15.5 C
Chicago
wtorek, 13 maja, 2025
Strona główna Blog Strona 1013

Mieli ratować życie, prokurator twierdzi, że je odebrali

0

Dwoje ratowników medycznych z Illinois odpowie za śmierć swojego pacjenta. Mężczyzna zmarł w karetce w drodze do szpitala.

Zdarzenie miało miejsce w drugiej połowie grudnia ubiegłego roku. Peggy Finley i Peter Cadigan, zostali wezwani do mężczyzny, który „cierpiał na halucynacje z powodu odstawienia alkoholu” – wynika z dokumentów Departamentu Policji w Springfield.

Nagrania z kamer pokazują, że ratownicy najpierw ponaglają w niewybrednych słowach pacjenta, aby o własnych siłach przeniósł się do karetki, a potem unieruchamiają go na noszach. Mężczyzna zmarł po przybyciu do szpitala.

Zgodnie z raportem koronera z autopsji, przyczyną śmierci była „kompresyjna i pozycyjna asfiksja spowodowana przytrzymaniem w pozycji leżącej na łóżku transportowym/noszach przez zaciśnięte pasy na plecach i dolnej części ciała w warunkach senności i przewlekłego alkoholizmu”.

Sanitariusze zostali aresztowani i oskarżeni o morderstwo pierwszego stopnia. Mają stawić się w sądzie 19 stycznia.

Rusza strajk pracowników UIC

0

We wtorek rozpocznie się strajk kilku wydziałów Uniwersytetu Illinois. Związek reprezentujący pracowników uczelni i kierownictwo uniwersytetu nie doszli do porozumienia w kwestiach m.in. podwyżek płac – poinformował przedstawiciel związku.

Związek zawodowy, UIC United Faculty, twierdzi, że podwyżka jest kluczową kwestią i utrzymuje, że uniwersytet może sobie pozwolić na poważne potraktowanie żądań wykładowców. W komunikacie UICUF powołuje się na siedem lat rekordowych zysków i ponad miliard dolarów w funduszach rezerwowych.

Dopóki obie strony nie osiągną wstępnego porozumienia, wydziały będą pikietować codziennie od 10-tej rano do 3-ciej po południu. Dodatkowo, każdego dnia w południe na East Camps Quad będzie miał miejsce wiec, na którym przemawiać będą lokalni ustawodawcy, a także członkowie Illinois Federation of Teachers i American Federal of Teachers.

Kandydaci nie przyszli na debatę do klubu GOP

0

Większość kandydatów na burmistrza Chicago zbojkotowała poniedziałkową debatę na Southwest Side. U podstaw tych decyzji była kłótnia i wzajemne oskarżenia dotyczące przynależności do poszczególnych partii politycznych.

Na spotkaniu zorganizowanym przez klub republikański pojawili się jedynie Rod Sawyer i Willie Wilson. Z wielkich nieobecnych odnotowano Paula Vallasa, który nie pojawił się, mimo że pomieszkuje w tym okręgu wyborczym.

Jak tłumaczą obserwatorzy, problem nieobecności kandydatów da się wytłumaczyć tylko obawami o przyklejenie im łatki „Republikanina”. Takiej retoryki używa sztab obecnej burmistrz Lori Lightfoot, który stara się umieścić w szeregach GOP między Vallasa i Wilsona. W przypadku tego pierwszego ta strategia się sprawdza – jego sztab poinformował, że nie będzie na spotkaniu, bo jest Demokratą.

Willie Wilson wyjaśnił z kolei, że żadne „łatki” go nie dotyczą. Podkreśli, że „jest dla ludzi”.

„Upiorne wyzwolenie” – 17 stycznia 1945 r. rozpoczęła się sowiecka okupacja Warszawy

0

17 stycznia 1945 r., do lewobrzeżnych ruin Warszawy wkroczyły oddziały 1 Armii WP oraz Armii Czerwonej. Przez pół wieku w propagandzie komunistycznej dzień ten określano jako moment „wyzwolenia stolicy”. Świadkowie tych wydarzeń mówili o „upiornym 'wyzwoleniu` trupa miasta”.

Po porażkach w walkach na przedpolach Warszawy w końcu lipca i na początku sierpnia 1944 r. wojska sowieckie na ponad miesiąc zatrzymały swoją ofensywę. Skala strat nie była jednak na tyle duża, aby rzeczywiście zatrzymać czerwony walec pancerny toczący się od ponad miesiąca w stronę Wisły. Szczególnie szeroko Moskwa „rozreklamowała” rozmiary porażki pod Radzyminem z doborowymi niemieckimi siłami pancernymi. Sowieci swoimi porażkami mogli uzasadnić zatrzymanie frontu, aby oczekiwać na wykrwawienie Armii Krajowej.

 

Pierwsza faza sowieckiego „wyzwalania” polskiej stolicy rozpoczęła się 10 września 1944 r. Po zajęciu podwarszawskich miejscowości 13 września oddziały Zygmunta Berlinga i ich sowieccy towarzysze rozpoczęli walkę w gęstej zabudowie Pragi. Starcia trwały ponad dwa dni i okazały się znacznie bardziej zacięte niż styczniowy bój o ruiny na lewym brzegu. Ich pamiątką są zachowane do dziś ślady ostrzału, m.in. na siedzibie PKP przy ul. Targowej. Podjęte w kolejnych tygodniach próby desantu na prawy brzeg nie otrzymały wsparcia sowieckiego i zakończyły się klęską. Na froncie na niemal dwa i pół miesiąca zapanował spokój. Wyjątkiem był podejmowany przez Niemców ostrzał Pragi. Szczególnie niebezpieczna była jej główna arteria – Targowa stała się „aleją śmierci”.

 

Mimo że wojska niemieckie znajdowały się w odległości strzału snajpera, sowieci i ich kolaboranci niemal natychmiast po zajęciu Pragi rozpoczęli budowę aparatu terroru. Już we wrześniu 1944 r. w kamienicy przy ul. Strzeleckiej rozpoczęło prace NKWD. W piwnicach urządzono więzienie i katownie dla żołnierzy podziemia. Na piętrach znajdowały się pokoje przesłuchań i kwatery funkcjonariuszy. W pierwszych tygodniach po sowieckim „wyzwoleniu” NKWD zajęło również część wielkiego gmachu Gimnazjum im. Władysława IV oraz budynku tzw. rogatki praskiej.

 

W tym samym czasie po drugiej stronie trwała zagłada miasta. Wyburzanie poprzedzał rabunek. Do połowy stycznia 1945 r. z Warszawy na zachód wywieziono ok. 45 tys. wagonów zapełnionych majątkiem mieszkańców oraz maszynami fabrycznymi i surowcami. Apokalipsę obserwowali nieliczni Polacy zmuszeni do niewolniczej pracy przez Niemców. „Nastąpiła głucha detonacja, w oczach naszych cały gmach jak gdyby podskoczył nieco w górę i znikł w obłokach pyłu wapiennego. Gdy tuman pyłu osiadł, oczom naszym ukazała się olbrzymia piramida pogruchotanych cegieł i całych brył muru na miejscu dawnego MSZ przy ulicy Wierzbowej. Całe to makabryczne widowisko przed naszymi oczami rozegrało się kilkadziesiąt metrów od naszej ciężarówki” – wspominał jeden z polskich świadków zburzenia Pałacu Brühla. Ten sam los spotkał sąsiedni Pałac Saski. Ostatnim zniszczonym budynkiem była Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy przy ul. Koszykowej. 16 stycznia 1945 r. Niemcy podpalili magazyn liczący pół miliona woluminów. Straty dla polskiej kultury byłyby jeszcze większe, gdyby nie ofiarna praca kilkudziesięciu muzealników i bibliotekarzy zabezpieczających zbiory za zgodą pragnących je zagrabić Niemców. Setek zaminowanych obiektów Niemcy nie zdążyli wysadzić przed rozpoczęciem sowieckiej ofensywy.

 

Tzw. operacja warszawska trwała znacznie krócej niż walki o Pragę. Była częścią wielkiej ofensywy rozpoczętej przez Armię Czerwoną 12 stycznia 1945 r., nazwanej operacją wiślańsko-odrzańską. W akcji zmierzającej do wyparcia Niemców od 14 do 17 stycznia 1945 r. brały udział 1 Armia WP oraz 47 i 61 Armia 1 Frontu Białoruskiego. Obie armie sowieckie, 61 działająca z przyczółku warecko-magnuszewskiego oraz 47 nacierająca od strony Modlina, uderzyły w kierunku Błonia, oskrzydlając stolicę z północnego i południowego zachodu, tworząc tzw. kocioł warszawski, w którym znalazła się 9 Armia niemiecka. Ruin miasta miała bronić powołana w tym celu Dywizja Forteczna „Warszawa”. Jak zauważył w rozmowie z PAP prof. Tadeusz Rutkowski Niemcy nie mieli szans na długą obronę ruin miasta. „Na wschodzie Niemcy nie mieli już sił wystarczających do podejmowania długotrwałej obrony. Szczególnie trudno było bronić się na linii rzeki, która zamarzła. Tak było w czasie ostrej zimy 1944/1945. Kilka miesięcy wcześniej, po klęsce Grupy Armii „Środek” na Białorusi, próbowano podejmować obronę w miastach takich jak Wilno, ale już i wtedy dysproporcja była zbyt duża” – mówił historyk z UW.

 

Aby uniknąć zagłady swoich sił gen. Smilo Freiherr von Lüttwitz wbrew poleceniom przełożonych wydał rozkaz wycofania z linii Wisły dla zorganizowania linii oporu nad Bzurą, Rawką i Pilicą. Rankiem 17 stycznia 1, 3 i 4 Dywizja Piechoty rozwinęły natarcie od południowego wschodu w kierunku przedmieść Warszawy. Tego samego dnia 2 DP po przeprawie w okolicach Jabłonny na Kępę Kiełpińską podjęła działania zaczepne na północnych krańcach stolicy. 6 Dywizja Piechoty i 1 Warszawska Samodzielna Brygada Kawalerii przekroczyły Wisłę i uderzyły na miasto odpowiednio z Pragi, ze wschodu i od południa.

 

Walki o opanowanie ruin trwały zaledwie kilka godzin, gdyż rozkaz von Lüttwitza został wykonany bardzo sprawnie. 17 stycznia 1945 r. przed żołnierzami 1 Armii WP znajdowały się jedynie siły osłonowe. Do poważniejszych starć z nieprzyjacielem dochodziło sporadycznie, głównie w rejonie Lasu Bielańskiego, zburzonego Dworca Głównego oraz na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i Nowego Światu. Miejscem intensywnego, choć krótkiego, boju była Cytadela. Około godz. 15 ruiny oczyszczono z wroga. Niebezpieczeństwem były setki pozostawionych przez Niemców min pułapek – w walkach zginęło ok. 110 żołnierzy LWP, większość z powodu ich wybuchów.

