Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia przeciwko Markowi J., proboszczowi jednej z parafii w gminie Wojciechów. Duchowny odpowie za znęcanie się nad psem.
Sprawa wyszła na jaw w sierpniu ubiegłego roku. Podczas, gdy wierni modlili się w jednym z kościołów w gminie Wojciechów, pies pod świątynią leżał, konając z wycieńczenia. Zainteresowała się nim wówczas jedynie wolontariuszka Fundacji Ex Lege, która właśnie przyszła na mszę. – Nie podnosił się i oddychał z trudem. Kłębiły się na nim całe stada pasożytów. Miał rany i rozległe stany zapalne, oparzenia. Sierść była skołtuniona, pokryta brudem. Atos był osowiały i bardzo słaby – opowiada Marta Włosek, prezes Fundacji Ex Lege. Na miejscu natychmiast zjawili się kolejni wolontariusze, którzy przewieźli psa do lecznicy w Lublinie. Weterynarze określili stan zwierzęcia jako bardzo zły. Był odwodniony i w skrajnej anemii. Atosa udało się na szczęście uratować. Na miejscu, wysłannicy fundacji przeprowadzili wywiad środowiskowy.
– Wszyscy mieszkańcy określali stan psa, jako zły i potwierdzali, że pies żył wolno, bez stałego miejsca zabezpieczającego go przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, jednak trzymał się terenu parafii – tłumaczy Marta Włosek. Jak się okazało, pies od szczenięcia należał do byłego proboszcza parafii. Ten jednak, gdy przechodził na emeryturę i musiał wyjechać do Chełma nie mógł zabrać ze sobą pupila. W zaufaniu powierzył więc opiekę nad nim swojemu następcy, Markowi J. Ten jednak według mieszkańców nie zajmował się psem, którego dokarmiali głównie pracownicy i uczniowie z pobliskiej szkoły. Fundacja Ex Lege zawiadomiła prokuraturę w Opolu Lubelskim. Ta właśnie wydała akt oskarżenia przeciwko proboszczowi. Śledczy ustalili, że pies był pozbawiony opieki, jedzenia i wody. Duchowny odpowie za znęcanie się nad zwierzęciem, za co grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności. – Występujemy jako oskarżyciel posiłkowy w tej sprawie. Zawsze doprowadzamy do końca sprawy naszych podopiecznych i monitorujemy co dzieje się w kwestii ukarania winnych – zapewnia Marta Włosek.
Atos, po wielomiesięcznej opiece odżył. Jest starszym psem o bujnej sierści, a po pasożytach i ranach nie ma już śladu. – Ktoś, kto widział Atosa wcześniej mógłby go nie poznać. Wygląda zdrowo, jest już starszym psem więc tak wielkie zaniedbania odbiły się na stałe na jego motoryce. Ma lekko uszkodzony układ ruchowy. Poza tym po poparzeniach, pasożytach i anemii nie ma już najmniejszego śladu. To bardzo otwarty na ludzi psiak, który chce być kochany – opowiada prezes fundacji Ex Lege. Pies został wystawiony do adopcji, jednak mimo ogromnego zainteresowania z całej Polski wciąż nie znalazł swojego domu.
– Dawno nie było aż tak dużego odzewu jeśli chodzi o uratowanego zwierzaka. Dzwonili do nas ludzie z całego kraju, pytając o zdrowie Atosa. Było wiele zainteresowanych adopcją, jednak nikt ostatecznie się nie zdecydował – mówi Marta Włosek. Atos przez całe swoje życie był psem żyjącym na podwórku. – Nie potrafiliśmy go nauczyć mieszkania w domu. Od naszych wolontariuszy dostał nawet specjalnie wykonaną dla niego budę. Ze względu na rozmiary psa, nie było tak dużej na rynku. Atos szuka wciąż domu i swojego kochającego człowieka. Nie potrzeba mu wiele, tylko kawałek podwórka i schronienie, za które może oddać swoje całe psie serce – zachęca do adopcji prezes Fundacji Ex Lege.
Anna Pawelczyk aip