-0.4 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024

Mundial: Paweł Janas o powołaniach i przygotowaniach dziś a 12 lat temu

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

W poniedziałek o godzinie 14.00 selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka ogłosi 23-osobową kadrę na piłkarskie mistrzostwa świata w Rosji. Szkoleniowiec wybierze ostateczny skład spośród 32 zawodników przygotowujących się na zgrupowaniu w Arłamowie. Ostatnim człowiekiem, który prowadził biało-czerwonych na mundialu jest Paweł Janas podczas turnieju w Niemczech w 2006 roku, z którego nasz zespół odpadł po fazie grupowej. Czy były trener, a w przeszłości jako piłkarz medalista mistrzostw świata sprzed 36 lat ma jakieś rady dla Nawałki? „Tu za dużo nie ma co podpowiadać, ponieważ Adam też był na mistrzostwach jako zawodnik, teraz jedzie jako trener, do tego jeszcze jako szkoleniowiec był na mistrzostwach Europy, czego ja nie doświadczyłem ani jako trener ani piłkarz, także myślę, że jest bardzo dobrze zorientowany” – mówi Janas w rozmowie z Polskim Radiem.

„Myślę, że teraz jest trochę inaczej. W czasach mojej pracy z kadrą gdy trenowaliśmy i graliśmy to nie było takiego monitoringu zawodników. Przede wszystkim nie było warunków do tego, by to robić. Próbowaliśmy jeździć, jednak nie zawsze były nawet na to finanse. Teraz w sztabie są trenerzy, ale również analitycy i oni wszystko mają na bieżąco. Raz w tygodniu spotykają się w związku, siadają i analizują. Adam powiedział, że monitoruje aż siedemdziesięciu paru zawodników. Wcześniej bywało różnie. Pamiętam, że gdy byłem jeszcze piłkarzem, grając w lidze francuskiej dostałem powołanie do reprezentacji, a w tym czasie po operacji kolana miałem nogę w gipsie. Nikt nawet o tym nie wiedział i musiałem dzwonić, żeby powiedzieć, że jestem w gipsie. Cieszy mnie jedno – że już ten poziom organizacyjny na zgrupowaniach wzrósł. My musieliśmy szukać tego zagranicą, bo u nas nie było ośrodków. W tej chwili to wszystko jest fajnie zrobione. Co by nie powiedzieć – są na to pieniądze. Najpierw na mundial zakwalifikował się zespół Jurka Engela, potem mój. Na mistrzostwa Europy dostała się drużyna Beenhakkera, później sami organizowaliśmy ten turniej, ostatnio we Francji grała ekipa Nawałki… to wszystko napędza koniunkturę. Są pieniądze i przez to lepsze warunki dla całego zespołu. Ośrodek, w którym rozmawiamy w tej chwili w Arłamowie, jest przepiękny. To samo w Juracie, gdzie kadrowicze byli i odpoczęli. Za swojej trenerskiej kadencji tylko raz mogłem wziąć zawodników z żonami (przed mistrzostwami świata), ale tylko tych dziesięciu zza granicy, którzy już skończyli rozgrywki, bo nasza liga jeszcze grała. I wtedy by podtrzymać dyspozycję piłkarzy z klubów zagranicznych, byliśmy w Zakopanem. Tak by byli z rodzinami, ale by zrobić też już trochę rozruchu. Trudne to było do pogodzenia. Nie mieliśmy takich badań, by to wszystko posprawdzać – kto jest bardzo zmęczony, kto jeszcze nie, komu można jeszcze zrobić mocniejszy trening. I tak się wszystkich równo traktowało. Nie dawało to takich efektów na poważnych imprezach”.

Powołania Janasa na mundial przed dwunastoma laty wzbudziły duże zaskoczenie. „Nie wiem czy to był wstrząs. Na mistrzostwa zakwalifikowaliśmy się jesienią 2005 roku. Umówiłem się ze wszystkimi zawodnikami, że teraz zależy jak będą grali przez tych kilka miesięcy w klubach, ile spotkań rozegrają. Etap eliminacji już się skończył – zawodnicy dostali za niego premię za awans. Wszystko zależało od zawodników, bo już wiosną nie mieliśmy zbyt wielu terminów oficjalnych na sparingi”.

Były selekcjoner wspomina, że pominiętym nie mógł wcześniej przekazać swojej decyzji. „PZPN miał podpisaną umowę z Polsatem i do czasu ogłoszenia składu nie mogłem nikomu nic mówić, nawet nie mogłem porozmawiać z tymi zawodnikami, których nie zabierałem. Pierwszy raz tak się robiło. Normalnie zawsze z każdym rozmawiałem, nawet jeździłem do tych, którzy nie grali u mnie jak Kałużny – byłem u niego, namówiłem, zagrał u mnie w dwóch meczach, później sam zrezygnował. Wszystko się odbywało inaczej. Tu akurat było inaczej – skład znali tylko prezes Michał Listkiewicz i wiceprezes Henryk Apostel”.

Szerokim echem odbiły się zdjęcia na stadionie, które robili piłkarze polskiej reprezentacji kilkadziesiąt minut przed pierwszym spotkaniem mundialu z Ekwadorem. „Taka wtedy była moda. Wszyscy to robili – pamiętam, że nawet Ronaldo. Teraz już tego nie ma, bo wszyscy są przyzwyczajeni do grania na pięknych stadionach, także u nas w Polsce. To na pewno jednak nie sprzyjało mobilizacji zespołu. Nie chcę mówić i setny raz powtarzać co się działo w szatni. Nawet wychodząc już na hymny, nie mogłem nic powiedzieć do zawodników, zmobilizować i pogadać, bo była zabawa w szatni – premier, 10 ochroniarzy i już nas na hymny wołali” – podkreśla Janas.

Anegdota mówi, że trenera tak zdenerwowała ta wizyta, że zamknął się w ubikacji i wypalił całą paczkę papierosów. „To nieprawda. Fakt, byłem wtedy w ubikacji gdy ta ekipa wchodziła do szatni, ale nie na papierosie, bo są wszędzie czujniki (śmiech) i nie można było palić. Zresztą już na tych mistrzostwach też na ławkach trenerzy nie mogli palić, także z systemem jest problem, bo czy samolotem lecę czy nie – nie wolno. Gdzie wolno to palę, gdzie nie wolno nie palę” – kończy Paweł Janas.

Początek mistrzostw świata 14 czerwca. W fazie grupowej Polska zagra z Senegalem, Kolumbią i Japonią.

Naczelna Redakcja Sportowa PR / AG

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520