Podejrzewany o zastrzelenie siedemnastu osób w szkole na Florydzie Nikolas Cruz zaatakował w więzieniu strażnika. Postawiono mu w związku z tym nowe zarzuty, w tym zarzut użycia należącego do strażnika paralizatora.
Veda Coleman-Wright, rzeczniczka biura szeryfa hrabstwa Broward, poinformowała w środę, że Cruz zaatakował sierżanta Raymonda Beltrana we wtorek około godziny 18:00. Strażnik miał zwrócić Cruzowi uwagę, żeby nie szurał sandałami, na co Cruz pokazał mu ponoć środkowy palec, a następnie uderzył pięścią. Doszło do szarpaniny, a Cruz wyrwał strażnikowi paralizator i go użył. Nie wiadomo jednak, czy kogokolwiek nim zranił. Po pewnym czasie Beltran zdołał odzyskać kontrolę nad sytuacją.
W środę Cruz stanął przed sądem i usłyszał nowe zarzuty. Kaucję za jego zwolnienie wyznaczono na 200 tys. dolarów, ale nawet gdyby wpłacił tę sumę, na wolność by nie wyszedł ze względu na inne obciążające go zarzuty. 20-latek jest oskarżony o zabicie 17 osób i zranienie 17 innych w strzelaninie, do której doszło 14 lutego w Marjory Stoneman Douglas High School w Parkland. Grozi mu kara śmierci.
(łd)