i Borussia Dortmund.
Francuski zespół odrobił z nawiązką stratę z pierwszego meczu, przegranego u siebie 2:3, zwyciężając na wyjeździe 4:1 Barcelonę z Lewandowskim w składzie.
Zespół ze stolicy Katalonii pozostawał niepokonany od 27 stycznia, a sześć poprzednich spotkań, w tym dwa w Champions League, rozstrzygnął na swoją korzyść. Będzie musiał jednak poczekać co najmniej rok na awans do półfinału najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek w Europie, w którym ostatnio był w 2019 roku.
Początek rewanżu w Barcelonie był wymarzony dla gospodarzy, gdyż w 12. minucie Brazylijczyk Raphinha dał im prowadzenie. Wszystko zmieniła czerwona kartka, jaką w 29. minucie zobaczył urugwajski obrońca Ronald Araujo.
Jeszcze przed przerwą wyrównał wygwizdywany przez miejscową publiczność były zawodnik „Barcy” Ousmane Dembele, a w 54. minucie paryżanie objęli prowadzenie po strzale Portugalczyka Vitinhi. Później w roli głównej wystąpił największy gwiazdor PSG – Kylian Mbappe. W 61. minucie podwyższył na 3:1 z rzutu karnego, a w 89. czwartym golem przypieczętował awans swojego zespołu czwartym trafieniem.
W drugim wtorkowym ćwierćfinale kibice obejrzeli jeszcze więcej goli, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Borussia przystępowała do rewanżu z Atletico Madryt po porażce na wyjeździe 1:2, ale już do przerwy – prowadząc 2:0 – odrobiła stratę z nawiązką.
Między 49. i 64. minutą losy rywalizacji całkowicie się odwróciły – wówczas goście doprowadzili do remisu. Wkrótce nastąpił… kolejny zwrot. Tym razem dwie bramki w krótkim czasie zdobyli gracze BVB. Wynik 4:2 już się nie zmienił i to Borussia zagra znalazła się w czołowej czwórce.
Zespół z Dortmundu nie grał w półfinale europejskich pucharów od pamiętnej edycji 2012/13, kiedy – z trzema Polakami w składzie – dotarł do finału LM, przegranego na Wembley z Bayernem Monachium 1:2. W tym roku decydujący pojedynek po 11 latach znowu zawita na ten słynny londyński obiekt…
Półfinały rozegrane zostaną na przełomie kwietnia i maja oraz tydzień później. Finał – 1 czerwca.(PAP)

