Co najmniej 90 osób zginęło w afgańskiej prowincji Nangarhar po zrzuceniu przez Amerykanów potężnej bomby. Jak podali amerykańscy wojskowi zniszczonych zostało wiele tuneli i innych kryjówek bojowników Państwa Islamskiego. Taki był afekt największej konwencjonalnej bomby nazywanej „matką wszystkich bomb”.
Taka liczbę ofiar potwierdził też gubernator prowincji, w której doszło do bombardowania, Ismail Shinwary. Zdaniem tego wysokiego urzędnika nie było ofiar po stronie cywilów, a atak, jak twierdzi wysoki afgański dowódca wojskowy, Abdullah Abdullah, był skoordynowany z władzami w Kabulu, tak by nie doszło do niepotrzebnych ofiar.
Jednak wielu wieśniaków z okolicznych rejonów twierdziło, iż zniszczonych zostało wiele domów, nie można więc wykluczyć ofiar po stronie ludności cywilnej.
„Matka wszystkich bomb” lub w wojskowym nazewnictwie MOAB została zrzucona w czwartek z pokładu transportowca MC-130. Zrzucono ją na rejon, który przez Państwo Islamskie został wzięty we władanie już w roku 2015 i od tej pory wpływy tej terrorystycznej organizacji w Afganistanie rozszerzają się.
– Dżihadyści stworzyli tam system bunkrów i innych umocnień- twierdzi amerykański generał John Nicholson. I mimo, iż atak przeprowadzono ze wsparciem obecnego rządu w Kabulu, to jednak skrytykował go były prezydent Afganistanu Hamid Karzaj, oświadczając iż doszło do przetestowania nowej, niezwykle niebezpiecznej broni.
Wspomniany już Shinwary potwierdził, że afgańskie siły specjalne pomagały Amerykanom w przygotowaniu terenu do zrzucenia największej bomby konwencjonalnej.
Kazimierz Sikorski(aip)