Na groby przy ulicy św. Jacka w Opolu wyrzucane są śmieci. Po naszej interwencji zostały posprzątane, ale jest niemal pewne, że znów się pojawią.
Cmentarz ofiar epidemii cholery z XIX wieku jest zamknięty, ale wystarczy zajrzeć za niski mur, aby zobaczyć, że to nie przeszkadza pozostawiać tam śmieci. – To skandal, jak można tak traktować zmarłych! – denerwuje się pan Piotr, który poprosił nas o interwencję. – Problemem są nie tylko śmieci, ale także to, że cmentarz wygląda jak opuszczony. W środku leży pień drzewa, a rośliny porosły już tak mocno, że nie widać nagrobków. Nie można nic z tym zrobić? Julian Juszczewski z administracji cmentarnej zapewnia, że już dziś po śmieciach nie będzie śladu. – Wywozimy je stale, niestety wciąż są tam wysypywane – przyznaje Juszczewski. – To nie jest trudne, bo mur jest niski i nie podejrzewam o te akcje tylko okolicznych mieszkańców. Niestety obok cmentarza parkują samochody, a niektórzy kierowcy mają to do siebie, że śmieci z bagażnika wyrzucają byle gdzie. Juszczewski nie zgadza się jednak z opinią, że cmentarz wygląda jakby był zaniedbany. – Większość nagrobków zniszczono na nim wiele lat temu, teraz cały teren porasta bluszczem, ale właśnie tak powinno być – przekonuje. W urzędzie miasta pojawił się niedawno pomysł, aby umożliwić zwiedzanie cmentarza i ponownie wytyczyć na nim alejki. Dziś wielu opolan nie pamięta już bowiem, że są tam groby i być może dlatego wyrzuca tam śmieci. Juszczewski uważa jednak, że otwarcie nekropolii jeszcze pogorszy sytuację.
Artur Janowski (aip)