Hiszpańskie media: Łunin zapewnił półfinał Realowi

Ukraiński bramkarz Realu Madryt Andrij Łunin dzięki swojej świetnej postawie w ćwierćfinałowym spotkaniu piłkarskiej LM przeciwko Manchesterowi City zapewnił “Królewskim” awans do dalszej fazy rozgrywek – twierdzą w środę wieczorem hiszpańskie media.
Dziennikarze chwalą zespół z Madrytu po jednobramkowym remisie w regulaminowym czasie gry, bezbramkowej dogrywce i karnych zakończonych zwycięstwem gości 3:4. Szczególne uznanie w ich oczach zdobył Łunin po obronieniu dwóch rzutów karnych – Portugalczyka Bernardo Silvy i Chorwata Mateo Kovacica.
“Chwała Łuninowi, który zaczynał sezon jako trzeci golkiper Realu, aby (…) ostatecznie zająć miejsce pomiędzy słupkami” – podsumował środowy awans do półfinału LM madrycki dziennik “El Pais”.
Stołeczna gazeta podkreśla, że ukraiński bramkarz Realu jest nie tylko olbrzymem pod względem fizycznym, ale w środowy wieczór w Manchesterze był też “sportowym gigantem”.
Komentatorzy Radia Marca wskazują na wyrównany przebieg obu meczów ćwierćfinałowych pomiędzy Manchesterem City a Realem Madryt, nazywając starcie gigantów “przedwczesnym finałem LM”.
“Trafiły na siebie zespoły grające futbol na najwyższym poziomie na świecie” – podsumowała madrycka rozgłośnia.
Zarówno Radio Marca, jak i rozgłośnia Cadena SER transmitująca środowy pojedynek na stadionie Etihad zgodnie twierdzą, że środowy rewanż obfitował w mniej emocji i bramek niż pierwsze spotkanie rozegrane na Santiago Bernabeu w Madrycie. Zakończyło się ono wynikiem 3:3.
Oceniający środowy ćwierćfinał dziennik “Sport” twierdzi, że strategia zespołu Manchesteru City i ekipy Realu była podobna do tej sprzed tygodnia w hiszpańskiej stolicy.
“To ten sam scenariusz: City dominuje, zaś Real Madryt się broni” – napisała w pomeczowym komentarzu wydawana w Katalonii gazeta.
“Sport” odnotował, że “tradycyjnie” już w meczu Realu nie zabrakło kontrowersji z udziałem brazylijskiego napastnika “Królewskich” Viniciusa Juniora, który wdał się w prowokacyjną kłótnię z pomocnikiem City Jackiem Grealishem, zarzucając mu oszukiwanie sędziego.
Barcelońska gazeta, zazwyczaj uszczypliwa wobec Viniciusa Juniora, w pomeczowym komentarzu chwali Brazylijczyka za doskonałą asystę, dzięki której Rodrygo zdobył bramkę dla madryckiej drużyny.
Madrycki dziennik “AS” również podkreśla wysoki poziom obu spotkań Manchesteru City z Realem Madryt zaznaczając, że o wyrównanym poziomie obu ekip najlepiej świadczą rzuty karne, które wyłoniły półfinalistę LM.
Dziennikarze sportowej gazety zauważają, że przed jednym z “najważniejszych meczów sezonu” w La Liga, czyli niedzielnym klasykiem z FC Barceloną, który może znacząco przybliżyć Real do tytułu mistrza Hiszpanii, piłkarze “Królewskich” mają dzień odpoczynku mniej niż katalońscy zawodnicy oraz więcej wybieganych minut w ćwierćfinałach LM. Różni ich też fakt, że Real kontynuuje swoją przygodę z rozgrywkami LM.
Autor: Marcin Zatyka (PAP)

zat/ krys/

Farmaceuci, lekarze i położne ostrzegają Ministerstwo Zdrowia

0

Farmaceuci, lekarze i położne ostrzegają Ministerstwo Zdrowia, że wystawianie recept farmaceutycznych na pigułkę „dzień po” osobom niepełnoletnim bez zgody rodzica może być niezgodne z prawem. Są też przeciw „sprowadzaniu zawodów medycznych do roli usługodawców, a pacjentów do roli klientów”.

Od 1 maja tzw. pigułka „dzień po” ma być dostępna dla osób powyżej 15. roku życia na receptę farmaceutyczną. Usługa będzie realizowana w aptekach, które zgłoszą akces do programu Ministerstwa Zdrowia i podpiszą w tej sprawie umowę z NFZ.

