Władze miasta Hollywood na Florydzie poszły na ugodę, w ramach której zapłacą 750 tys. dolarów rodzinie mężczyzny, który zginął po tym, jak został kilkukrotnie porażony paralizatorem przez policję.
Pozew w tej sprawie wniosła matka 30-letniego Daniela Tysona. W październiku 2014 roku właściciel mieszkania, które wynajmował mężczyzna, zawiadomił policję, gdy zobaczył go nagiego na balkonie. Tyson miał ruszyć na interweniującego funkcjonariusza i rzucić w niego zegarem słonecznym. Inny funkcjonariusz wyciągnął paralizator i dziewięć razy poraził nim podejrzanego.
Sekcja zwłok wykazała, że Tyson zmarł na skutek ataku serca lub uduszenia. Na miejscu, w którym zginął, było w sumie sześciu policjantów, ale żaden z nich nie został oskarżony o przestępstwo ani nawet ukarany dyscyplinarnie przez przełożonych.
(łd)