 

Po drugiej stronie Wisły ukazało się specjalne wydanie publikowanego od dwóch miesięcy „Życia Warszawy”. Następnego dnia niemal cały numer jedynej gazety ukazującej się w mieście był poświęcony „wyzwoleniu stolicy”. Informowano m.in., że „Moskwa, stolica Zw. Radzieckiego uczciła zdobycie Warszawy 24 strzałami z 320 dział”, a „naczelny dowódca Armii Czerwonej Marszałek Zw. Radzieckiego Józef Stalin wyraził specjalne podziękowanie 1 Armii Polskiej”. Dopiero w tekście niżej redakcja zamieściła nadane w Lublinie radiowe przemówienie premiera tzw. Rządu Tymczasowego, Edwarda Osóbki-Morawskiego. Poza wezwaniami do odbudowy Warszawy i innych zniszczonych miast funkcjonariusz marionetkowego gabinetu podkreślał zasługi swoich „sojuszników”. „Nie ma słów, którymi można by wyrazić ogrom szczęścia, jakie przepełnia serce każdego z nas, nie ma słów, którymi można by wyrazić w całej pełni podziękowanie i hołd naszej wyzwolicielce, bohaterskiej Armii Czerwonej i jej genialnemu wodzowi Marszałkowi Stalinowi. Odzyskanie wolności zawdzięczamy walce bratnich nam narodów radzieckich i ich wspaniałej Armii Czerwonej” – deklarował.

 

Tego samego dnia na murach Pragi oraz otaczających stolicę miejscowości ukazały się odezwy innych organów władzy komunistycznej – warszawskiej Wojewódzkiej Rady Narodowej i Krajowej Rady Narodowej. Mieszkańców wzywano do powrotu do miasta, a robotników z całej Polski do wspomożenia odbudowy swoją pracą. W propagandzie nowych władz zaczynało się rodzić hasło odbudowy stolicy przez cały naród i przy wsparciu nowego „sojusznika”. „Bratnie słowiańskie narody ZSRR przychodzą nam już z pomocą w dziele odbudowy Warszawy. Niech to będzie jeszcze jednym bodźcem dla nas wszystkich. Wytężmy wszystkie siły i wszystkie zdolności, obudźmy namiętność pracy” – zaznaczała KRN.

 

Rzeczywisty obraz miasta nakreślono w reportażu „Życia Warszawy”. Jeden z dziennikarzy pierwszego dnia po wycofaniu się Niemców przeszedł na drugą stronę zamarzniętej Wisły. Opisał zniszczenia wzdłuż kilkunastu głównych arterii, gmachy, które przetrwały, a nawet ostatnie ślady bytności Niemców. „Względnie ocalała dzielnica niemiecka i gmachy kaźni w alei Szucha. Popłoch zastał gestapowców przy śniadaniu: jeszcze leżą niedogryzione biszkopty, walają się butelki po winie” – notował reporter. W jednym z ostatnich fragmentów dodawał: „Kto nie był w Warszawie, nie jest w stanie wyobrazić sobie, jak potwornemu zniszczeniu i opuszczeniu uległa stolica”.

 

19 stycznia w Alejach Jerozolimskich przy dźwiękach „Warszawianki” defilowały oddziały 1 Armii WP. Na trybunie ustawionej naprzeciw hotelu Polonia przemarsz przyjmowali przedstawiciele kolaborantów, m.in. Bolesław Bierut, Władysław Gomułka, Edward Osóbka-Morawski, gen. Michał Rola-Żymierski, gen. Stanisław Popławski (wówczas dowódca 1 Armii WP), płk Marian Spychalski oraz sowiecki marszałek Gieorgij Żukow.

 

Późniejszy współtwórca Kabaretu Starszych Panów Jeremi Przybora był jednym ze świadków tamtego wydarzenia: „Upiorne +wyzwolenie+ trupa miasta i upiorna defilada na jego cmentarzysku […], ta defilada zwycięskich oddziałów maszerujących między dwoma milczącymi szpalerami widm. Wyległy one, niczym niema publiczność, na trybuny zwalisk i ruin, wzdłuż trasy przemarszu żołnierzy warszawskiej operacji. Widma chłopców i dziewcząt z AK, wmieszane w tłumy mieszkańców, którzy byli wraz z bojownikami Warszawy jej obliczem i duszą, uśmiechem, rozpaczą i strachem. […] parada wyzwolicieli, którzy już nikogo nie wyzwolili”.

 

W podobnym tonie wypowiadała się polska prasa na uchodźstwie. „Błyskawiczne postępy armii sowieckich w Polsce. Warszawa w rękach Rosjan. Armie niemieckie zagrożone katastrofą” – informował nagłówek wydawanego w Londynie „Dziennika Polski i Dziennika Żołnierza”. Na pierwszej stronie zamieszczono oświadczenie premiera RP Tomasza Arciszewskiego, odległe w stylu od przemówienia Osóbki-Morawskiego. „Po prawie pięciu i pół latach hitlerowskiej okupacji najeźdźcy niemieccy zostali wyparci ze zwalisk naszej stolicy, zdobytej przez wojska sowieckie. Żadna inna stolica Zjednoczonych Narodów nie doznała takiego męczeństwa i takich zniszczeń jak Warszawa, ale duch jej nie został złamany, jak dowiodła tego obrona w 1939 r. i niemająca równej sobie bitwa o Warszawę w roku 1944. Pod koniec 63-dniowej walki ginący obrońcy próbując wstrząsnąć sumieniem świata, wołali w swej rozpaczy: walczymy o wolność, walczymy o prawo do wolności. Dziś podobnie jak wówczas słowa te wyrażają to, czego Polska od świata żąda” – podkreślał premier RP.

 

Już 17 stycznia 1945 r. sowiecki aparat terroru rozpoczął przygotowania do przejęcia kontroli nad całą stolicą Polski. Razem z żołnierzami Ludowego Wojska Polskiego do Warszawy wkroczyły oddziały sowieckie, a wśród nich jednostki NKWD. 19 stycznia gen. Iwan Sierow pisał do szefa NKWD Ławrientija Berii: „W celu zaprowadzenia należytego porządku w Warszawie wykonaliśmy, co następuje: 1. zorganizowaliśmy grupy operacyjno-czekistowskie mające za zadanie filtrację wszystkich mieszkańców zamierzających przedostać się na Pragę; 2. pracują grupy operacyjne, złożone z pracowników Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i naszych czekistów, mających na celu ujawnienie i zatrzymanie kierownictwa Komendy Głównej AK, NSZ i podziemnych partii politycznych”.

 

Po zajęciu stolicy rozpoczęto jej rozminowywanie i budowę mostu pontonowego na Wiśle. Mimo skrajnie trudnych warunków życia pod koniec stycznia 1945 r. warszawiacy zaczęli powracać do swojego miasta. Szacuje się, że 17 stycznia 1945 r. w prawobrzeżnej części – zajętej przez wojska 1 Frontu Białoruskiego i 1 Armii Wojska Polskiego 15 września 1944 r. – mieszkało 140 tys. osób, natomiast ponad 20 tys. przebywało na odległych przedmieściach.

 

Do końca stycznia 1945 r. pomimo braku mieszkań, żywności, opału, oświetlenia i komunikacji ludność miasta wzrosła o 12 tys. Atmosferę tamtych dni tak wspominała żołnierz Armii Krajowej, więzień Pawiaka, pisarka Maria Ginter: „Na wieść, że Warszawa wolna, wysiedleńcy zapragnęli powrotu. Niezrażeni faktem, że miasto nie istnieje, domy spalone i zburzone, spieszą przekonać się o tym na własne oczy. Niekończące się tłumy ściągają wszystkimi drogami. […] Nikt nie wierzy, że można zrównać z ziemią milionowe miasto. Każdy się łudzi, że zamieszka gdzieś kątem. Że znajdzie chociaż ślady swego dawnego życia. Wielu, stanąwszy przed domem, z którego pozostała tylko kupa gruzów, odchodzi zrezygnowanych. […] A jednak niezrażeni niczym warszawiacy twardo zdecydowali, że stolica musi pozostać na miejscu. Z niesamowitą energią i przedsiębiorczością wprowadzają życie, które kipi z dnia na dzień z coraz większą werwą. Jest to gremialny i spontaniczny ciąg ludzi, którzy ukochali to miasto ponad wszystko, którzy solidarnie stanęli do walki o jego wolność i którzy wskrzeszają je wbrew wszelkiej logice. Niemcy postanowili, że Warszawy nie będzie. Warszawiacy temu zaprzeczyli”. Ich wysiłek sprawił, że władze komunistyczne, „zachęcone” również przez Moskwę, zdecydowały, że Warszawa zostanie odbudowana.

 

Łączne straty ludności stolicy poniesione w czasie II wojny światowej szacowane są na 600–800 tys., w tym ok. 350 tys. Żydów i ok. 170 tys. poległych lub zamordowanych w Powstaniu Warszawskim. Według niepewnych szacunków Biura Odbudowy Stolicy straty urbanistyczne wynosiły ok. 84 proc. (zabudowa przemysłowa – 90 proc., mieszkalna – 72 proc. i zabytkowa – 90 proc.).

 

Narracja o „wyzwoleniu Warszawy” jest dziś podtrzymywana przez reżim na Kremlu, odwołujący się do dziedzictwa Związku Sowieckiego. „12 stycznia 1945 roku rozpoczęła się ofensywna Operacja wiślańsko-odrzańska Armii Czerwonej. Jej celem było wyzwolenie Polski od hitlerowców i dotarcie do przedmieść Berlina” – napisano w 2021 r. na twitterowym profilu ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie. W odpowiedzi na te twierdzenia ówczesny prezes IPN Jarosław Szarek wyjaśnił, że opinia o „wyzwalającej” Polskę Armii Czerwonej nie odpowiada prawdzie. „Wkraczając do Polski armia sowiecka kończyła straszną, nieludzką okupację niemiecką, ale nie przynosiła wolności. Przynosiła kolejne zniewolenie” – powiedział PAP w styczniu 2021 roku.(PAP)

 

Autor: Michał Szukała

 

szuk/ pat/

Ziobro: Nie ma umowy między Solidarną Polską a PiS, więc przygotowujemy się do samodzielnego startu w wyborach

0

Jako Solidarna Polska przygotowujemy się do samodzielnego startu w wyborach, jesteśmy też gotowi do koalicji z PiS, ale nie za cenę rezygnacji z naszych przekonań – powiedział we wtorek w Polsat News minister sprawiedliwości i lider SP Zbigniew Ziobro.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro został zapytany we wtorek w Polsat News, czy w związku z wypowiedzią wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, że posłowie, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu nad nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym zostaną „zapamiętani” przy tworzeniu list wyborczych PiS, Solidarna Polska szykuje się na samodzielny start w wyborach.

 

„Nie ma na razie umowy między Solidarną Polską, a Prawem i Sprawiedliwością, więc przygotowujemy się też do wariantu, który w polityce trzeba brać jako pierwszy pod uwagę, czyli samodzielnego startu” – odpowiedział Ziobro.

 

„Ale jesteśmy też oczywiście gotowi do koalicji, co nie znaczy, że za cenę rezygnacji z naszych przekonań, wartości i tego co myślimy o polityce europejskiej i zagrożeniu ze strony Unii Europejskiej” – dodał.