Niepełnoletnia pacjentka do zakupu pigułki ma nie potrzebować ani obecności, ani zgody rodzica. Inaczej niż w przypadku konsultacji lekarskiej.
Według MZ takie rozwiązanie jest możliwe, ponieważ wydanie recepty jest usługą farmaceutyczną, a nie świadczeniem zdrowotnym. Jak tłumaczyła szefowa resortu Izabela Leszczyna, w związku z tym programu nie obejmują przepisy ustawy o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych ani ustawy o Rzeczniku Praw Pacjenta. Zadeklarowała też, że w rozporządzeniu znajdą się zapisy zapewniające ochronę prawną farmaceutom wystawiającym takie recepty.
W ten sposób MZ postanowiło obejść weto Andrzeja Dudy. Prezydent nie zgodził się na podpisanie ustawy znoszącej recepty na antykoncepcję awaryjną, ponieważ pozwalała na zakup osobom od 15. roku życia (to wiek, od którego można w Polsce legalnie uprawiać seks) bez konieczności zgody opiekuna. Według Dudy w przypadku tak młodych osób rodzice powinni wyrazić zgodę na zastosowanie pigułki „po”.
Zakończone w środę konsultacje projektu w sprawie pilotażu pokazały, że podobne obiekcje (choć inaczej argumentowane) zgłaszają m.in. lekarze i farmaceuci.
Oba środowiska mają wątpliwości właśnie co do tego, że inne zasady dotyczące wieku pacjentki obowiązywać mają w gabinecie lekarskim, a inne w aptece. W przypadku 15-latek podczas konsultacji lekarskiej wymagana jest obecność opiekuna prawnego, a gdy sprawa dotyczy osób 16-18 lat – konieczna jest pisemna zgoda opiekuna i samego pacjenta. Zdaniem samorządów zniesienie tego obowiązku w przypadku farmaceutów może narazić ich na kolizję z prawem.
W środę ukazało się wspólne oświadczenie prezesów samorządów zawodów medycznych przeciwko próbom antagonizowania środowiska oraz „sprowadzania zawodów medycznych do roli usługodawców, a pacjentów do roli klientów”. Sygnatariusze oświadczenia (m.in. prezesi naczelnych rad lekarzy i aptekarzy) napisali, że wszelkie zmiany w ochronie zdrowia muszą być zgodne z prawem, zapewniać bezpieczeństwo pacjentom i pracownikom ochrony zdrowia.
Ministerstwo Zdrowia odpowiedziało, że „jest w stałym dialogu z przedstawicielami samorządów zawodów medycznych i konsultuje z nimi na bieżąco propozycje rozwiązań, które mają poprawić jakość ochrony zdrowia w Polsce”.
„Dla Ministerstwa Zdrowia lekarze, pielęgniarki, położne, farmaceuci, fizjoterapeuci i diagności laboratoryjni są kluczowymi partnerami w debacie o opiece zdrowotnej. Jesteśmy otwarci na rzetelną i rzeczową rozmowę, bo dobro pacjentów jest dla nas najważniejsze” – napisano na profilu resortu zdrowia na platformie X.
Naczelna Izba Aptekarska przekazała resortowi uwagi do projektu. W jej ocenie wystawienie recepty osobie niepełnoletniej również w przypadku usługi w aptece wymaga zgody rodzica.
Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich Polski też sprzeciwiło się możliwości wystawienia recepty farmaceutycznej osobie niepełnoletniej, bez zgody opiekuna. „To wbrew obecnie obowiązującemu prawu” – przekazało w uwagach do MZ, które poznała PAP. Według SFKP nie będzie działać zapisana w rozporządzeniu reguła, że z usługi pacjentka będzie mogła skorzystać tylko raz na 30 dni. „Farmaceuta nie jest w stanie sprawdzić, czy osoba zgłaszająca się do apteki nie otrzymała wcześniej tej tabletki w innej aptece, albo że nie pójdzie do innej po kolejną receptę w czasie krótszym niż 30 dni. Wobec tego faktu ograniczenie mające na celu nie dopuścić do użycia preparatu więcej niż raz w miesiącu będzie fikcyjne” – napisało stowarzyszenie.
