We Francji rozpoczęła się likwidacja od miliona do dwóch milionów kaczek i gęsi. Dotyczy to ponad stu farm, przede wszystkim w południowo-zachodniej części kraju słynącej z produkcji gęsich wątróbek.
Ministerstwo rolnictwa zdecydowało się na taki krok w związku z coraz bardziej rozszerzającą się epidemią spowodowaną przez ptaki wędrowne, przylatujące przede wszystkim z Europy Północnej. Ich szlak wiedzie nad Gaskonią, gdzie znajduje się kilka tysięcy gospodarstw, na których hoduje się kaczki i gęsi. Część rolników decyzję władz przyjęła z ulgą. Właścicielka hodowli z tego regionu skarży się, że już przed Bożym Narodzeniem zażądano od rolników wstrzymania transportu kaczek. Dodaje, że wszyscy przez piętnaście dni tkwili w zawieszeniu, gdyż nie wiadomo było co będzie dalej. Przyznaje, że decyzja o wybiciu tylu sztuk drobiu jest drastycznym rozwiązaniem, ale jednocześnie to pozwoli hodowcom za jakiś czas znów wrócić do pracy.
Wszyscy martwią się co będzie z odszkodowaniami. Jeden z działaczy związków rolniczy uważa, że jeśli wprowadza się drakońskie środki sanitarne, to trzeba też odpowiedzieć na pytanie kto i ile zapłaci za poniesione straty. Dodał, że rolnicy nie mogą czekać sześć czy siedem miesięcy na odszkodowanie. Straty w wyniku epidemii oceniane są na 75 do 80 milionów euro.
Marek Brzeziński/Paryż, Fot. Dreamstime.com