NATO wzywa Rosję do zniszczenia nowych rakiet średniego zasięgu przed sierpniowym terminem, który określa termin wyjście z traktatu rozbrojeniowego INF.
USA zawiesiły swoje zobowiązania i zapowiedziały wycofywanie się z traktatu, jeśli Rosja nie wróci do przestrzegania umowy. Wszystko wygląda na to, że Moskwa nie podporządkuje się apelom Waszyngtonu.
Traktat INF (Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces), to układ o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu. Umowę zawarły w 1987 r. USA z ZSRR. Przewidywała całkowitą likwidację odpalanych z lądu nuklearnych i konwencjonalnych pocisków balistycznych i pocisków manewrujących o zasięgu od 500 do 5500 km. Został on wynegocjowany przez prezydenta Ronalda Reagana i sowieckiego przywódcę Michaiła Gorbaczowa i ratyfikowany przez amerykański Senat. Eliminował rakiety średniego zasięgu dwóch największych mocarstw nuklearnych na świecie i zmniejszył ich zdolność do rozpoczęcia ataku nuklearnego w krótkim czasie.
Ministrowie obrony NATO debatowali właśnie nad krokami, w sytuacji, gdyby Moskwa utrzymała arsenał zdolny do błyskawicznych ataków na Europę. -Wzywamy Rosję do przyjęcia odpowiedzialnej postawy, ale nie widać oznak by Moskwa zamierzała je zrobić- mówił sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg i dodał: W przeciwnym razie, będziemy musieli odpowiedzieć.
Choć Stoltenberg odmówił podania bliższych szczegółów, to mówi się o rozważeniu większej liczby lotów nad Europą amerykańskich samolotów zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych, więcej szkoleń wojskowych i zmiany celów dla amerykańskich pocisków operujących z morza.
USA i jej sojusznicy z NATO chcą, by Rosja zniszczyła system rakietowych pocisków 9M729/ SSC-8, których posiadanie narusza traktat INF. Jeśli Moskwa nie zrobi tego do 2 sierpnia, USA wycofają się z traktatu INF.
Postawa Rosji jest wojownicza, ostrzega ona Zachód o możliwości kryzysu porównywalnego z kubańskim z roku 1962, gdyby USA rozmieściły lądowe systemy rakietowe w pobliżu jej granic.
Takie ostrzeżenia padły z ust wiceministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Riabkowa. Rosyjski prezydent Władimir Putin wygłosił podobne uwagi w lutym tego roku. Ostrzegł, że Moskwa zareaguje na każdy ruch Ameryki, który zagrażałby Kremlowi.
W 1962 r. przywódcy USA i ZSRR starali się pokonać impas polityczny i wojskowy, który trwał prawie dwa tygodnie. W słynnym wystąpieniu telewizyjnym prezydent John Kennedy powiadomił Amerykanów o obecności radzieckiej broni jądrowej na Kubie i wyjaśnił swoją decyzję o założeniu blokady morskiej wokół wyspy.
Kennedy dodał, że USA są gotowe użyć siły, aby zneutralizować zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Obawiano się wybuchu trzeciej wojny światowej, która groziła zagładą planety.
Na szczęście do katastrofy nie doszło Ameryka USA zaakceptowała propozycję radzieckiego przywódcy Nikity Chruszczowa: Kraj Rad usunie z Kuby swoje rakiety, USA złożą obietnice, iż nie zaatakują wyspy.
Ambasador USA przy NATO Kay Bailey Hutchison, mówi że na razie Waszyngton rozważa konwencjonalną, a nie nuklearną broń jako możliwą reakcję na postawę Rosji. Europejscy sojusznicy USA też obawiają rozmieszczenia amerykańskich rakiet nuklearnych w Europie, jak to miało miejsce w latach 80. bo zostaliby uwikłani w wyścig atomowy między Moskwą a Waszyngtonem.
Teraz do portu w Hawanie przybił rosyjski okręt wojenny „Admirał Gorszkow”. Fregata zacumowała w miejscu, z którego jeszcze niedawno skorzystały amerykańskie statki wycieczkowe.
„Admirał Gorszkow”, to nowoczesna jednostka, weszła do służby w ubiegłym roku. Jest uzbrojona w pociski samosterujące, nowoczesne systemy obrony powietrznej i inne rodzaje broni. Jej macierzystym portem jest Siewieromorsk i wchodzi ona w skład Floty Północnej. To pierwsza jednostka tej klasy, która zastąpi stare niszczyciele z czasów radzieckich przeznaczona do operacji z dala od rosyjskich wybrzeży. Towarzyszył mu okręt logistyczny Elbrus, tankowiec Kama i holownik ratowniczy „Nikolai Chiker”
Kazimierz Sikorski AIP
AIP