Były strażnik niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof zeznaje, że nic nie wiedział o masowych morderstwach. Dziś w Muenster w Niemczech odbył się trzeci dzień procesu dawnego esesmana Johanna Rehbogena. Obrońca oskarżonego odczytał oświadczenie podsądnego. Prokuratura zarzuca mężczyźnie współodpowiedzialność za zamordowanie co najmniej 100 polskich, 77 rosyjskich i kilkuset żydowskich więźniów.
Johann Rehbogen potwierdził, że był strażnikiem w nioemieckim obozie Stutthof, ale zaznaczył, że robił to ze strachu przed nazistami. Oskarżony nie neguje okrucieństw, których dopuszczano się w obozie śmierci, ale też nie przyznaje się do winy. Jego zdaniem fatalny stan więźniów nie był ukrywany. Twierdzi jednak, że nie zauważył w obozie żadnych systematycznych masowych zabójstw. Prokurator uznał wyjaśnienia oskarżonego za niewiarygodne.
W swoim wyjaśnieniu oskarżony o współodpowiedzialność za zamordowanie kilkuset ludzi nie wyraził skruchy ani nie przeprosił ocalałych ofiar i ich rodzin.
Do 2011 roku niemieckie sądy uniewinniały byłych strażników, lub pracowników obozów koncentracyjnych, ponieważ nie mogły im udowodnić indywidualnej winy. Przełomem było skazanie w 2011 roku Johna Demjaniuka – strażnika w obozie Sobibór. Uznano go za winnego udziału w zamordowaniu ponad 28 tysięcy Żydów i skazano na pięć lat więzienia, mimo braku bezpośrednich dowodów jego osobistej winy. Wyrok w jego sprawie uznano za prezedens, umożliwiający działanie przeciwko pracującym w obozach.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Waldemar Maszewski/Berlin/zr