We wtorek na dworcu w miejscowości pod Mochanium 27-latek ugodził nożem cztery osoby, w tym jedną śmiertelnie. Napastnik, wbrew pierwszym doniesieniom, nie był islamistą, ale cierpiał na zaburzenia psychiczne i był uzależniony od narkotyków.
Do zdarzenia, które zszokowało Grafing bei München – miejscowość położoną 20 kilometrów od Monachium i liczącą zaledwie nieco ponad 12,5 tys. mieszkańców – doszło we wtorek przed 5 rano. Mężczyzna uzbrojony w nóż zaczął atakować ludzi na stacji szybkiej kolej miejskiej (nazywanej w Niemczech S-Bahn). Łącznie ranne zostały cztery osoby. Jak poinformował korespondent Radia Zet Wojciech Hermes w TVN24, to czterej mężczyźni w średnim wieku. Jeden z nich, 56-latek, zmarł w szpitalu kilka godzin po ataku. Wcześniej jego stan określano jako krytyczny.
Jak podaje Deutsche Welle, powołujące się na słowa szefa MSW Bawarii Joachima Herrmanna, najpierw, ok. godziny 4:50, nożownik wskoczył do stojącego na torach pociągu i zranił pierwszą osobę. Potem wybiegł z niego i ugodził nożem mężczyznę na peronie, aby następnie udać się na plac przed dworcem i zaatakować dwóch rowerzystów. Nożownik został szybko obezwładniony przez policję i aresztowany. – To, że ludzie pięknym rankiem wsiadają do pociągu lub czytają gazety, a nagle stają się ofiarami maniaka, jest okropne – mówiła burmistrz Grafing bei München Angelika Obermayr. Bezpośrednio po ataku jeden z peronów został tymczasowo zamknięty przez policję, a pociągi jeździły z opóźnieniem. Na początku krajowe media informowały, że według świadków mężczyzna krzyczał slowa „Allahu Akbar”, czyli „Bóg jest wielki” w języku arabskim. Policja poinformowała też, że sprawdzi związki napastnika z islamskim ekstremizmem. Jednak minister Joachim Herrmann podał potem, że islamski radykalizm był fałszywym tropem, a zamachowiec nie był dżihadystą, ale cierpiał na zaburzenia psyhiczne i borykał się z uzależnieniem od narkotyków. Deutsche Welle podało również, że napastnik, którym był 27-letni Niemiec, mieszkaniec Giessen, poruszał się na bosaka. Policja szuka jeszcze innych politycznych motywów działań mężczyzny, który przyznał się do winy.
Aleksandra Gersz AIP, (AP Photo/Matthias Schrader)