Nyski poseł Janusz Sanocki wystąpił do ministra sprawiedliwości i Krajowej Rady Sądownictwa o postępowanie dyscyplinarne i złożenie z urzędu sędzi, która prowadzi sprawę karną Adama P. Mężczyzna jest oskarżony o groźby karalne wobec posła.
[podobne]O sprawie pisaliśmy już kilkakrotnie. 6 kwietnia 2016 roku jakiś mężczyzna groził śmiercią posłowi Sanockiemu, gdy ten, idąc do swojego biura, zwrócił mu uwagę, żeby nie pił piwa na podwórzu. Policja po pewnym czasie wytypowała podejrzanego – 20-letniego Adama P. z Nysy. Jak mówią śledczy – podejrzany nie tylko sam się przyznał, ale też sam wymienił nazwisko pokrzywdzonego, opisał przebieg zdarzenia i wniósł o dobrowolne poddanie się karze. W postępowaniu uproszczonym Sąd Rejonowy w Nysie skazał go na prace społeczne.
Adam P. spotkał jednak posła Sanockiego i poskarżył się, że przez niego ma problemy. Wtedy poseł pomógł mu napisać sprzeciw do wyroku nakazowego. Przed rokiem rozpoczęła się normalna rozprawa karna.
– Policjanci bezdusznie oskarżyli go, bo im pasował, a prokurator machinalnie podpisała dokumenty – komentuje poseł Janusz Sanocki.
– Mnie jako poszkodowanego nawet nie zapytano o zdanie. Ja widziałem sprawcę z bliska i z całą pewnością oświadczam, że to nie Adam P., którego znam. Nie rozpoznał go też drugi świadek. On się przyznał, bo jest po szkole specjalnej. Leczył się psychiatrycznie, ma zaburzoną zdolność rozumienia swojej sytuacji. Zdaniem posła po tych zeznaniach poszkodowanego sąd powinien sprawę umorzyć.
Tymczasem sędzia poleciła przeprowadzić eksperyment procesowy, po którym biegli antropolodzy mają porównać zapis z kamery monitoringu z sylwetką Adama P. Eksperyment przeprowadzono we wtorek i to on skłonił posła do napisania skargi na sędzię.
– Pani sędzia i prokurator powinny wylecieć z zawodu – przekonywał dziś na konferencji prasowej Janusz Sanocki. – To przykład zgnilizny polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Krzysztof Strauchmann (aip)