Samorząd lekarski w ogóle zrezygnował z uwag do projektu rozporządzenia w sprawie programu pilotażowego dla aptek. „To bardziej rozwiązanie polityczne niż medyczne, nie będziemy go opiniować” – powiedział PAP rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej Jakub Kosikowski. Wcześniej prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski tłumaczył w RMF FM: „Wyobrażam sobie sytuację, w której 15-latka przyjdzie po pigułkę +dzień po+ bez zgody rodzica, później rodzic wywiedzie roszczenie, że zgody nie było, a udzielono świadczenia medycznego. Nie chcemy sytuacji, kiedy 15-latka zgłosi się do apteki, a farmaceuta zamiast rozmawiać z nią o lekarstwie, będzie rozmyślał, czy nie naraża się na roszczenia. To absurd”.
Zgodnie z założeniem MZ receptę będzie mógł wystawić farmaceuta mający minimum roczne doświadczenie zawodowe. Podobnej możliwości nie dostali technicy medyczni. Mimo że stanowią większość pracowników branży aptekarskiej, to według resortu zdrowia nie są dostatecznie przygotowani do operowania środkami zawierającymi w składzie octan uliprystalu, czyli substancję czynną wybranej przez MZ pigułki „dzień po”.
Farmaceuta może wystawić receptę w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia pacjenta. W uzasadnieniu do projektu MZ zawarł wyjaśnienie, że niechciana ciąża wiąże się z takim ryzykiem – zarówno dla matki, jak i dziecka. To m.in.: przedwczesny poród i wcześniactwo, a u kobiety – m.in. depresja w ciąży i depresja poporodowa oraz ryzyko krwotoku. „Tego rodzaju ciąża (…) jest ponadto czynnikiem napędzającym niepożądane zjawiska społeczne, takie jak zwiększona konsumpcja alkoholu i tytoniu w trakcie ciąż, co przekłada się wprost na typowe następstwa zdrowotne takiego postępowania. Nieplanowana ciąża jest także istotnym czynnikiem ryzyka narażenia kobiet na przemoc” – czytamy w projekcie. MZ doprecyzował, że najczęściej w niechcianej ciąży są młode kobiety i te w okresie menopauzy.
Pigułka kosztuje ok. 70-135 zł i ten wydatek pozostaje po stronie pacjentki. Ale koszty wystawienia recepty przez farmaceutę pokryje Narodowy Fundusz Zdrowia. Za usługę związaną z przeprowadzeniem wywiadu z pacjentką i wystawienia jej recepty apteka otrzyma 50 zł. MZ szacuje, że w czasie trwania pilotażu (zaplanowanego do końca czerwca 2026 r.) państwo wyda na ten cel co najmniej 13,6 mln zł, a najpewniej „istotnie” więcej.
Poza możliwością wykupu tabletki na receptę farmaceutyczną, pacjentka nadal będzie mogła skorzystać z recepty wystawionej na antykoncepcję awaryjną przez lekarza.
Resort zdrowia zapowiedział również umożliwienie wystawiania recept na antykoncepcję awaryjną położnym. W tym celu zamierza wprowadzić zmiany w rozporządzeniu zawierającym wykaz substancji czynnych zawartych w lekach, które mogą być ordynowane przez położne.
Samorząd pielęgniarek i położnych nie poznał jeszcze szczegółów zmian. Ale położne chcą mieć prawo do wystawiania recept na antykoncepcję awaryjną. „Musimy omówić szczegóły, w naszej ocenie powinna nas objąć taka sama ocena świadczenia jaką resort zdrowia zaproponował w przypadku farmaceutów” – powiedziała PAP Mariola Łodzińska, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Zaznaczyła, że w kwestii wieku pacjentów położne obowiązywałyby takie same zasady jak lekarzy, co oznacza, że wystawiałyby recepty na antykoncepcję awaryjną osobom niepełnoletnim tylko za zgodą rodziców. Przekazała też PAP, że izba pielęgniarek i położnych podziela wątpliwości co do wydawania recept przez farmaceutów osobom niepełnoletnim bez zgody rodzica.
Nie ma ich rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec. W informacji przekazanej PAP podzielił interpretację resortu zdrowia. „Zgodnie z założeniem projektodawcy projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia (…) dotyczyć ma pilotażu usług farmaceutycznych realizowanych przez farmaceutę w aptece, które z definicji nie stanowią świadczeń zdrowotnych” – wyjaśnił. A kwestia zgody opieka dotyczy wyłącznie świadczeń, nie usług. (PAP)

