Obóz Narodowo-Radykalny złoży zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa niedopełniania obowiązków i przekroczenia uprawnień przez prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz i miejskich urzędników. Michał Jelonek, rzecznik organizacji, poinformował, że chodzi o wczorajszą decyzję Ratusza o rozwiązaniu Marszu Powstania Warszawskiego. Według magistratu, uczestnicy wykorzystali podczas marszu symbole nawiązujące do organizacji promujących ustroje totalitarne.
Michał Jelonek poinformował też, że organizatorzy marszu wciąż nie otrzymali oficjalnego uzasadnienia decyzji władz miasta: „W mojej opinii wygląda to w tej chwili tak, że urzędnicy miejscy szukają powodów, dla tych zgromadzenie zostało zdelegalizowanie” – powiedział rzecznik.
Według Ratusza, choć na marszu nie wykorzystano znaków zakazanych, to pojawiła się znaczna liczba symboli, które nawiązują do organizacji faszystowskich – m.in. znak falangi, krzyż celtycki, ciemne stroje i okrzyki nawołujące do nienawiści – np. „śmierć wrogom ojczyzny”.
Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, tę argumentację uznaje za „absurdalną”. Jak mówił, w Powstaniu Warszawskim ginęli ONR-owcy, ginęli narodowcy. „To są absurdalne zarzuty, że my moglibyśmy się odwoływać do faszyzmu czy innych totalitarnych ideologii”- mówił.
ONR krytykuje też działania policji – w tym zarekwirowanie tzw. „vlepek” i brak reakcji na rzekome obrzucenie kwasem i obrażanie uczestników marszu. Dodatkowo, zdaniem organizacji, decyzja o zatrzymaniu marszu miała sprowadzić „zagrożenie dla życia i zdrowia” na uczestników i osoby postronne.
Robert Bąkiewicz zasugerował, że działania policji mogły być próbą „zdyskredytowania” ONR-u. Uważa on, że mogła to być odpowiedź na „kontestowanie” przez narodowców rządu Prawa i Sprawiedliwości, m.in. za „polityczne działania z Izraelem”.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Karol Surówka/af/dyd