10.3 C
Chicago
piątek, 19 kwietnia, 2024

Minęło 80 lat od dnia, o którym większość podhalańskich górali chciałoby zapomnieć

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

W czwartek 7 listopada minęło dokładnie 80 lat od dnia, który większość podhalańskich górali chciałoby zapomnieć lub o którym nigdy nie słyszeli. Ich przodkowie skrzętnie tę datę przed nimi ukrywali. W ten dzień – 7 listopada 1939 roku – część działaczy przedwojennego Związku Górali przyjechało z delegacją do powoli rozgaszczającego się na Wawelu generalnego gubernatora podbitej przez nazistowskie Niemcy Polski – Hansa Franka. Górale złożyli mu tam hołd, który powtórzyli kilka dni później w Zakopanem.

 

Wizytę na Wawelu złożyli przedwojenny lider Stronnictwa Ludowego na okręg nowotarski – Wacław Krzeptowski oraz Karolina Gąsienica-Rój, Maria Siuty-Szwab, Stefan Krzeptowski oraz Józef Cukier. Nazistowskiemu dygnitarzowi wręczyli oni w dowód uznania za pokonanie polskiej armii złota ciupagę.

Niecały tydzień później – 12 listopada – Frank udał się z rewizytą do Zakopanego. Tu przygotowano dla niego wielką „pompę” i witano pod bramą honorową ustawioną na dzisiejszej ulicy Kościuszki (w trakcie wojny Adolf Hitler Strasse). W imieniu górali Hansa Franka przywitał ponownie Wacław Krzeptowski, który złożył podziękowanie za „oswobodzenie Górali od ucisku polskich władz” i wręczył mu pamiątkową odznakę góralską. Kolaborujący z Niemcami działacze góralscy zaczęli bowiem lansować tezę, że mieszkańcy Podhala nie są wcale Polakami! Jako że góralski krzyżyk niespodziany ma być podobny do swastyki, uznano, że Podhalanie to zaginione germańskie plemię.

Ponieważ trzeba było tą tezę jakoś zakorzenić w społeczeństwie, 29 listopada 1939 r. Wacław Krzeptowski zwołał zebranie przedwojennego Związku Górali, które zaakceptowało ideę Goralenvolk i wystosowało memoriał „o potrzebach ludności góralskiej”.

Należy podkreślić, że nie wszyscy działacze Związku Górali, w tym przedwojenny przewodniczący Henryk Walczak, poparli tę decyzję. Formalnie utworzono Goralenverein pod prezesurą Krzeptowskiego jako kontynuację Związku Górali.

Niemcy zaakceptowali ideę Goralenvolku, zaś gubernator Frank stwierdził w kwietniu 1940, że władze niemieckie uczynią zadość woli Górali, którzy chcą stanowić odrębny szczep. Wiosną 1940 powstała góralska szkoła powszechna (Goralische Volksschule), szkoła zawodowa (Goralische Berufschule für Volkskunst) oraz klub sportowy (Goralische Heimatsdienst). Zaprojektowano także flagę Goralenvolku, której Niemcy jednak oficjalnie nie zaakceptowali.

Dwa lata później – 20 lutego 1942 – został zawiązany Komitet Góralski (Goralisches Komitee) jako namiastka samorządu z Wacławem Krzeptowskim jako przewodniczącym. Wśród członków Komitetu Góralskiego znaleźli się m.in. działacze przedwojennego Związku Górali. Utworzono delegatury Komitetu w Zakopanem, Nowym Targu, Poroninie, Szaflarach, Czarnym Dunajcu, Szczawnicy, Chochołowie, Cichem i Rabce. Komitet miał stać się zalążkiem przyszłego „Państwa Góralskiego” (tzw. Goralenland). Poza akcją wydawania góralskich kart rozpoznawczych działalność komitetu była jednak całkowicie fasadowa.

I tu własnie dochodzimy do sedna czyli realnego poparcia zwykłych górali dla kolaboracji z Niemcami.

W czerwcu 1940 na Podhalu został przeprowadzony spis ludności, wykorzystany również do agitacji na rzecz Goralenvolku. Nie zachowały się oficjalne dane, ale naukowcy uważają, że przynależność do Goralenvolku zadeklarowało ok. 18 procent przedwojennej ludności powiatu nowotarskiego. Zrobili to przyjmując góralskie karty rozpoznawcze z literą „G”.

I tak na przykład niebieską kenkartę z literą „G” w Zakopanem przyjęło 23 proc mieszkańców, w Nowym Targu 33 proc. mieszkańców, a w Szczawnicy 92 proc. mieszkańców. Kart góralskich wydano 27 000 – 30 000 (na ogólną liczbę 150 tys. kart), co stanowi jeden z największych odsetków volksdeutschów na terenach Generalnego Gubernatorstwa.