Autorka: Anita Karwowska

 

akar/ ral/ mhr/

66,6 proc. dorosłych Polaków odczuwa syndromy kojarzone z depresją [Raport „Depresja wciąż mocno dotyka Polaków. Ile to kosztuje gospodarkę?”]

0

Absencja w pracy związana z epizodami depresyjnymi Polaków kosztowała gospodarkę w 2023 r. 2,8 mld złotych – wynika z raportu UCE Research i platformy ePsycholodzy.pl. Zgodnie z tegorocznym badaniem 66,6 proc. dorosłych Polaków odczuwa syndromy kojarzone z depresją.

Według danych przedstawionych w raporcie pt. „Depresja wciąż mocno dotyka Polaków. Ile to kosztuje gospodarkę?” wśród najczęściej wskazywanych objawów znalazło się uczucie zmęczenia i braku energii – 34,3 proc., obniżenie nastroju – 32,3 proc., a także zaburzenia snu – 27,6 proc. Respondenci najrzadziej wskazywali myśli samobójcze – 4,4 proc.

W publikacji wskazano, że 66,6 proc. przebadanych dorosłych Polaków odczuwa syndromy kojarzone z depresją. Dla porównania, w ubiegłorocznym badaniu odsetek ten sięgał 72,8 proc.
Zdaniem autorów raportu niższy w tym roku odsetek osób uskarżających się na objawy depresji może wynikać ze spadku dynamiki inflacji, która wpłynęła na zdrowie psychiczne jednostek.
„Wzrost cen zwiększył poziom stresu wśród ludzi. Brak możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb doprowadził do frustracji i poczucia bezradności. Niepewność finansowa i obawy związane z zachowaniem standardu życia zwiększyły niepokój wśród Polaków” – wskazał Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl, cytowany w raporcie.
Dodał, że w 2023 r. mieliśmy do czynienia ze wzrostem o 7,85 proc. r/r liczby dni absencji z powodu epizodów depresyjnych i zaburzeń depresyjnych. „W powiązaniu z podniesieniem kosztów pracy, straty dla gospodarki wyniosły co najmniej 2,8 mld. Kwota ta została obliczona jako koszt pracy wraz z narzutami” – poinformował Michał Pajdak.
Jak podkreślili autorzy raportu, jest to bazowe wyliczenie – nie zawiera bowiem kosztów leczenia, zastąpienia pracowników, procesów rekrutacyjnych oraz utraconych korzyści, związanych z odejściem klientów, a także innych parametrów. Oszacowana kwota jest wyższa o 27,7 proc. w porównaniu do 2022 roku i o 44 proc. w stosunku do 2021 roku.
Według danych NFZ wskazanych przez autorów raportu, w 2022 r. dla 1,6 mln Polaków powyżej 7. roku życia wykupiono refundowane leki przeciwdepresyjne. W okresie od stycznia do czerwca 2023 roku liczba ta osiągnęła już 1,3 mln. „Osoby cierpiące na problemy zdrowia psychicznego mogą mieć trudności w koncentracji, podejmowaniu decyzji i utrzymywaniu zdrowych relacji z innymi pracownikami, kontrahentami i klientami. To może prowadzić do spadku produktywności w firmach i organizacjach, co w konsekwencji może mieć negatywny wpływ na gospodarkę” – ocenił Pajdak.
Raport zwraca uwagę, że kosztowna jest również opieka zdrowotna nad osobami z zaburzeniami psychicznymi. Koszty ponoszą zarówno sami pacjenci, jak i system opieki zdrowotnej. Przy tym brak odpowiedniej, udzielonej na czas pomocy, może spowodować konieczność skorzystania przez osoby dotknięte depresją z systemu opieki długoterminowej lub kryzysowej, co generuje jeszcze większe wydatki.
Badanie zostało przeprowadzone w I kwartale 2024 roku metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez UCE Research i platformę ePsycholodzy.pl na próbie 1017 dorosłych Polaków. (PAP)