 

Sejm 13 stycznia uchwalił nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, której projekt złożył w Sejmie klub PiS. Według autorów nowelizacja ma być kluczowym „kamieniem milowym” dla odblokowania przez Komisję Europejską pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Ustawą zajmie się teraz Senat.

 

Nowelizację poparli niemal wszyscy posłowie PiS, przeciwko był koalicjant PiS – Solidarna Polska, a także Konfederacja i Polska 2050. Posłowie KO, Lewicy i KP-PSL w zdecydowanej większości wstrzymali się od głosu. W klubie PiS przeciw noweli było 20 posłów, związanych z Solidarną Polską, a także dwóch posłów spoza SP (Teresa Hałas i Sławomir Zawiślak). W głosowaniu nie wzięło udziału sześciu posłów PiS, obecnych na głosowaniach: Jan Duda, Andrzej Gawron, Grzegorz Gaża, Agnieszka Górska, Antoni Macierewicz i Bartłomiej Wróblewski. Beata Mateusiak-Pielucha i Elżbieta Zielińska były nieobecne.

 

Dziennikarze pytali w poniedziałek szefa klubu PiS i wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, czy będą jakieś konsekwencje wobec tych, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu. „Zapamiętamy przy okazji tworzenia list wyborczych” – odpowiedział Terlecki. (PAP)

 

autor: Piotr Śmiłowicz

 

Ziobro: zagłosujemy przeciw poprawkom Senatu do ustawy o SN

Zagłosujemy przeciw ewentualnym poprawkom Senatu do nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym – zapowiedział we wtorek w Polsat News minister sprawiedliwości i lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Dodał, że SP jest też przeciwko tzw. ustawie wiatrakowej.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro był pytany we wtorek w Polsat News, czy jeśli Senat wprowadzi poprawki do nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, Solidarna Polska pomoże je PiS odrzucić w Sejmie, czy raczej je poprze, by w ten sposób sprowokować prezydenta do weta wobec ustawy.

 

„Uważamy, że wszelkie zmiany pod dyktando i presją Komisji Europejskiej są naruszeniem elementarnych wartości polskiej konstytucji, naruszeniem polskiej suwerenności, trudno oczekiwać byśmy popierali propozycje opozycji, która chce jeszcze bardziej chce +podlizać się+ komisarzom brukselskim” – odpowiedział Ziobro. Dopytywany, czy zatem odrzucą poprawki, odpowiedział: „Tak odrzucimy”.

 

Minister był też pytany o swój list do prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie noweli ustawy o SN. Ziobro tłumaczył, że list jest apelem o zainicjowanie dyskusji m.in. na temat opłacalności pozyskiwania środków z KPO, których pozyskaniem tłumaczona jest nowelizacja ustawy o SN. „Proszę pana prezydenta, aby zechciał rozważyć jako strażnik konstytucji i główny strażnik polskiej suwerenności wywołanie dyskusji na temat KPO” – podkreślił szef MS.

 

Jak dodał, chodziłoby np. o spotkania ekspertów, żeby wyjaśnić, iż „KPO to jest tak naprawdę ukryty dług, ukryty kredyt”.

 

Ziobro poinformował też, że posłowie Solidarnej Polski będą przeciw ustawie wiatrakowej, będącej częścią uzgodnionych z Komisją Europejską tzw. kamieni milowych. „Gdyby wiatraki były rozwiązaniem problemów energetycznych w Europie, to Niemcy czy Holandia powinny mieć teraz najtańszy prąd. A mają najwięcej wiatraków, a tego prądu im brakuje” – wskazał. „Oczekujemy informacji i dyskusji, na dzień dzisiejszy jesteśmy przeciw” – dodał.

 

Pytany o stosunek SP do nowelizacji Kodeksu wyborczego zapewnił, że „Solidarna Polska jest za tymi zmianami”. „Jesteśmy gotowi wprowadzić tam pewne poprawki, jest powołany zespół, dyskutujemy, tu nie ma między nami (z PiS) kontrowersji” – zaznaczył minister sprawiedliwości.

 

Sejm uchwalił w piątek nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Według jej autorów ma ona wypełnić kluczowy kamień milowy dla odblokowania przez Komisję Europejską pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Posłowie Solidarnej Polski głosowali przeciw ustawie. Trafi ona teraz do prac w Senacie. W piątkowym głosowaniu żadna z 14 poprawek opozycji nie uzyskała poparcia, ale mimo to zdecydowana większość opozycji wstrzymała się od głosu, umożliwiając przyjęcie ustawy. Analogiczne do sejmowych poprawki, według zapowiedzi polityków opozycji, mają być zgłoszone w Senacie.

 

Projekt nowelizacji ustawy o SN PiS złożył w Sejmie w połowie grudnia ubiegłego roku. Założenia ustawy były negocjowane podczas rozmów ministra ds. UE Szymona Szynkowskiego vel Sęka w Brukseli.

 

Zgodnie z tymi przepisami sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów miałby rozstrzygać Naczelny Sąd Administracyjny, a nie, jak obecnie, Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN. NSA ma przejąć także m.in. kompetencje do rozstrzygania tzw. spraw immunitetowych sędziów wszystkich sądów. Nowela przewiduje też zasadnicze zmiany dotyczące tzw. testu niezawisłości i bezstronności sędziego. Test ten będzie mogła zainicjować nie tylko strona postępowania, ale także z urzędu sam sąd. Nowela uzupełnia także możliwość badania podczas testu wymogów niezawisłości i bezstronności o przesłankę ustanowienia sądu na podstawie ustawy.

 

Rządowy projekt zmian w ustawie o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych wpłynął do Sejmu w połowie lipca br. 13 grudnia br. Rada Ministrów przyjęła autopoprawkę do projektu nowelizacji. Wyjaśniono, że polega ona na dodaniu rozwiązań umożliwiających partycypację lokalnej społeczności w korzyściach, jakie niesie lokalizacja na danym terenie elektrowni wiatrowej.

 

Swoje projekty zmian w tzw. ustawie wiatrakowej złożyły też kluby: KO, Lewicy i KP-PSL. Kluby proponują m.in. zlikwidowanie zasady 10H na rzecz wyznaczenia, że elektrownie wiatrowe mogą być sytuowane w odległości nie mniejszej niż 500 m od budynków mieszkalnych

 

Z informacji na stronie Sejmu wynika, że projekty nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej, w tym rządowy, zostały 13 stycznia skierowane do pierwszego czytania w sejmowych komisjach: ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.

 

Rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział w poniedziałek, że tzw. ustawa wiatrakowa będzie procedowana na najbliższym posiedzeniu Sejmu. (PAP)

 

autor: Piotr Śmiłowicz

Minister finansów przyznaje: To będzie bardzo trudny rok. Już 2022 r. był bardzo trudnym, a ten będzie jeszcze bardziej wymagający

0

Zakładamy, że spowolnienie gospodarki będzie, ale stopniowe, delikatne, a po nim nastąpi zauważalne odbicie. Nie chcemy dopuścić do recesji. To będzie bardzo trudny rok – powiedziała w rozmowie z portalem Interia minister finansów Magdalena Rzeczkowska.

Rzeczkowska była m.in. pytana, co jest priorytetem na ten rok z punktu widzenia polityki budżetowej. „Z jednej strony pomoc obywatelom, a więc utrzymanie programów socjalnych, ale też zapewnienie tarcz energetycznej i gazowej, żeby wzrost cen był po prostu do udźwignięcia przez gospodarstwa domowe. Z drugiej strony to jest utrzymanie wzrostu gospodarczego” – odpowiedziała.

 

„Staraliśmy się o miękkie lądowanie. Spowolnienie gospodarcze dotyka dużą część świata, być może w niektórych krajach wystąpi nawet recesja. My zakładamy, że owszem, spowolnienie gospodarki będzie, ale stopniowe, delikatne, a po nim nastąpi zauważalne odbicie” – zapewniła.

 

„Nie chcemy dopuścić do recesji. I budżet, i działania rządu są ukierunkowane na to, żeby tak było poprzez inwestycje. Obronność i wydatki zbrojeniowe – to też oznacza politykę inwestycyjną, ale mamy też Program Inwestycji Strategicznych Polski Ład, który jest kierowany do samorządów i sukcesywnie się rozwija” – przyznała.

 

Minister odniosła się też do potrzeb na ten rok. „Mamy w budżecie te potrzeby brutto na poziomie około 261 mld zł, do tego oczywiście jest kwestia funduszy – wsparcia sił zbrojnych i covidowego w BGK na poziomie około 84 mld zł. Ale potrzeby budżetu mamy zaspokojone w około 44 proc. To jest bardzo dobry wynik, co też pokazuje, że są chętni na polski dług. Nie jest tak, że jest duży problem, by pożyczać pieniądze na rynku. I mamy też kolejną bardzo dobrą informację – rentowności znacznie spadły” – podkreśla.

 

„To będzie bardzo trudny rok. Już 2022 r. był bardzo trudnym, a ten będzie jeszcze bardziej wymagający. Już bardzo dużo wydatków dodatkowych w 2022 r., których nie planowaliśmy, a które musieliśmy ponieść” – powiedziała. „Mamy 2023 r. i nowe priorytety: wspomniana obronność, ale też zdrowie. Większe środki – przypomnę – zostały zaplanowane na ochronę zdrowia, co też wynika z lekcji, które staramy się odrabiać po pandemii. Mamy spowolnienie gospodarcze, ale mimo wszystko na 2023 r. prognozujemy wzrost dochodów podatkowych” – dodała. (PAP)

 

dka/ aszw/

Mieszkania tanieją, głównie te duże. Polacy przenoszą się na rynek najmu

0

Nawet o 6–8 proc., i to zaledwie w ciągu kwartału, spadły ceny dużych lokali. Polacy przenoszą się na rynek najmu. A rząd grozi przyspieszeniem prac nad opodatkowaniem hurtowych zakupów lokali – czytamy we wtorek w „Rzeczpospolitej”.

„W miastach wojewódzkich najmocniej spadały ceny największych lokali” – zauważa w rozmowie z gazetą Alicja Palińska z portalu Nieruchomosci-online.pl.

 

„Spadki odnotowaliśmy w 12 z 18 analizowanych miast. Sprzedaż czteropokojowego lokalu w dobie drogich kredytów jest bardzo trudna. Właściciele częściej godzą się na obniżki. W Szczecinie, Toruniu i Białymstoku nawet o ok. 8 proc.” – dodaje.

 

Gazeta zwraca uwagę, że spore wahania cen widać na rynku kawalerek. W połowie miast wojewódzkich zanotowano wzrost, w połowie – spadek średniej ceny ofertowej.

 

Palińska uważa, że popyt na mieszkania szybko nie wróci. „Ceny wciąż są wysokie, a zdolność kredytowa Polaków mała” – mówi. Jej zdaniem klienci najprawdopodobniej nadal będą się przenosić na rynek najmu. (PAP)

 

dka/ aszw/

Chiny / Liczba ludności spadła w 2022 roku, po raz pierwszy od sześciu dekad

0

Populacja Chin, najludniejszego kraju na świecie, zmniejszyła się w 2022 roku, po raz pierwszy od wczesnych lat 60., poinformowało we wtorek Narodowe Biuro Statystyczne.

