Jedna osoba została uratowana, ale trzy zginęły, kiedy ich łódź zatonęła podczas wyprawy rybackiej u wybrzeży Florydy.
51-letni Fernandez Jones wyruszył z towarzyszami na wyprawę w niedzielę rano. Gdy długo nie wracali, jego małżonka zawiadomiła Straż Wybrzeża. Ta poinformowała w poniedziałek, że zakończyła poszukiwania zaginionych.
Jednego z mężczyzn, 45-letniego Roberta Stewarta, dostrzegł helikopter biura szeryfa hrabstwa Martin. Znajdował się na plaży, skąd zabrano go do szpitala. W rozmowie ze śledczymi powiedział, że dopłynął na brzeg, po czym zemdlał. Łódź, na której się znajdował, zatonęła.
Wśród ofiar jest 9-letni chłopiec.
(łd)