W poniedziałek (9 listopada) rano rozpoczął się proces Gruzina oskarżonego o brutalne morderstwo 28-letniej łodzianki, Pauliny D. Mamuka K. został przetransportowany do Sądu Okręgowego w Łodzi z piotrkowskiego aresztu.
41-latek niczym nie przypominał mężczyzny, którego nagrała w dzień śmierci łodzianki kamera monitoringu miejskiego. Gruzin zapuścił brodę, do sądu przyszedł w okularach i marynarce. W dłoniach trzymał foliówkę… Rozprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami. Sąd – na wniosek pełnomocnika – wyłączył jawność.
Oskarżycielami posiłkowymi są mama i brat zamordowanej dziewczyny: Małgorzata Dynkowska i Łukasz Dynkowski. Ich pełnomocnikiem jest znany w Łodzi adwokat Bartosz Tiutiunik. Podczas pierwszej rozprawy prokurator Krzysztof Sieruga w obecności mediów przeczytał jedynie akt oskarżenia. Potem dziennikarze opuścili salę.
Przypomnijmy, że Ukraina (gdzie uciekł z Łodzi Gruzin) wydała go Polsce po ponad siedmiu miesiącach (został zatrzymany 1 listopada 2018 w Kijowie, po 10 dniach od morderstwa). 4 czerwca podejrzany o morderstwo łodzianki został przywieziony do Łodzi i aresztowany. Podczas przesłuchania przyznał się do morderstwa. Twierdził jednak, że nie chciał zabić.
28-letnia łodzianka, Paulina D., została zamordowana 20 października 2018 roku w hostelu przy ul. Żeromskiego. Jej ciało znaleziono tydzień później w dużej torbie, którą morderca porzucił w okolicy Stawów Jana.
Obroną Mamuki K. zajmują się dwie adwokatki z Warszawy. W piotrkowskim areszcie Gruzin przebywał w izolowanej celi. Miał możliwość korzystania z biblioteki, zajęć kulturalno-oświatowych, sportowych i codziennych spacerów tylko na swoim oddziale. Jako „więzień niebezpieczny” nie może – jak pozostali – pracować w kuchni podczas przygotowywania posiłków.
Miał natomiast prawo do posługi religijnej, z czego 41-letni Gruzin korzysta. Regularnie bowiem widuje się z księdzem prawosławnym. W izolowanej okratowanej celi może też mieć telewizor, ale Gruzin zrezygnował z niego.
aip