Pozostałej części ludności wydano normalne kenkarty, mimo gróźb niemieckich że ci, którzy nie przyjmą kart góralskich, będą wywiezieni z Podhala. Wiadomo, że polską a nie góralską kenkartę przyjęła między innymi żona Wacława Krzeptowskiego, która w ten sposób nie godziła się na działalność jej męża.

Niemcy w 1942 roku chcieli też (wzorem innych miejsc gdzie dochodziło do kolaboracji) stworzyć góralski oddział SS. Początkowo zgłosiło się do służby około 300 młodych górali z których 200 nadawało się do służby. Oni dotarli do obozu szkoleniowego w Trawnikach. Plotka mówi się, że zostali tam dowiezieni w stanie upojenia alkoholowego. Już na miejscu popadli oni w konflikt ze stacjonującymi tam Ukraińcami. Większość zdezerterowała, a resztę wywieziono na roboty przymusowe w głąb Niemiec – do SS trafiło kilkoro spośród ochotników.

Na szczęście od samego początku większość mieszkańców Podhala była do kolaborantów z Góralenvolk nastawiona negatywnie a nawet ich zwalczała. Duży wkład w tę akcję wniosła Konfederacja Tatrzańska, a po jej rozbiciu struktury Rocha oraz Armii Krajowej.

Agitacja aktywistów Goralenvolku nie przyniosła spodziewanych efektów wśród przeważającej części ludności góralskiej. Z kolei sami Niemcy przestawali angażować się w popieranie odrębności górali po dezercji ochotników z „Legionu Góralskiego SS”, która skompromitowała liderów Goralenvolku w oczach okupantów. Struktury Komitetu Góralskiego, nie mając oparcia ani w góralskiej ludności, ani w niemieckich okupantach, stopniowo zamierały, najdłużej utrzymała się centrala w Zakopanem. W końcu sam „goralenführer” Wacław Krzeptowski (po próbie aresztowania go przez Niemców) w lecie 1944 ukrył się w górach.

20 stycznia 1945 z wyroku Polskiego Państwa Podziemnego Wacław Krzeptowski został powieszony przez partyzantów z oddziału Armii Krajowej.

22 listopada 1946 przed sądem w Zakopanem zapadł wyrok na pozostałych działaczy Goralisches Komitee. Zostali oni skazani na kary więzienia od 3 do 15 lat. Część działaczy, w tym Henryk Szatkowski i Witalis Wieder (byli prawdopodobnie niemieckimi agentami zwerbowanymi jeszcze przed wojną) uciekli razem z Niemcami, uniknęła wymiaru sprawiedliwości.

Red. PolskaPress AIP/Gazeta Krakowska

 

 

 

 

 

 

 

- Advertisement -

Podobne

19 KOMENTARZE

  1. TERAZ MNIE NIE DZIWI ŻE W HAMERYCE MAMY TAKĄ LICZNA I PRĘŻNA POLONIE KTÓRA NA WSZELKICH SPOTKANIACH WYSTĘPUJE W STROJACH GÓRALSKICH SAMI GÓRALE Z POLSKICH GÓR HEJ.

    • Bzdura . Wprawdzie mieszkam daleko od Poloni i górali nie widuje ale większość Poloni to raczej , Białystok , Rzeszów , Tarnów i co zaskakuje Warszawa . Ja urodziłem się na Śląsku wychowany w śląskim i polskim języku . Babcia urodziła się we Francji . We Francji byłem legionista w Stanach byłem USAirForce ,demokracje niosłem pod Kabulem czyli po arabsku także troche kumam .. Zatem kim ja jestem ? Ja twierdze ze Polakiem . Moje dzieci znają Redutę Ordona . Dzisiaj pielęgnuje polskie kwiaty i polskie pomidory w ogródku . K …a . Kim ja jestem ?

  2. Cóż dodać, pewnie w przedstawionej treści jest gro prawdy, ma się to jednak nijak do ukraińskiego fałszu, gdyż polskich lizodupów faszystowskich ukarano śmiercią lub osądzono inaczej, natomiast ukraińskim super lizodupom faszystowców stawia się do dzisiaj pomniki! Hańba!

    • Hm hipokryzja wasza sięga kosmosu.Jak rozliczać z komunizmu to że już mineło a dzieci nic od ojców nie mają.Jest nowa karta.Jak głosy na PIS z tego regionu to insynuacje że faszystów fani za nimi są.Ludzie zdecydujcie się albo historia to historia i nowa karta albo wszystko co było rozliczamy.Pasuje?Logicznie?

  3. @antipatico
    Na Podhalu potomkowie Goralenvolku (i tylko oni) głosowali na Koalicję Obywatelską i dlatego KO tam przegrała. Po prostu zdrajcy i kolaboranci wśród Górali zawsze byli w mniejszości.