W sumie w zeszłym roku zarejestrowano 9,56 miliona urodzeń, co nie zrekompensowało 10,41 miliona zgonów, ogłosiło w raporcie Narodowe Biuro Statystyczne.(PAP)

 

wr/

Schwytany ostatni Ojciec Chrzestny – włoska prasa o zatrzymaniu szefa cosa nostra

0

Schwytany “ostatni Ojciec Chrzestny”, “koniec epoki mafijnej”, “cosa nostra-finał”- tak włoskie gazety komentują we wtorek aresztowanie w Palermo na Sycylii ukrywającego się od 30 lat potężnego bossa tamtejszej mafii Matteo Messiny Denaro. Został zatrzymany przez karabinierów w prywatnej klinice w Palermo.

Prasa podkreśla, że w ręce wymiaru sprawiedliwości wpadł ostatni zleceniodawca i organizator mafijnych zamachów we Włoszech w latach 1992-1993, w których zginęli sędziowie śledczy Giovanni Falcone i Paolo Borsellino i gdy doszło do ataków w Rzymie, Florencji i Mediolanie.

 

Zaznacza się zarazem, że to ostatni z wielkich szefów sycylijskiej mafii po Toto Riinie i Bernardo Provenzano, aresztowanych wcześniej po dekadach poszukiwań.

 

Skazany na dożywocie za liczne zbrodnie 60-letni obecnie Messina Denaro został zatrzymany w znanej klinice, do której przyjechał na chemioterapię, kontynuowaną po operacji onkologicznej, jaką przeszedł rok wcześniej.

 

Dziennik „La Repubblica” nazywa zatrzymanie szefa szefów cosa nostra „historyczną operacją” i stwierdza, że to „sukces państwa, które funkcjonuje”.

 

Wyjaśnia też cytując śledczych, że tropem, który naprowadził na poszukiwanego, był jego nowotwór, o którym karabinierzy dowiedzieli się pół roku wcześniej. Otrzymali sygnał, że ma on raka, był operowany i poddaje się chemioterapii. Wtedy na Sycylii zaczęły się poszukiwania pacjenta, którego profil kliniczny odpowiadałby temu, jakim dysponowali na podstawie zdobytych informacji.

 

Co więcej- ujawnia rzymska gazeta- poszukiwany najpotężniejszy boss cosa nostra, który występował pod fałszywą tożsamością jako Andrea Bonafede został trzy razy zaszczepiony przeciwko Covid-19, po raz pierwszy w marcu 2021 roku, a więc na początku kampanii szczepień. Szczepił się jako osoba poważnie chora w ośrodku medycznym w swojej rodzinnej miejscowości Castelvetrano koło Trapani. Tą samą tożsamością posługiwał się w klinice w Palermo, gdzie w ciągu dwóch ostatnich lat przebywał co najmniej sześć razy.

 

Dziennik cytuje wypowiedzi pracowników placówki medycznej, którzy opowiedzieli, że ilekroć przychodził na chemioterapię, przynosił wszystkim prezenty; lekarzom- oliwę.

 

Znany włoski pisarz Roberto Saviano, autor bestsellerowej „Gomorry” stwierdza w komentarzu na łamach „Corriere della Sera”, że schwytany został ostatni sprawca mafijnych zamachów. Odnotowuje, że w młodości Messina Denaro był faworytem ówczesnego bossa bossów cosa nostra Toto Riiny.

 

Messina Denaro był do tego stopnia okrutny, że rozpuścił w kwasie 12-letniego Giuseppe Di Matteo, syna nawróconego mafiosa- przypomina Saviano.

 

Na tych samych łamach były prokurator walczący z mafią Gian Carlo Caselli podkreślił, że schwytanie niebezpiecznego bossa to „prezent dla demokracji”. Ale, zastrzegł, to nie oznacza końca mafii.

 

„La Stampa” nazywa aresztowanego „ostatnim Ojcem Chrzestnym”. Również i w tej gazecie prezentowane są opinie, że „śmiertelnym błędem” byłoby twierdzenie, że państwo pokonało cosa nostra.

 

Turyńska gazeta zwraca uwagę na to, że mafijny boss został zatrzymany dzień po 30. rocznicy aresztowania jednego ze swych poprzedników- Toto Riiny, który ukrywał się 23 lata.

 

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

 

sw/wr/

Narasta napięcie między właścicielem Grupy Wagnera a urzędnikami Kremla. Celem Prigożyna podważenie zaufania do rosyjskiego MON i Putina

0

Kreml nadal publicznie kwestionuje twierdzenia właściciela Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna o tym, że jego najemnicza formacja samodzielnie zdobyła Sołedar we wschodniej Ukrainie – informuje amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Dodaje, że celem Prigożyna jest podważenie zaufania do rosyjskiego MON i Putina.

Omawiając w niedzielę postępy sił rosyjskich w rejonie Sołedaru, Putin przekazał, że za sukcesy na tym odcinku odpowiedzialne jest rosyjskie ministerstwo obrony i Sztab Generalny. Jego wypowiedź, transmitowaną przez kontrolowaną przez państwo telewizję, można uznać za celową próbę osłabienia wpływów Prigożyna w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej – ocenia ISW.

 

Tym wystąpieniem Putin może również pokazywać, że utrzymuje kontrolę nad tradycyjnymi kanałami medialnymi, podczas gdy Prigożyn zdobywa coraz więcej zwolenników w Telegramie i innych mediach społecznościowych – pisze think tank w najnowszej analizie.

 

Właściciel Grupy Wagnera od kilku dni podkreśla rolę tej formacji w zdobyciu Sołedaru. Amerykański ośrodek już wcześniej opisywał, że Prigożyn chce wykorzystać zdobycie tego ukraińskiego miasta do zwiększenia swoich wpływów, resort obrony Rosji próbuje umniejszać jego rolę w wojnie, a Putin prawdopodobnie chce ograniczyć ambicje oligarchy.

 

ISW przypomina też poniedziałkową wypowiedź rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, który pogłoski o konflikcie między Prigożynem a rosyjskim MON określił jako celowe manipulacje, które w większości pochodzą od wrogów Rosji. Pieskow dodał jednak, że Kreml ma również „przyjaciół”, kórzy zachowują się w podobny sposób, co amerykańscy analitycy odczytują jako pośrednie oskarżenie Prigożyna o celowe upublicznianie jego konfliktu z rosyjskim przywództwem.

 

Z kolei sam Prigożyn kontynuuje swoje celowo niejasne wypowiedzi, których celem jest wywołanie większej dyskusji w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej, ostatecznie mającej na celu podważenie zaufania do resortu obrony i Putina – zaznacza amerykański ośrodek.

 

Na temat sytuacji w położonym w obwodzie donieckim Sołedarze napływają w ostatnich dniach sprzeczne informacje. Rosja twierdzi, że jej oddziały zajęły miasto. Strona ukraińska temu zaprzecza. W poniedziałek brytyjskie ministerstwo obrony oceniało, że siły ukraińskie utrzymują pozycje w Sołedarze. ISW już w niedzielę pisał, że Ukraińcy prawdopodobnie wycofali się z miasta. (PAP)

 

adj/ tebe/

 

arch.

Kontrowersyjna budowa kompleksu hotelowego w Rybakach nad brzegiem Jeziora Łańskiego czyli jak polski kościół wchodzi w biznes hotelowy. Arcybiskup: „Musimy szukać nowych źródeł utrzymania”

0

Arcybiskup metropolita warmiński Józef Górzyński powiedział PAP, że budowa kompleksu hotelowego w Rybakach jest potrzebna do tego, by uratować zabytki, które są pod opieką Kościoła. „Sytuacja zmusza Kościół do szukania nowych źródeł utrzymania” – powiedział abp Górzyński.

W ubiegłym tygodniu radni podolsztyńskiej gminy Stawiguda przegłosowali plan zagospodarowania przestrzennego, który umożliwi powstanie w Rybakach nad jeziorem Łańskim kompleksu hotelowego. Ma go zbudować spółka, w której większościowym udziałowcem jest Archidiecezja Warmińska. Zbudowanie hotelu z około 300 pokojami i 28 domów letniskowych wzbudza ogromne kontrowersje i wśród lokalnej społeczności, i w kraju. W internecie krążą apele o zatrzymanie inwestycji, nazwiska radnych, którzy zagłosowali za inwestycją są wskazywane jako tych, którzy przyczynią się do degradacji wyjątkowego skrawka Warmii.

 

Arcybiskup metropolita warmiński Józef Górzyński w rozmowie z PAP przyznał, że Kościół na Warmii, podobnie jak inne diecezje, musi szukać nowych źródeł finansowania. „Dla utrzymania stałych instytucji kościelnym, a szczególnie opieki nad zabytkami, od lat wysoce niewystarczające są ofiary od wiernych. Poza nimi Kościół warmiński nie ma żadnego innego źródła finansowania. Dlatego jesteśmy zmuszeni do poszukiwania nowych, zewnętrznych źródeł finasowania” – powiedział abp Górzyński.

 

Przyznał, że inwestycja w Rybakach ze względu na to, że ma prywatnego partnera biznesowego daje archidiecezji warmińskiej nadzieję, że zyska możliwość chociażby finasowania wkładów własnych na remonty zabytków. „Wdzięczni jesteśmy za możliwość pozyskiwania funduszy z różnych źródeł (państwowe, samorządowe, unijne). Nie zawsze dostajemy dotacje, a gdy dostajemy pozostaje konieczność wniesienia wkładu własnego. Przerasta on często możliwości finansowe parafii. Dostajemy nakazy remontów, ale nikogo nie obchodzi to, że parafie nie mają za co tego remontu przeprowadzić” – powiedział metropolita warmiński. Dodał, że władze kościelne są zobowiązane przez Watykan do właściwego rozporządzania majątkiem kościelnym, a polskie władze świeckie, np. służby konserwatorskie, także zobowiązują duchownych jako gospodarzy tych zabytków do koniecznych napraw i remontów. „Nikogo nie obchodzi, że dana parafia nie ma pieniędzy na te konieczne remonty” – dodał abp Górzyński.

 

Dużych nakładów finansowych wymaga m.in. gotyckie Wzgórze Katedralne we Fromborku, barokowe sanktuaria w Krośnie i Chwalęcinie. Zabytki te wymagają pilnych kosztownych prac konserwatorskich. „Zdecydowana większość świątyń na Warmii to obiekty zabytkowe. Z roku na rok nakłady remontowe na te obiekty będą rosnąć, a perspektywy pozyskiwania pieniędzy dla Kościoła nie mamy żadnych” – powiedział abp Górzyński.

