Na Południowym Kaukazie nie milkną działa. Od niedzieli, nieprzerwanie trwają walki między Armenią i Azerbejdżanem o Górski Karabach. Obie strony oskarżają się wzajemnie o eskalację konfliktu i nie reagują na apele społeczności międzynarodowej o przerwanie działań zbrojnych.
Każda ze stron konfliktu przekazuje informacje o stratach w szeregach przeciwnika. Według tych doniesień, na polu walki zniszczono dziesiątki czołgów, śmigłowców, a także samoloty myśliwskie i wyrzutnie rakiet. W związku z blokadą informacyjną, nie ma wiarygodnych informacji o ofiarach wśród cywilów i żołnierzy. Władze Armenii oskarżyły Turcję o aktywne – militarne wspieranie Azerbejdżanu. Ankara zaprzeczyła tym doniesieniom, ale jednocześnie potwierdziła, że Baku może liczyć na pomoc Turcji. Z kolei Erywań liczy na pomoc Rosji i państw zrzeszonych w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Premier Armenii Nikoł Paszynian oświadczył, że na razie nie zwracał się do sojuszników z oficjalną prośbą o wsparcie, ale jeśli będzie trzeba, to poprosi.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Maciej Jastrzębski/Moskwa/w zr