4.5 C
Chicago
piątek, 29 marca, 2024

Nowe przepisy w szkołach: Wygoda dla uczniów, kłopot dla dyrektorów

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Przerwy nie krótsze niż 10 minut i szafki na podręczniki we wszystkich szkołach – takie zmiany proponuje resort edukacji.

Ministerstwo Edukacji Narodowej szykuje zmiany, które mają poprawić bezpieczeństwo i higienę nauczania w szkołach. Upubliczniony właśnie projekt rozporządzenia zakłada, że dyrektorzy placówek – również tych niepublicznych – mają dostosować się do nowych przepisów już do 1 marca przyszłego roku. Część umieszczonych w dokumencie zapisów wzbudza obawy wśród zarządzających krakowskimi szkołami, jak np. ten, aby lekcje, wymagające „intensywnego wysiłku umysłowego”, odbywały się najpóźniej na szóstej godzinie zajęć w danym dniu.

 

Dyrektorzy niektórych placówek uważają, że sformułowanie jest zbyt ogólne i raczej niemożliwe do wprowadzenia w życie. MEN nie precyzuje, czy chodzi np. o lekcje matematyki, a może języka polskiego. Co jeszcze ma się zmienić? Zgodnie z pomysłem resortu edukacji przerwy między lekcjami nie mogą być krótsze niż 10 minut, aby był czas na spokojne zjedzenie drugiego śniadania oraz obiadu (czas ich trwania trzeba skonsultować m.in. z samorządem uczniowskim). Ponadto po raz pierwszy pojawi się w prawie oświatowym konkretny zapis zmuszający dyrektora do zapewnienia „uczniom miejsca na pozostawienie podręczników i przyborów szkolnych”. Czy plany MEN oznaczają wielką rewolucję w szkołach?

 

Podstawówki mają szafki

 

Pomysł resortu, by przerwy były nie krótsze niż 10 minut, nie dziwi Marzeny Ślęzak, dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 38 w Krakowie. – W naszej placówce tak jest już teraz. Mamy też po jednej przerwie 15- i 20-minutowej – zapewnia. Dodaje, że takie zasady dotyczące przerw wymusza na dyrektorach rzeczywistość, bo po prostu uczniowie podstawówek potrzebują więcej czasu niż np. licealiści na przejście z jednej do drugiej sali lekcyjnej. – Dzieci muszą mieć czas na załatwienie wszystkich swoich potrzeb, chociażby zjedzenie drugiego śniadania – dodaje dyrektorka. Twierdzi, że przerwy nie krótsze niż 10 minut są już teraz w większości szkół podstawowych w Krakowie. Niektóre pomysły, które teraz przedstawia MEN, stały się już też faktem w Szkole Podstawowej nr 40 w Krakowie.

 

– Uczniowie już od bardzo dawna mają dostęp do indywidualnych szafek na korytarzach, w których mogą m.in. zostawiać podręczniki. Nie wszyscy. Tylko ci, których rodzice wyrazili taką chęć – zapewnia Andrzej Moskal, dyrektor placówki, w której uczy się ponad 700 dzieci. – W klasach 1-3 z takich szafek korzysta około 80 proc. dzieci, z kolei w klasach 4-8 ta liczba jest zdecydowanie mniejsza – wylicza Moskal. Dodaje, że również w salach lekcyjnych znajdują się szafy, gdzie uczniowie mogą zostawiać podręczniki.

 

Furtka do karania dyrektorów?

 

Pomysł MEN – choć co do zasady oceniany jako dobry – wzbudza jednak wątpliwości. Jeśli bowiem resort – w oparciu o nowe przepisy – zacznie wymagać szafek dla każdego ucznia, w niektórych szkołach po prostu zabraknie na nie miejsca. – Moja szkoła akurat nie jest duża. Umieszczenie w niej szafek dla dwustu uczniów, a tylu ich mam, nie będzie problemem. Pytanie co z takimi placówkami, w których uczy się np. tysiąc osób? Każde takie rozporządzenie wymaga indywidualnego podejścia w konkretnych przypadkach – przekonuje Urszula Mroczek-Gula, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych nr 2 w Krakowie.

 

Dodaje, że w jej placówce uczniowie – choć nie wszyscy – mają dostęp do szafek. Co do zasady popiera propozycje MEN. – Jestem zwolenniczką tego, aby przerwa trwała minimum 10 minut. Z bardzo prostej przyczyny: to wpływa na bezpieczeństwo i komfort uczniów – przekonuje Mroczek-Gula. Jej zdaniem 5 minut to zbyt mało na jakąkolwiek czynność, choćby przejście z jednej sali lekcyjnej do drugiej. Wątpliwości dyrektorki wzbudza zapis, zgodnie z którym lekcje, wymagające „intensywnego wysiłku umysłowego”, mają odbywać się najpóźniej na szóstej godzinie zajęć w danym dniu. MEN nie precyzuje, o jakie przedmioty chodzi.

 

– Tak ogólne stwierdzenie nie powinno się w rozporządzeniu znaleźć – przekonuje Mroczek-Gula. Jej zdaniem to furtka do łatwego karania dyrektorów przez osoby, które będą kontrolować, czy nowe przepisy są przestrzegane. – Co w sytuacji, gdy taka osoba stwierdzi, że takim przedmiotem jest – przykładowo – przyroda, geografia, a w tej szkole znalazła się na siódmej lekcji? Będzie problem – dodaje. Przez wiele lat układała plan lekcji dla szkoły, w której uczyło się ponad tysiąc osób. – Jest to duże wyzwanie. Tego typu zapis w niektórych przypadkach może być niewykonalny – kwituje pani dyrektor. Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty, zgadza się z tym, że zapis uszczegóławiający, o jakie lekcje chodzi, musi się pojawić. – Jeśli tak się nie stanie, za każdym razem interpretacja tego przepisu będzie inna – mówi Nowak. Jej zdaniem bardzo dobrym rozwiązaniem, proponowanym przez MEN, jest ten dotyczący przerw między lekcjami.

 

– Byłam w takich szkołach, gdzie są wyłącznie pięciominutowe. To koniecznie musi się zmienić – przekonuje kurator. Jarosław Matys z Krakowa, którego córka od nowego roku szkolnego pójdzie do piątej klasy szkoły podstawowej, pozytywnie ocenia proponowane zmiany, szczególnie dotyczące przerw. – Pięciominutowe są zdecydowanie za krótkie. Dziecku trudno jest dojść w tym czasie do sali lekcyjnej, a co dopiero jeszcze po drodze skorzystać np. z toalety – twierdzi Matys. Cieszy go też pomysł, aby w szkołach pojawiły się szafki na podręczniki. W szkole, w której uczy się jego córka, do tej pory się nie znalazły. – Jej plecak naprawdę dużo waży. W podręcznikach wiedza jest często przekazywana za pomocą obrazków, przez co mają więcej stron, więc „nabrały gabarytów” – kwituje.

 

 

aip

facebook twitter
- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520