 

Odnosząc się do kontrowersji wokół inwestycji w Rybakach abp Górzyński powiedział, że stronie kościelnej jest bardzo przykro, że doszło do podziału lokalnej społeczności. „Zależy nam bardzo, by inwestycja przeprowadzona była z zachowaniem wszystkich zasad, w tym społecznych. Powstanie kompleksu nie jest jeszcze przesądzone, bo wymagane są m.in. decyzje środowiskowe. Jeśli one będą wskazywały, że kompleks nie powinien powstać, to uszanujemy wszystkie decyzje kompetentnych urzędów” – zapewnił.

 

Kontrowersje wokół inwestycji w Rybakach wzbudza także fakt, że hotel i domki mają powstać na terenie, który Archidiecezja Warmińska otrzymała od Skarbu Państwa w ramach rekompensaty za grunty wywłaszczone w okresie PRL.

 

„W 1950 roku został zabrany majątek kościelny. Historycy mówią, że na Warmii nie było parafii, które by nie miały po 100 ha ziemi, niektóre tylko miały mniej, ok. 80 ha. My za te ziemie dostaliśmy po 15 ha” – powiedział abp Górzyński.

 

Wójt gminy Stawiguda Michał Kontraktowicz po przyjęciu przez radnych planu zagospodarowania przestrzennego powiedział PAP, że to dopiero początek drogi, jaką inwestor musi przebyć do rozpoczęcia budowy hotelu. Ocenił, że budowa może się rozpocząć za ok. dwa lata, między innymi po uzyskaniu decyzji środowiskowej. Wskazał, że hotel na 700 miejsc ma sięgać według planów 4 kondygnacji naziemnych. Przyznał, że procedura planistyczna trwała 5 lat. Udział Archidiecezji Warmińskiej w planowanej inwestycji wójt ocenił jako udział „polskiego, stabilnego inwestora”. „Przecież staramy się, by polski kapitał rósł w siłę i inwestował w Polsce” – podkreślił wójt.

 

Wpływy do budżetu gminy wynikające z opłaty planistycznej i innych szacowane są na 1 mln do 1,5 mln zł, a przychody z tytułu podatku od nieruchomości mogą wynieść ok. 1 mln zł rocznie, opłaty klimatycznej – ok. 0,4 mln zł rocznie. Inwestor deklaruje też udział w finansowaniu dróg lokalnych.

 

Właścicielem spółki Projekt Rybaki-Łańsk jest spółka BBI Development S.A. oraz Archidiecezja Warmińska. (PAP)

 

Autorki: Joanna Kiewisz-Wojciechowska, Agnieszka Libudzka

 

Ks. prof. Tatar: Zobojętnienie wiernych w Kościele wymaga poważnej refleksji nad pracą duszpasterską

Zobojętnienie wiernych w Kościele katolickim w Polsce wymaga poważnej refleksji nad pracą duszpasterską – powiedział PAP prodziekan Wydziału Teologicznego UKSW ks. prof. Marek Tatar. Według badań uczestnictwo w mszy św. w czasie pandemii spadło o 8,6 pkt. proc. a przystępujących do komunii o 3,8 pkt. proc.

Według badań „niedzielnych praktyk religijnych” Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK) 28,3 proc. wiernych w Polsce uczestniczyło w 2021 r. w niedzielnej mszy św., a komunię św. przyjęło 12,9 proc. W 2020 r. z powodu pandemii nie prowadzono badań. W 2019 r. w mszach uczestniczyło 36,9 proc. osób, a 16,7 proc. przystępowało do komunii. Pokazuje to, że w dwa lata o 8,6 pkt. proc. spadła liczba wiernych uczestniczących w niedzielnej liturgii, a o 3,8 pkt. proc. przystępujących do komunii św.

 

„Badania ISKK były prowadzone w zasadzie tuż po zniesieniu obostrzeń pandemicznych, więc dane do końca nie oddają obecnej rzeczywistości” – powiedział PAP prodziekan Wydziału Teologicznego UKSW ks. prof. Marek Tatar, kierownik studiów duchowości na UKSW, krajowy duszpasterz powołań i konsultant komisji ds. duchowieństwa KEP.

 

Ocenił, że pandemia odbiła się na mentalności wielu wiernych i wpłynęła na ich przyzwyczajenia.

 

„U niektórych osób odezwały się np. fobie związane z obecnością w miejscach publicznych. Nastąpiło również pewne ostudzenie gorliwości w regularnym uczestnictwie w niedzielnej mszy św. i w przystępowaniu do sakramentów” – przyznał ks. prof. Tatar. „Pytanie, na ile, ci ludzie przed pandemią identyfikowali się z Kościołem, z życiem liturgicznym czy sakramentalnym? Czy pandemia nie utwierdziła ich jedynie w przekonaniu, że wartości religijne nie odgrywają w ich codziennym funkcjonowaniu większej roli, ponieważ nie przekładają się na kształt ich życia?” – wskazał prof. Tatar.

 

Powiedział, że na religijność Polaków wpłynął także przedstawiany w mediach obraz Kościoła katolickiego i przestępstwa pedofilii wśród duchownych.

 

Zwrócił uwagę, że przestępstwa pedofilii zdarzają się też w innych grupach społecznych, ale „tego się nie nagłaśnia i nie posiadają takiego oddźwięku w mediach”. „Duchowni są praktycznie jedyną grupą, która z tym problemem chce poradzić sobie systemowo i podejmuje bardzo szeroko zakrojone działania” – wskazał.

 

Zastrzegł, że Kościół w Polsce jest na etapie odbudowywania życia religijnego do stanu sprzed pandemii. „Duszpasterze potwierdzają, że część ludzi zobojętniała i pozostała poza Kościołem, co wymaga z naszej strony poważnej refleksji nad pracą duszpasterską” – ocenił.

 

Podkreślił, że nie chodzi o dostosowanie się do ducha współczesnego świata, w którym panują sekularyzacja i relatywizm.

 

„Misją Kościoła jest kształtowanie świata na podstawach ewangelicznych, nie zaś dostosowywanie się do niego. W tej misji nie ma miejsca na pogardliwe odrzucenie świata, ale na ewangeliczne rozeznawanie znaków czasu” – zastrzegł.

 

Zwrócił uwagę, że „do Kościoła wkrada się pokusa wejścia w myślenie marketingowe, przed którym przestrzegał już papież Benedykt XVI, czyli zobaczenie, czego oczekuje społeczeństwo i wyjście z tym do niego. Tymczasem naszym zadaniem nie jest głoszenie tego, co chcą usłyszeć wierni, tylko Ewangelii i wskazywanie na newralgiczne elementy w ludzkim życiu” – podkreślił ks. prof. Tatar.

 

Z badania ISKK wynika, że tradycyjnie najwięcej osób uczestniczy w niedzielnej mszy św. w diecezji tarnowskiej (59,1 proc.), rzeszowskiej (49,7 proc.) i przemyskiej (46,9 proc.), a najwięcej przystępowało do komunii św. w diecezji tarnowskiej (21,9 proc.), białostockiej (19,2 proc.) i w drohiczyńskiej (18,4 proc.).

 

Najmniej wiernych uczestniczy w niedzielnej mszy św. w diecezji szczecińsko-kamieńskiej (16,9 proc.), archidiecezji łódzkiej (17,2 proc.) i w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej (17,5 proc.). Do komunii św. najmniej osób przystępuje w diecezjach: sosnowieckiej (7,7 proc.), szczecińsko-kamieńskiej (8,1 proc.) i w koszalińsko-kołobrzeskiej (8,2 proc.).

 

W ocenie ks. prof. Tatara duże różnice między regionami kraju wynikają z historii Polski podzielonej przez 123 lata na trzy zabory, których mieszkańcy mieli „nieco inny sposób myślenia, funkcjonowania czy odniesienia do wartości.

 

Zwrócił uwagę, że wyrazem pewnej odnowy na obszarze północno-zachodniej Polski jest pojawianie się w większych miastach wspólnot, które szukają pogłębienia swojej wiary.

 

„W Warszawie 80 proc. studentów studium formacji i kierownictwa duchowego na UKSW stanowią ludzie świeccy. Podobnie wygląd kurs pastoralny. Pokazuje to, że rośnie grono osób chcących pogłębienia życia duchowego” – wskazał.

 

Zwrócił uwagę, że „badając praktyki, możemy wyciągać wnioski dotyczące religijności Polaków, która jest pewnym przejawem wiary”.

 

„Oczywiście nie chodzi o oderwanie religijności od wiary, tylko trzeba mieć świadomość, że religijność dotyczy sfery zewnętrznej życia człowieka, a na ile wiara jest rozwinięta i silna, bardzo trudno zbadać” – powiedział duchowny.

 

Zastrzegł, że „nie ma wiary bez religijności, ale religijność bez wiary jest pusta i ulega erozji w kierunku płytkiej tradycji – wystarczy obserwacja rozumienia świąt Bożego Narodzenia”.(PAP)

 

Autor: Magdalena Gronek

 

mgw/ joz/

Wilson przemawiał na obchodach Dnia Martina Luthera Kinga

0

Dr Willie Wilson wygłosił przemówienie na cześć życia i dorobku dr Martina Luthera Kinga Jr. w kościele Sweet Holy Spirit, na południu Chicago. W uroczystych obchodach uczestniczyło około tysiąca osób, w tym wielu duchownych afro-amerykańskich, jak również liczna delegacja duchownych latynoskich z aglomeracji chicagowskiej.

Willie Wilson opowiadał o swoim dzieciństwie spędzonym na plantacji bawełny w Luizjanie. Urodził się w 1948 roku. Pochodził z wielodzietnej rodziny. Jedenaścioro dzieci z jego rodziny przeżylo. Jego rodzice ciężko pracowali na plantacjach. Brakowało im podstawowych środków do życia.  Sąsiedzi pomagali sobie wzajemnie w trudnych sytuacjach życiowych.

Dr. Martin Luther King Jr. prowadził działalność, gdy Wilson był dzieckiem i wchodził w okres nastoletni. Wilson był obserwatorem i uczestnikiem wielu przemian w USA. W czasach jego dzieciństwa większość miejsc publicznych, szkoły, środki komunikacji publicznej, toalety były podzielone na miejsca dla białych i oddzielne dla czarnych.

Willie Wilson opuścił dom rodzinny w wieku 13. lat i ruszył w poszukiwaniu pracy. Próbował znależć pracę w Nowym Jorku, potem w Chicago.  Przez wiele lata ciężko pracował. Potem rozpoczął współpracę biznesową z siecią restauracji McDonalds, założył własna restauracje, potem kolejne. Potem zaczął zakładać kolejne firmy. Dzięki pracowitości i wytrwałości osiągnął po wielu latach sukces zawodowy i finansowy.

Od kilku dekad prowadzi także szeroko zakrojoną działalność charytatywną w aglomeracji chicagowskiej i w różnych częściach USA.

W 2023 ubiega się o urząd burmistrza Chicago. Deklaruje, że będzie pełnił funkcję burmistrza charytatywnie. Chce kontynuować troskę o najbardziej potrzebujących. Chce wzmocnić policję i poprawić bezpieczeństwo w Chicago. Winnych chce pociągać do odpowiedzialności. Jego przemówienie było entuzjastycznie przyjmowane przez uczestników obchodów Dnia Martina Luthera Kinga w Kościele Sweet Holy Spirit. Uczestnicy znają Wilsona z jego działalności. Wspiera wiele kościołów, organizacji charytatywnych.

