Niezależne białoruskie media piszą, że prezydent Aleksander Łukaszenka dąży do siłowego rozwiązania konfliktu. Działa według zasady „ludzie mogą mnie nie lubić, ale niech się boją”.
Gazeta internetowa „Nawiny” zauważa, że jeszcze kilka dni temu prezydent Łukaszenka wyglądał na zagubionego, gdy spotkał się z robotnikami w Mińsku, a ci zaczęli skandować „odejdź”. Tymczasem wczoraj na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa obiecał zrobić porządek w kraju.
Wczoraj OMON rozpędził demonstrujących przed bramą mińskich zakładów traktorowych, a milicja zajęła Teatr Narodowy, którego pracownicy zastrajkowali. Autor publikacji pisze, że wszędzie są naciski na robotników, aby nie strajkowali. I chociaż w wielu fabrykach jest niespokojnie, część strajkujących robotników przystąpiła do pracy.
Komentator Waler Karbalewicz stwierdza w artykule, że „władze spostrzegły słabość protestujących”, którym nie udało się zorganizować ogólnonarodowego strajku. Tymczasem prezydent Łukaszenka nie lubi wyczekiwać na samoistne wygaśnięcie protestów i przechodzi do kontrnatarcia. „Tej ofensywie społeczeństwo może jedynie przeciwstawić się poprzez organizację masowych akcji protestu, w tym strajków – ocenił Waler Karbalewicz.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Włodzimierz Pac/Mińsk/w Wj