gkc/ mmu/

Przeprowadzono spis gwiazd i brązowych karłów w pobliżu Układu Słonecznego

0
Artystyczna wizja białego karła LSPM J0207+3331 otoczonego długowiecznym systemem pierścieni pyłowych

W ramach projektu Backyard Worlds: Planet 9 przeprowadzono spis kilku tysięcy obiektów w naszej kosmicznej okolicy w Drodze Mlecznej. W zadaniu naukowców wspomogli miłośnicy astronomii – informuje NASA.

W najnowszym spisie obiektów, takich jak gwiazdy i brązowe karły, które znajdują się w pobliżu Układu Słonecznego, skupiono się na odległościach do 65 lat świetlnych (20 parseków).

Okazuje się, że w naszej kosmicznej okolicy znajduje się cztery razy więcej gwiazd niż brązowych karłów. Drugie spostrzeżenie wskazuje, że obiekty o małych masach są powszechniejsze niż te masywne. Średnia masa obiektu to 41 proc. masy Słońca. Statystykę oparto na około 3600 zbadanych gwiazdach i brązowych karłach.
Badaniami kierował J. Davy Kirkpatrick z ośrodka Caltechu o nazwie IPAC (Infrared Processing and Analysis Center) w Pasadenie (USA, Kalifornia). „W tych danych skrywa się coś na temat procesów powstawania gwiazd. Dokładamy kolejną wskazówkę do tego, jak to działa” – komentuje naukowiec.
Brązowe karły to obiekty pośrednie pomiędzy planetami. Mają zbyt małą masę, aby zostać prawdziwymi gwiazdami, czyli aby w ich wnętrzach zachodziły reakcje fuzji wodoru w hel. Są jednak większe niż planety. Rozróżnienie, czy mamy do czynienia z niewielką gwiazdą, czy może z brązowym karłem, nie jest proste. Obiekt o masie 75 razy większej niż masa Jowisza może być brązowym karłem, ale może to też być bardzo słaba gwiazda.
W badaniach bardzo pomogli wolontariusze uczestniczący w projekcie Backyard Worlds: Planet 9. Naukowcy opracowali narzędzie o nazwie WISE View, które korzysta z obrazów z amerykańskiej misji kosmicznej WISE. Narzędzie łączy obrazy w animacje. Chętni mogli wskazywać czy obiekty w danym zestawie zdjęć mogą być bliskie, analizując na animacjach ich ruch względem tła. To zdecydowanie przyspieszyło analizę danych.
Dodatkowo utworzono program Gwiezdnych Ambasadorów (Stellar Ambassadors), w ramach którego chętni mogli pomóc naukowcom w przeglądaniu literatury naukowej w poszukiwaniu, jakie informacje o obiektach są znane z dawniejszych badań.
Tego typu projekty to element szerszego trendu, tzw. nauki społecznościowej (ang. citizen science), w ramach której osoby nie będące naukowcami mogą wspomagać badania naukowe w ramach swojego hobby, korzystając z prostych narzędzi internetowych lub użyczając swoich urządzeń jako detektorów (np. polski projekt CREDO wykorzystujący aparaty fotograficzne smartfonów do detekcji promieniowania kosmicznego) lub jako maszyn obliczeniowych. Taka pomoc jest przydatna w analizie wielkich ilości danych, gdyż w niektórych zadaniach cały czas ludzie robią to lepiej niż automatyczne algorytmy.
Naukowcy społecznościowi, którzy pomogli w analizach, zostali współautorami publikacji naukowej przedstawiającej wyniki analiz, która ukazała się w „The Astrophysical Journal Supplement Series”.
Głównym celem projektu Backyard Worlds: Planet 9 jest odkrywanie nieznanych brązowych karłów. Uruchomiono go w 2017 roku. Jest wspierany przez NASA. (PAP)

 

cza/ zan/