Wszyscy mówcy, którzy pojawili się przed nim i po jego przemówieniu na podium zachęcali uczestników obchodów, ich rodziny do udzielenia zdecydowanego poparcia Dr. Willie Wilsonowi w wyborach na burmistrza Chicago.

Wille Wilson uczestniczył w miniony weekend w panelach dyskusyjnych z 8. innymi kandydatami na burmistrza Chicago. Wybory przybieraja teraz na intensywności.

W Stanach Zjednoczonych trzeci poniedziałek stycznia jest obchodzony jako Dzień Martina Luthera Kinga Jr. Jest to święto federalne ustanowione przez prezydenta Ronalda Reagana w 1986 roku. Większość urzędów państwowych, stanowych i lokalnych jest zamkniętych podobnie jak banki i szkoły.

Martin Luther King był pastorem baptystycznym i działaczem społecznym. W latach 50-tych i 60-tych stał na czele ruchu na rzecz zniesienia segregacji rasowej w Stanach Zjednoczonych.

W 1963 roku poprowadził słynny Marsz Równości w Waszyngtonie, w którym wzięło udział 250 tysięcy ludzi. Rok później otrzymał pokojową nagrodę Nobla. W kwietniu 1968 roku został śmiertelnie postrzelony na balkonie motelu w Memphis. Miał wtedy 38 lat.

Jego słynne przemówienie „I have a dream”, wygłoszone w sierpniu 1963 r. na wiecu waszyngtońskim, jest uznawane za jedno z najbardziej znanych przemówień w historiii Stanów Zjednoczonych.

Dr. Martin Luther King przyczynił się poprzez swoją działalność społeczną do ustanowienia wielu praw w Stanach Zjednoczonych na rzecz równości. Pod koniec lat 1960-tych uchwalono wiele doniosłych uchwał na rzecz równości społecznej.

O wpływie Martina Lutera Kinga świadczy dzisiaj m.in. fakt, że w ponad 700 miastach Ameryki znajdują się ulice, miejsca nazwane jego imieniem.

Czarnoskórzy mieszkancy USA mają obecnie reprezentacje w każdej dziedzinie życia w Stanach Zjednoczonych. Stało się to dzięki staraniom, wizji i determinacji Martina Lutra Kinga.

Dr. Martin Luther King zostal pośmiertelnie odznaczony Prezydenckim Medalem Wolności  przez prezydenta Jimmy Cartera w 1977.  Prezydent  Ronald Reagan ustanowił Dzień Martina Lutra Kinga Świętem Narodowym w 1986.  W 2000 roku w 50 stanach obchodzono święto. W 2004 King został pośmiertnie odznaczony Złotym Medalem przez Kongres USA.

Tygodnik TIME umieścił Dr. Kinga na 6. miejscu wśród najbardziej wpływowych postaci XX-wieku.

Tekst i zdjęcia @ Andrzej Mikołajczyk

Polska wygrała z Arabią Saudyjską i awansowała do 2. rundy mistrzostw świata piłkarzy ręcznych

0

Polscy piłkarze ręczni pokonali w Katowicach Arabię Saudyjską 27:24 (13:12) w ostatnim meczu grupy B pierwszej fazy mistrzostw świata rozgrywanych w Polsce i Szwecji i awansowali do rundy zasadniczej turnieju z trzeciego miejsca.

 

We wcześniejszym spotkaniu o pierwsze miejsce w tej grupie Francja wygrała ze Słowenią 35:31.

Biało-czerwoni zaczęli udział w turnieju od porażki z aktualnymi mistrzami olimpijskimi Francuzami 24:26, potem ulegli grającej z „dziką kartą” Słowenii 23:32, co bardzo skomplikowało ich plany, by znaleźć się w ćwierćfinale. Arabowie też doznali dwóch porażek.

 

Trzy najlepsze zespoły z grup pierwszej fazy awansują do kolejnej rundy, z zaliczeniem wyników (ale bez meczu z najsłabszą ekipą). Zespoły z „polskiej” grupy w Krakowie zmierzą z drużynami z puli A: Hiszpanią, Czarnogórą i Iranem.

 

„Kto wygra mecz?” – pytał retorycznie spiker kibiców gospodarzy wchodzących na trybuny. Było oczywiste, że innego scenariusza, niż wysokie zwycięstwo biało-czerwonych nikt w polskim obozie nie dopuszczał. Niespodziewanie był to dla drużyny trenera Patryka Rombla mecz „o wszystko”, bowiem zespołom z czwartych miejsc pozostanie tylko gra o Puchar Prezydenta (czyli miejsca 25-32) w Płocku.

 

Było to ósme spotkanie obu ekip. Polska wygrała wcześniej sześć razy, jedno starcie zakończyło się remisem. Faworyt był więc oczywisty, tym bardziej, że gospodarzy wspierał niemal komplet publiczności w katowickiej hali. „Mazurek Dąbrowskiego” tym razem został odśpiewany a capella.

 

Prowadzeni przez duńskiego szkoleniowca Jana Pytlicka zawodnicy Arabii Saudyjskiej zapewne marzyli o przerwaniu tej złej passy.

 

I po 30 minutach nie byli daleko od realizacji tego planu, bo to oni prowadzili przez większą część pierwszej połowy jedną lub dwoma bramkami. Przy stanie 9:11 dobre interwencje bramkarza Adama Morawskiego i skutecznie egzekwowane przez Arkadiusza Moryto rzuty karne pozwoliły gospodarzom wyjść na prowadzenie 12:11. Minimalna różnica bramkowa (13:12) utrzymała się do przerwy.

 

Drugą cześć otworzył dwoma trafieniami Szymon Sićko i Polacy już do końca utrzymali korzystny wynik. Długo nie mogli być jednak pewni sukcesu, bo różnica stopniała w 51. minucie do jednej bramki 23:22.

 

Autor: Piotr Girczys (PAP)

 

gir/ co/

Najbogatsi ludzie świata podczas pandemii zarobili prawie dwa razy więcej niż reszta populacji

Od marca 2020 r. do grudnia 2022 r., czyli podczas pandemii koronawirusa, 1 proc. najbogatszych ludzi świata zarobił blisko dwa razy więcej niż pozostała część populacji – poinformował w poniedziałek brazylijski oddział telewizji CNN, prezentując raport humanitarnej organizacji Oxfam.

 

Dokument przygotowano z myślą o rozpoczynającym się w poniedziałek szczycie w Davos, gromadzącym władze największych grup kapitałowych i przywódców państwowych. Autorzy wskazali, że 1 proc. najbogatszych ludzi podczas pandemii zwiększył swój majątek o 26 bilionów dolarów.

 

W tym samym czasie, jak wynika z badania Oxfam, pozostała część populacji zyskała łącznie 16 bilionów dolarów.

 

Według dokumentu Oxfam wśród największych beneficjentów minionego roku było 95 firm – producentów żywności i spółek sektora energetycznego, które wraz z inflacją podwoiły swoje wpływy. Autorzy badania wskazali, że zyski te trafiły głównie do akcjonariuszy tych podmiotów.

 

W ocenie dyrektor wykonawczej Oxfam Gabrieli Bucher obecna dekada powinna być rekordowa pod względem profitów czerpanych przez najbogatszych ludzi świata.

 

“O ile zwyczajni ludzie podejmują codzienne wyrzeczenia, aby zarobić na dobra podstawowe, takie jak żywność, najbogatsi ludzie świata realizują swoje najbardziej szalone marzenia” – zauważyła Bucher. (PAP)

 

zat/ mms/

Sześć osób, w tym nastoletnia matka z niemowlęciem, zabitych w strzelaninie w Kalifornii

0

W miejscowości Goshen, w północnej Kalifornii, w poniedziałek w strzelaninie zginęło sześć osób. Była wśród nich 17-letnia matka i jej 6-miesięczne dziecko. Władze podejrzewają, że sprawcami masakry byli członkowie gangu narkotykowego.

 

Do strzelaniny doszło około godz. 3.30 nad ranem. W związku z zabójstwem biuro szeryfa hrabstwa Tulare poszukuje co najmniej dwóch osób.

 

Jak wyjaśnił w czasie konferencji prasowej cytowany przez AP szeryf Mike Boudreaux po przybyciu na miejsce tragedii funkcjonariusze znaleźli dwie ofiary na ulicy, a trzecią – w drzwiach rezydencji.

 

Na trzy kolejne ofiary natrafili wewnątrz domu. Jeden mężczyzna jeszcze żył, ale zmarł po przewiezieniu do szpitala. Kilka ocalałych ze strzelaniny osób wyprowadzono z domu.

Według szeryfa śledczy poszukują co najmniej dwóch podejrzanych o otwarcie ognia. Ich zdaniem sprawcami mogą być członkowie gangu.

 

Jak dodał Boudreaux, w minionym tygodniu w rezydencji, która została zaatakowana, biuro szeryfa przeprowadziło przeszukanie związane z narkotykami.

 

„Uważamy, że nie był to przypadkowy akt przemocy. Sądzimy, że rodzina była specjalnie wybranym celem” – podkreślił szeryf.

Goshen to półwiejska społeczność z około 3 tys. mieszkańców. Jest zlokalizowana ok. 55 km na południowy wschód od Fresno, w rolniczej Dolinie San Joaquin.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

ad/ mal/

Arizona zatonęła w śniegu. W niektórych miejscach spadło nawet 20 cali!

0

Północna Arizona zatonęła w białym puchu po burzy śnieżnej, która uderzyła w stan w niedzielę. W rejonie miasta Flagstaff spadła warstwa od 12 do nawet 18 cali śniegu. Jeden z lokalnych uniwersytetów  odwołał część wtorkowych zajęć ze względu na prognozy, które wskazują, że poniedziałek śniegu w Arizonie spadnie jeszcze więcej – podaje Fox News.

Urzędnicy Departamentu Transportu Arizony (ADOT) poinformowali o wielu zamknięciach dróg, spowodowanych gwałtownymi opadami śniegu w północnej części stanu. Trudności dla kierowców wystąpiły m.in. na State Route 64 w rejonie Wielkiego Kanionu oraz State Route 89 w pobliżu Sedony.

„Mamy 200 pługów śnieżnych w całym stanie, które pracują przez całą dobę, aby oczyścić drogi” – powiedział David Woodfill, rzecznik ADOT.

Utrudnienia wystąpiły nie tylko na drogach, ale także w placówkach edukacyjnych. Northern Arizona University ogłosił w poniedziałek, że odwołuje wszystkie wtorkowe zajęcia w obiekcie Flagstaff Mountain Campus. Jednocześnie zaznaczono, że część zajęć odbywa się normalnie w innych obiektach a także zdalnie.

