Małgorzata Krupnik z Andrychowa była jedną z trzynaściorga wolontariuszy Światowych Dni Młodzieży, która zjadła dziś obiad z papieżem Franciszkiem w Pałacu Arcybiskupim w Krakowie. Reprezentowała ona Polskę.
W rozmowie z dziennikarzami przyznała, że wciąż nie potrafi ubrać w słowa spotkania z papieżem Franciszkiem. – Muszę usiąść i spokojnie przemyśleć to, co nam Ojciec Święty powiedział – podkreśliła. Oprócz pytań, które młodzi zadawali papieżowi, sam Franciszek chętnie dzielił się swoimi przemyśleniami. Małgorzata Krupnik relacjonowała, że papież opowiedział jak to się stało, że został księdzem. Gdy miał 17 lat, w pierwszy dzień wiosny, jego przyjaciele szli się bawić a on wszedł do kościoła. Zobaczył tam jakiegoś kapłana, którego poprosił o spowiedź. – Od tamtego dnia ogarnął go ogromny pokój i wiedział, że musi służyć Bogu – opowiadała wolontariuszka. Obiad z papieżem trwał godzinę i 20 minut. – Ten czas płynął bardzo szybko – przyznała Krupnik. – Mieliśmy jeszcze wiele pytań, ale widać było, że Franciszek jest zmęczony, cieszył się jednak, że nas widzi. Dużo się uśmiechał i żartował. Gdy wszedł ktoś i poinformował, że musimy już kończyć papież stwierdził: OK, policja przyszła – relacjonowała Krupnik. Podkreśliła także, że podczas obiadu czuła się jak na spotkaniu z ojcem. Wszyscy uczestnicy lunchu znali się wcześniej, bo pracowali wspólnie nad przygotowaniem ŚDM. – Gdy wszedł papież z każdym z nas się przywitał, przytulił, powiedział dobre słowo. Gdy usiedliśmy czułam się jak w domu. Nie myślałam o tym, że jest to papież, że jestem na Franciszkańskiej 3, a dookoła latają helikoptery. Atmosfera była bardzo rodzinna – podkreśliła wolontariuszka z Andrychowa.
Red.media.pope2016.com (aip)/fot.