    • Kacper
      Po wojnie pochowali ciupaski, wsiedli w samoloty do Chicago i dzisiaj zza oceanu raportują na youtubie „antypolskie” filmiki, a płacąc podatki wujowi Samowi oddają głosy na PiS.
      Na Podhalu dalej żywe są tęsknoty do bycia lepszym narodem. Na przykład ONR Podhale. Teraz na topie jest Polska, ale hasła i gesty jakby nawiązujące do Goralenvolku.

    • Kacprze Iwanowiczu, zdrajcy i kolaboranci Putina to siedzą teraz w rządzie. Ale cierpliwości, do głosowania na pis za kilka lat nikt nie będzie się przyznawał, zupełnie jako do kennkarty G.

      • Spieprzyli,oni wiedzą jak się ustawić dla siebie za Niemca to Goralenland a teraz dutki z turystów to Polski folklor.

  4. Wg artykułu volkslistę podpisało najwięcej osób w GG, ale jednak było to 18 procent. Natomiast może tłumaczyć zapiekłą nienawiść niektórych górali do „Ognia”, który kolaborantów karał, np publiczną chłostą

  5. przecież zapomnieli co Wy! … juz nikt nie pamięta. Górale maja niesamowitą władze nad swoja pamięcią są w stanie przycisnąć DELETE i historia znika ….

  6. Podczas wojny góral czapką kłania się przed krzyżem. Stojący obok Niemiec mówi: – Przed Hitlerem też byś się pokłonił? Góral odpowiada : Kieby wisioł…

  7. W każdym narodzie są Judasze, ażeby uratować siebie, są gotowi poświęcić innych.Przykre to jest ale zawsze musimy być na to przygotowani.

  8. Nie można całej społeczności szeregować w winy niepopełnione .Niemcy wieszali Niemców , Ukraińcy mordowali Ukraińców ,Rosjanie strzelali w plecy swoim żołnierzom którzy bali się iść w pieriod. Polacy wykonywali wyroki na Polakach żeby zostać żołnierzami wyklętymi. Górale donosili na siebie nawzajem . Wszyscy wierzyli ze każdy z nich jest człowiekiem . Wiec my bądźmy ludźmi

  9. Najpierw piszecie ze wiekszosc gorali by się wstydzila a potem w artykule jednak piszecie ze wiekszosc nie popierala tej idei. Troche to namieszane. Radze poczytac dokladnie jak brzmialy pytania w tamtym spisie powszechnym i dowiedziec się ze wiekszosc gorali po wsiach nie potrafila Ani czytac Ani Pisac i wstawiali krzyzyk gdzie im urzednik kazal. Taka byla prawda. Wiem to od moich goralskich rodzicow i dziadkow. A Krzeptowscy to Nie cale Podhale . Prosze nie wmawiac mam ze nie jestesmy albo nie chcemy byc Polakami.

  10. Zamieszczony artykul jest zmanipulowana papka propagandowa, ktora ma za zadanie ukazac masowa kolaboracje Gorali z Niemcami.
    Tymczasem zalozycielami organizacji „Goralenvolk” byli Niemcy , ktorzy uzyli do tych celow swoich agentow: W.Wiedera i H.Szatkowskiego, a oni wciagneli do tych celow W.Krzeptowskiego.

    Historyk W.Szatkowski pisal w swojej ksiazce wydanej w 2012r, ze:
    „W akcji w 1942 r. kenkartę „G” wzięło ok. 18 proc. ludności, nowe dane wskazują, że mogło być ich trochę więcej (nawet do ok. 20 procent). Tych, którzy świadomie decydowali się na kolaborację, było ok. 150 – 200. Oni nie byli zmuszani do działania, czerpali z tego korzyści – przydziały na żywność do sklepów albo inne.
    A na Podhalu panował wtedy głód i nędza. Do tego trzeba dołożyć cały aparat niemieckiej policji, wywiadu, propagandy, która wspierała tę akcję.
    Bo Niemcy stworzyli Goralenvolk, żeby wbić klin w polski naród. Chcieli pokazać, że górale, którzy przed wojną byli dumą narodu, postrzegani byli jako ludzie honorowi, nagle, miesiąc po klęsce Polski, złożyli hołd lenny generałowi Frankowi.”