Na całym południowym zachodzie, na terenach górskich na zachód od Las Vegas, w północnym Nowym Meksyku i innych obszarach górskich również spodziewano się obfitych opadów śniegu podczas weekendu. National Weather Service przewiduje do 11 cali śniegu w Chama, ale w większości północnego Nowego Meksyku powinno spaść go znacznie mniej.

Red. JŁ

Burmistrz Nowego Jorku odwiedził granicę w El Paso. Zaapelował do rządu federalnego

0

Burmistrz Nowego Jorku Eric Adams wizytował w niedzielę odcinek granicy USA-Meksyk w teksańskim mieście El Paso. Mimo wcześniejszych animozji z gubernatorem Teksasu Gregiem Abbottem – który transportował migrantów autobusami z Lone Star do Nowego Jorku – Adams wezwał rząd federalny do pilniejszych działań w kwestii przeciwdziałania kryzysowi migracyjnemu.

„Żadne miasto nie zasługuje na to. El Paso nie zasługuje na to. Chicago, Waszyngton, Houston, Los Angeles, Nowy Jork – żadne miasto nie zasługuje na to, co się dzieje” – powiedział Adams na konferencji prasowej w El Paso, wyemitowanej na lokalnym kanale KVIA.

Nowy Jork był jednym z miast, wykorzystanych w osobliwej kampanii uświadamiającej o kryzysie migracyjnym, w wykonaniu republikańskich gubernatorów południowych stanów USA. Kampania ta polegała na zapełnianiu migrantami autobusów w rejonie południowej granicy USA, a potem przewożenie ich do miast, zarządzanych przez administracje Demokratów. Przodownikiem inicjatywy był teksański gubernator Greg Abbott, który relokował w ten sposób tysiące migrantów z Teksasu do Nowego Jorku, Waszyngtonu, Chicago, Filadelfii itd.

Adams powiedział w niedzielę, że Nowy Jork przyjął ponad 3000 osób ubiegających się o azyl tylko w ciągu ostatniego półtora tygodnia i dodał, że Big Apple stało się składowiskiem dla „wielu fal” napływających migrantów.

Co zaskakujące, pomimo wcześniejszych ostrych wypowiedzi pod adresem gubernatora Abbotta, Adams w pewnym sensie zgodził się z republikańskim rywalem w fundamentalnej kwestii, mówiąc, że jest „niezwykle rozczarowany” brakiem pilności rządu federalnego w odpowiedzi na ten „kryzys spowodowany przez człowieka” i wezwał administrację do podjęcia działań w sprawie imigracji.

Red. JŁ

Fala niszczycielskich burz wyjdzie Kalifornii na dobre? Zbiorniki wodne zapełniają się

0

Kalifornia wpadła z deszczu – albo raczej z kompletnego braku deszczu – pod rynnę. Mimo iż stanem trzęsie potężna fala niszczycielskich cyklonów, powodujących silny wiatr, gęste ulewy i powodzie, są w tej sytuacji istotne pozytywy. Zbiorniki wodne w regionie, który od lat zmaga się z permanentną suszą, zapełniają się.

Dane pokazały, że między 3 a 10 stycznia procent terytorium stanu, doświadczającego „ekstremalnej suszy” – drugiego najbardziej poważnego poziomu – spadł z 27,10 do 0,32. Pomimo nierzadko katastrofalnych skutków ulewnych burz, deszcz przyniósł ogromną ulgę kalifornijskim systemom magazynowania wody po niezwykle suchym lecie w 2022 roku.

W 2022 roku na ponad 80 proc. terytorium Stanów Zjednoczonych ogłoszono stan suszy. To najwyższy wynik odkąd 20 lat temu powołano do życia U.S. Drought Monitor – powiedziała Newsweekowi Antonia Hadjimichael, adiunkt profesora nauk geologicznych na Penn State University.

Fala burz przyniosła jednak ukojenie dla wyschniętych terenów. Skokowo zwiększają się również zapasy wodne. Największy wzrost poziomu wody zaobserwowano w jeziorze Shasta – największym zbiorniku wodnym w północnej Kalifornii. Poziom wody w jeziorze 25 grudnia 2022 roku wynosił 921,11 stóp nad poziomem morza, natomiast na dzień 15 stycznia 2023 roku wynosi 973,76 stóp.

Aby jednak zbiorniki napełniły się do poziomów sprzed suszy, opadów musiałoby być jeszcze znacznie więcej. „W tej chwili jesteśmy na poziomie około 80 procent tego, co normalnie byłoby w dniu dzisiejszym” – powiedział Donald Bader, kierownik Biura Obszaru Północnej Kalifornii w Bureau of Reclamation.

„Wcześniej byliśmy na poziomach z 60-tych, jeśli chodzi o średnią historyczną, więc zmierzamy w dobrym kierunku, ale to co nas cały czas martwi, to fakt, że pogoda może się zmienić w mgnieniu oka” – zastrzegł.

Red. JŁ

W. Brytania/ Policjant przyznał się do 49 przestępstw, w tym 24 gwałtów

0

Do 49 przestępstw, głównie natury seksualnej, popełnionych w ciągu 18 lat, przyznał się w poniedziałek funkcjonariusz londyńskiej policji metropolitalnej. To kolejna w ostatnim czasie sprawa mocno obciążająca wizerunek londyńskiej policji.

48-letni David Carrick służył w policji metropolitalnej od 2001 r.; od 2009 r. w jej jednostce zajmującej się ochroną budynków rządowych, parlamentu i placówek dyplomatycznych. Zawieszony w prawach funkcjonariusza i aresztowany został dopiero w październiku 2021 r. po tym jak wpłynęło przeciwko niemu drugie oskarżenie o gwałt, mimo że już wcześniej dziewięciokrotnie pojawiały się doniesienia o jego domniemanych niewłaściwych zachowaniach, w tym gwałtach i aktach przemocy domowej.

 

W poniedziałek przed sądem w Southwark w południowym Londynie przyznał się do 49 przestępstw, w tym do 24 gwałtów dokonanych na dziewięciu kobietach i kilkunastu innych różnych przestępstw natury seksualnej. Większość ofiar poznał poprzez portale randkowe, głównie Tinder i Badoo, a do zdobycia ich zaufania wykorzystywał swoją funkcję w policji.

 

„Powinniśmy byli zauważyć wzorzec jego niewłaściwego zachowania, a ponieważ tego nie zrobiliśmy, straciliśmy okazję do usunięcia go z instytucji. Jest nam niezmiernie przykro, że mogąc nadal korzystać z roli policjanta, mógł przedłużać cierpienie swoich ofiar” – oświadczyła Barbara Gray, asystentka komisarza policji metropolitalnej. Carrick dwukrotnie pozytywnie przeszedł weryfikację w policji – w 2001 r., gdy przyjmowany był do służby, oraz w 2017 r.

 

Przypadek Carricka nie jest odosobniony. Według opublikowanego w październiku zeszłego roku raportu w londyńskiej policji metropolitalnej nadal służą setki funkcjonariuszy, na których ciążą zarzuty łamania prawa, gdyż jej system dyscyplinarny jest powolny i nieefektywny. Najgłośniejszym w ostatnich latach przypadkiem złamania prawa przez policjanta było uprowadzenie, gwałt i zabójstwo 33-letniej Sary Everard, którego w marcu 2021 r. dokonał pozostający w czynnej służbie Wayne Couzens. Podobnie jak Carrick on również służył w jednostce odpowiedzialnej za ochronę budynków rządowych i dyplomatycznych, a w jego przypadku również od dawna wpływały doniesienia o niewłaściwych zachowaniach natury seksualnej. We wrześniu 2021 r. Couzens został skazany dożywotnie więzienie bez możliwości ubiegania się o przedterminowe zwolnienie.

 

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

bjn/ mms/

W rozmowie z Putinem prezydent Erdogan ponowił ofertę mediacji między Rosją a Ukrainą

0

Podczas rozmowy telefonicznej z Władimirem Putinem prezydent Turcji Tayyip Erdogan ponowił swoją ofertę mediacji dotyczących zakończenia konfliktu na Ukrainie – podało w poniedziałek biuro prasowe Erdogana.

„Podczas rozmowy prezydent Erdogan powtórzył, że Turcja jest gotowa podjąć się zadania mediacji w celu ustanowienia trwałego pokoju między Rosją a Ukrainą” – napisano w komunikacie.

 

Dodano, że przywódcy obu krajów omawiali również kwestie korytarza zbożowego i eksportu amoniaku przez Morze Czarne oraz rozmawiano o konkretnych działaniach w projekcie przerabiania rosyjskiego zboża na mąkę w Turcji i wysyłania go do potrzebujących krajów afrykańskich.

 

Według mediów rosyjskich Erdogan i Putin rozmawiali także o wymianie rannych więźniów z Ukrainą oraz o utworzeniu hubu gazowego w Turcji. (PAP)

 

zm/ mal/

Hiszpania/ Przybywa więcej imigrantów, niż rodzi się dzieci

0

Na terytorium prawie całego kraju przybywa więcej nowych imigrantów, niż rodzi się dzieci. Społeczeństwo ulega transformacji społecznej, która może zmienić mapę polityczną, gospodarczą i kulturalną kraju – napisał w poniedziałek dziennik „El Confidencial”.

W 37 z 50 prowincji kraju nowi obywatele to większości przybysze z zagranicy. Dodatkowo jedna czwarta rodzących się w Hiszpanii dzieci ma matkę cudzoziemkę. Statystyki nie biorą przy tym pod uwagę tych matek, które otrzymały obywatelstwo hiszpańskie przed urodzeniem dziecka.

 

W Hiszpanii wzrost demograficzny od wielu lat uzależniony jest od imigracji. Ta tendencja demograficzna zaczęła się ok. 20 lat temu; obecnie ulega nasileniu nie tyle z powodu wzrostu liczby imigrantów, co spadku liczby narodzin.

 

Obecne saldo migracyjne wynosi ok. 500 tys. osób rocznie; ta liczba umożliwia dalszy wzrost demograficzny. Odsetek ludności napływowej stale wzrasta. Według prognoz Krajowego Instytutu Statystycznego (INE) przed 2037 r. co czwarty mieszkaniec Hiszpanii będzie pochodził z zagranicy.

 

Ten proces transformacji społecznej może doprowadzić do zmiany mapy politycznej, gospodarczej i kulturalnej kraju, podobnie jak dzieje się w innych państwach zachodnich. Wiele rządów w Europie północnej i wschodniej próbowało odwrócić ten proces, zachęcając do posiadania dzieci za pomocą wielomilionowych programów wsparcia dla rodziców, ale żadna ze strategii nie okazała się skuteczna. W wielu przypadkach, np. we Francji, pomoc rządowa była wykorzystywana głównie przez ludność pochodzenia zagranicznego, której ciężar demograficzny usiłowano zmniejszyć.

 

Z kolei blokowanie napływu imigrantów negatywnie odbija się na produkcyjnych sektorach gospodarki, które potrzebują przybyszy, aby rozwiązać problem braku rąk do pracy.

