Prezydent Barack Obama posłużył się przykładem Miami, aby opisać olbrzymie skutki zmian klimatycznych. – Kiedy jest przypływ, w Miami ryby pływają na środku ulicy. Widać wtedy cenę, jaką przychodzi nam płacić za to wszystko – powiedział podczas szczytu klimatycznego w Paryżu.
Florydzkie media wzięły wypowiedź prezydenta pod lupę i podkreśliły, że sytuacja nie jest aż tak zła. „Czy ryby rzeczywiście pływają na ulicy w Miami? Niezupełnie” – pisze Miami Herald, choć zaznacza, że w północnej części hrabstwa Broward zdarzały się takie przypadki.
We wrześniu media informowały, że w Fort Lauderdale widziano na jezdni pływającą barwenę. W październiku ryby z kolei pojawiły się na ulicy w Hollywood. Były wiceprezydent Al Gore tak samo jak prezydent twierdzi, że zdarza się to również w Miami. – W ubiegłym miesiącu byłem w mieście i widziałem ryby na ulicach w słoneczny dzień. Regularnie dochodzi do tego również w Miami Beach, Fort Lauderdale i wielu innych miejscach – mówił w ubiegłym tygodniu. Miami Herald twierdzi jednak, że słowo „regularnie” to nadużycie.
Podczas szczytu w Paryżu Obama podkreślał, że Stany Zjednoczone mają wiele na sumieniu, jeżeli chodzi o zmiany klimatyczne, ale zapewnił, że będą dążyć do tego, by zapobiec dalszym, potencjalnie katastrofalnym skutkom.
(łd)