    Kolejny cytat:
    „Organizowanie Góralskiego Legionu Ochotniczego SS (Goralische Freiwilligen SS Legion) rozpoczęło sie dopiero pod koniec 1942 r. Szeregi legionu, początkowo w formie batalionu, mieli wypełnić posiadacze góralskich kart identyfikacyjnych. Krzeptowski, Wieder i Szatkowski objeżdżali podhalańskie wsie i miasteczka, nakłaniając ludzi do wstępowania do legionu. Być może Wieder, jedyny oficer w tym gronie, widział się w roli dowódcy legionu. Dowódcy rzeczywistego lub chociażby tytularnego, jak np. gen. Bangerskis na Łotwie czy gen. Seyffardt w Holandii. Nie było natomiast mowy o formowaniu dywizji góralskiej. Na taką jednostkę nie wystarczyłoby mieszkańców Podhala. Według niemieckich przepisów, do sformowania dywizji potrzebnych było ok. 15 tys. rekrutów składu podstawowego, 4 tys. pierwszego uzupełnienia i drugie tyle szkolonych jako kolejne uzupełnienie. Takiej liczby młodych Podhalan nie udałoby się zwerbować. A kadra oficerska i podoficerska? Pomimo sprowadzenia z niewoli 60 jeńców wojennych pochodzących z Podhala i tak nie wystarczyłoby ich jako kadry. Pozostał więc legion.
    W utworzenie jednostki zaangażował się oczywiście „Goralenführer” Wacław Krzeptowski. Przyszłych ochotników zapewniano, że będą pełnili służbę tylko na terenie swojego kraju (Polski!), a ich krewnym obiecywano zwiększone przydziały żywności. Członkowie rodzin ochotników mieli być zwolnieni z wyjazdu na roboty do Rzeszy, a przebywający w więzieniach mieli zostać wypuszczeni. Gdy zawiódł zaciąg ochotniczy, wyznaczono w każdej wsi kontyngent „ochotników”, którym polecano stawić się przed komisją poborową w Zakopanem.
    Do poboru stanęło 410 młodych mężczyzn, z których tylko 300 otrzymało pozytywne opinie po badaniach lekarskich. Wśród rozpoznanych u odrzuconych chorób dominowały weneryczne. W drodze do obozu w Trawnikach, gdzie Legion miał odbywać przeszkolenie, prawie połowa „ochotników” zbiegła. Z pozostałych 140 górali z powodów zdrowotnych w krótkim czasie zwolniono 21, a 19 innych zdezerterowało. Kilkudziesięciu Niemcy odesłali do domów, gdyż brakowało im jakichkolwiek zdolności do służby lub odmawiali pełnienia wojskowych powinności. Ci, którzy pozostali, rozpoczęli otwartą wojnę ze szkolącymi się tam Ukraińcami. Skończyło się to dla nich nienajlepiej, gdyż część została wysłana do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Ostatecznie według stanu z 21 marca 1943 r., w Trawnikach pozostało tylko dwunastu rekrutów i Niemcy zrezygnowali z tworzenia Legionu. Niedoszłych legionistów wysłano „w nagrodę” na roboty do Rzeszy.”

    Waclaw Krzeptowski to nie tylko kolaborant niemiecki na Podhalu – vide cytat:
    „Wielu mieszkańców Podhala uważało Krzeptowskiego i Cukra za bohaterów. Ci wielokrotnie wstawiali się za aresztowanymi działaczami góralskimi. Wacław wyprosił zwolnienie 1 tys. górali z obozów, w tym malarza Andrzeja Stopki. Ostrzegał zagrożonych aresztowaniem, innych krył, choć wiedział o ich działalności w konspiracji.
    Krzeptowski nie był może błyskotliwy, ale wiedział, że Niemcy mordują inteligencję i terroryzują naród. Wierzył, że jeśli pójdzie z nimi na współpracę, to może jakoś ograniczy represje i ocali swoich.
    Autor książki o Goralenvolk i wnuk Henryka Szatkowskiego, Wojciech, nazywa Krzeptowskiego kolaborantem, ale i postacią tragiczną – i ja się z tą oceną zgadzam.”

    Waclaw Krzeptowski zostal zamordowany przez dowodce oddzialu partyzanckiego T.Studzinskiego i nie doczekal sie sprawiedliwego procesu, ktory mu przyslugiwal.

    7.03.2024

  11. @Artur 11/12/2019 W 11:05 pm

    To co napisales jest bzdura, ktora zdradza Twoja niewiedze w tym temacie.

    Byla II w.s. i chodzilo o przetrwanie oraz o zachowanie tkanki ludzkiej.
    W.Krzeptowski to raczej postac tragiczna , ktora zamordowal T.Studzinski bez prawa do obrony, ktore przyslugiwalo W.Krzeptowskiemu z uwagi na to, ze W.Krzeptowski pomagal Goralom i eskimosom przezyc II w.s.

    Wiecej szczegolow znaduje sie opracowaniu historycznym autorstwa W.Szatkowskiego pt. „Goralenvolk. Historia zdrady” , Kraków 2012r.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520