 

Z Saragossy Grażyna Opińska (PAP)

 

opi/ mms/

„Zapewnimy rekompensaty i ograniczymy podwyżki dla obywateli”. Rząd proponuje nowe rozwiązania dot. cen ciepła

0

Zakończenie funkcjonowania obecnego mechanizmu ceny ciepła z rekompensatą i wprowadzenie nowego, który obowiązywać będzie do końca 2023 r. – przewiduje projekt, o którym poinformowano w poniedziałek w wykazie prac legislacyjnych rządu. Nowe przepisy mają ograniczyć podwyżki cen ciepła dla obywateli.

W poniedziałek w wykazie prac legislacyjnych rządu poinformowano o pracach nad projektem noweli ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie niektórych źródeł ciepła w związku z sytuacją na rynku paliw oraz niektórych innych ustaw.

 

Jak wyjaśniono, ma on na celu „zapewnienie wsparcia dla gospodarstw domowych i instytucji użyteczności publicznej przez zmniejszenie opłat wynikających z wzrostu cen paliw, co przekłada się na średnie ceny wytwarzania oraz dostarczania ciepła”.

 

„Obserwowany wzrost cen energii jej nośników na rynkach światowych od 2022 r. jest wynikiem oddziaływania szeregu nakładających się na siebie czynników, głównie inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę oraz w mniejszym stopniu ożywienia gospodarczego po pandemii COVID-19. Działania rozpoczęte przez Federację Rosyjską wpłynęły negatywnie na wysokość i nieprzewidywalność cen gazu, a następnie również innych surowców w szczególności węgla kamiennego. Dodatkowo ożywienie gospodarcze skutkujące zwiększeniem się popytu na wszystkie paliwa wywołało presję na ich ceny” – podkreślono w wykazie.

 

Dodano, że trwająca przebudowa źródeł i kierunków dostaw węglowodorów i paliw powoduje dodatkową presję wynikającą z kosztów dostosowania się przedsiębiorców do nowej sytuacji. „Presja ta jest potęgowana przez rosnące koszty uprawnień do emisji oraz koszty importu paliw z nowych kierunków” – zaznaczono.

 

Autorzy projektu wskazali, że w wyniku tych okoliczności, „ceny energii cieplnej dla obywateli wzrosły do poziomów wyższych niż założono projektując obecnie obowiązujący mechanizm wsparcia, wpływając jednocześnie na obciążenie finansowe obywateli RP”. „Nie bez znaczenia jest fakt, iż ta wyjątkowa sytuacja przedłuża się, a wpływ na ceny energii był odsunięty w czasie ze względu np. na zawarte przed kryzysem kontrakty długoterminowe na dostawy paliw. Powyższe doprowadza do sytuacji, kiedy w szczycie sezonu grzewczego obywatele otrzymują rachunki zawierające nowe, znacznie podwyższone ceny za dostawę ciepła” – dodano.

 

W wykazie przekonuje się, że nowe przepisy pozwolą na zmniejszenie obciążeń finansowych związanych z opłatami za ciepło ponoszonymi przez gospodarstwa domowe lub instytucje użyteczności publicznej. „Tym samym rozwiązanie to zapewni bezpieczeństwo energetyczne dostaw ciepła, bowiem zmniejsza ryzyko wystąpienia zjawiska zatorów płatniczych w przypadku nadmiernego obciążenia odbiorców rachunkami za dostarczone ciepło. Należy brać również pod uwagę, że przedmiotowe rozwiązanie dawać będzie impuls antyinflacyjny, wpływając na ograniczenie jej wzrostu, lub jej obniżenie” – zaznaczono.

 

Z wykazu wynika, że dotychczasowy mechanizm średniej ceny wytwarzania ciepła z rekompensatą będzie zastąpiony prze inny. Stary mechanizm będzie zakończony i rozliczony na dzień 31 stycznia 2023 r.

 

„Projektowana regulacja będzie obowiązywała od 1 lutego 2023 r. do 31 grudnia 2023 r. i zapewni wsparcia dla gospodarstw domowych oraz podmiotów użyteczności publicznej przez pokrycie części należności odbiorców ciepła wobec przedsiębiorstw energetycznych prowadzących działalność niekoncesjonowaną i koncesjonowaną w zakresie wytwarzania ciepła wynikających ze wzrostu kosztów ogrzewania przez wyrównanie, w celu ograniczenia wzrostu opłat za ciepło na określonym poziomie” – poinformowano.

 

Dodano, że nowe przepisy obejmą też przypadki stosowania cen wyższych od maksymalnej w okresie od 1 października 2022 r.

 

„Dzięki zaprojektowanemu mechanizmowi wsparcia, jeżeli nastąpi wzrost cen dostawy ciepła, obejmujących wszystkie opłaty i stawki nałożone na odbiorcę ciepła, większy niż 40 proc., w stosunku do cen obowiązujących na dzień 30 września 2022 r., przedsiębiorstwa energetyczne otrzymają wyrównanie, tak aby odbiorca zawierający się w katalogu podmiotów uprawnionych nie został obciążony nadmiernym wzrostem kosztów ogrzewania. Jednocześnie zachowany zostaje mechanizm ograniczenia poziomu cen ciepła uwzględniający ceny i stawki za wytworzenie ciepła i opłaty przesyłowe w zależności, tak aby finalnie, mechanizm był najkorzystniejszy dla odbiorcy ciepła. W ten sposób wzrost cen ciepła dla odbiorców na cele mieszkaniowe i użyteczności publicznej ulegnie ograniczeniu do ustalonego poziomu, który będzie zależny od historycznych cen dostawy ciepła” – przekazano w wykazie prac legislacyjnych rządu.

 

Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa informowała w piątek – potwierdzając wcześniejsze doniesienia PAP – że wkrótce resort przedstawi dodatkowe przepisy mające jeszcze mocniej chronić odbiorców ciepła. „Zapewnimy rekompensaty i ograniczymy podwyżki dla obywateli” – przekazała w piątkowym wpisie na Twitterze minister.

 

Pomoc ma objąć m.in. mieszkańców bloków – odbiorców ciepła systemowego, a także tzw. odbiorców wrażliwych, czyli szkoły, szpitale czy żłobki. (PAP)

 

autor: Michał Boroń

 

mick/ skr/

Ambasador Carpenter: Od początku roku Rosja porwała 2 tysiące ukraińskich dzieci

0

Od początku roku Rosja porwała i wywiozła z Ukrainy dwa tysiące dzieci – poinformował ambasador USA przy OBWE Michael Carpenter. Podkreślił, że w ostatnich tygodniach Rosja eskalowała na okupowanych terytoriach „niektóre ze swoich wartych największego potępienia działań” – podała w poniedziałek agencja Ukrinform.

Ambasador wypowiadał się podczas specjalnego posiedzenia Rady Stałej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, które odbyło się 13 stycznia w Wiedniu.

 

Wskazał na „kontynuację przymusowego zabierania dzieci z ich rodzin i domów na Ukrainie oraz wywożenia ich do Rosji. Według dostępnej informacji w tym roku Rosja porwała już ponad dwa tysiące dzieci i wywiozła je z Ukrainy do Rosji pod pozorem ich ochrony przed przemocą rosyjskiej wojny”.

 

Carpenter przypomniał, że siły rosyjskie nielegalnie przetransportowały lub deportowały do Rosji tysiące ukraińskich cywilów z kontrolowanych przez Rosję terytoriów ukraińskich, „co stanowi kolejne poważne naruszenie konwencji genewskich”.

 

Ponadto ambasador amerykański zwrócił uwagę, że w okupowanym Doniecku i Ługańsku są już sporządzane listy dzieci, które powinny iść na wojnę po osiągnięciu pełnoletności.

 

„Dzieci urodzone w 2005 i 2006 roku podlegają już obowiązkowej rejestracji wojskowej. Takie wcześniejsze planowanie wykorzystania ukraińskich dzieci jako mięsa armatniego w wojnie rosyjskiej – i tutaj nie mam innych słów – jest po prostu jawnym złem” – mówił Carpenter, podkreślając, że wcielanie do armii obywateli Ukrainy z terenów okupowanych przez Rosję jest złamaniem praw wojennych.

 

Ambasador przypomniał o wsparciu USA dla Ukrainy i zapewnił, że będzie ono trwało tak długo, jak długo Ukraina będzie się bronić i wyzwalać swoje terytoria. „Nie możemy dać się nabrać na cyniczne oferty Kremla dotyczące rzekomych zawieszeń broni. Rosja pozostaje jedyną przeszkodą dla pokoju na Ukrainie. Rosja i tylko Rosja mogłaby zakończyć tę wojnę już dziś”. (PAP)

 

os/ mms/

Polak wjechał w Bramę Brandenburską. Kierowca pędził 200 km/h

0

Samochód wjechał w nocy z niedzieli na poniedziałek w Bramę Brandenburską w Berlinie. Jak poinformowała policja, w rozbitym aucie strażacy znaleźli martwego mężczyznę. Nie było w nim innych osób.

 

Auto uderzyło w jedną z potężnych kolumn Bramy Brandenburskiej.

„Mogę potwierdzić, że kierowcą mercedesa, który uderzył wczoraj o 23:30 w Bramę Brandenburską był polski obywatel. Samochód również był zarejestrowany w Polsce” – napisał na Twitterze Konsul RP w Berlinie Marcin Król.

Do zdarzenia doszło tuż przed północą. Policja, która jest na miejscu i zabezpiecza ślady, nie podała więcej informacji.

Foto CLEMENS BILAN
Dostawca: PAP/EPA.

Brama Brandenburska jest jedną z najbardziej charakterystycznych budowli w stolicy Niemiec. (PAP)

 

sp/

Teksańscy studenci będą uczyć się o Bitcoinie. Kryptowalutowy trend na uczelniach w USA

0

Jeden z najlepszych uniwerków w USA – Texas A&M – ma w planach wprowadzenie do swojego programu nauczania nowy przedmiot, na którym studenci będą uczyli się o Bitcoinie – donosi Cryps.

O tej małej rewolucji poinformował profesor Korok Raya. Nowy kurs ma obejmować wiedzę o kryptowalutach oraz naukę programowania, która pozwoli na „zbudowanie biblioteki Bitcoina” od podstaw.

Texas A&M – na który uczęszcza ok. 50 000 studentów – może stać się tym samym kolejną amerykańską uczelnią, która umożliwi zdobywanie fachowej, udokumentowanej wiedzy na temat kryptowalut.

Podobny przedmiot pojawił się ostatnio na Boston University Law School. W przeciwieństwie do Texas A&M, ten uniwerek oferuje studentom kompleksowy kurs w zakresie wiedzy prawnej, dot. kryptowalut. Studenci Boston University Law School mogą zgłębiać w jego ramach wiedzę na temat regulacji kryptowalut w USA.

„Ma na celu przygotowanie przyszłych prawników na potencjalne problemy, z którymi mogą się w przyszłości mierzyć oraz niezliczone podejścia i regulacje, które istnieją w odniesieniu do kryptowalut [i] różnych [problemów], z którymi firmy kryptowalutowe mogą się zmagać na całym świecie” – przekazał adiunkt Boston Universit Law School, Thomas Hook.

Red. JŁ