Matka Stefana W. zgłosiła się na policję, gdzie ostrzegła funkcjonariuszy, że jej syn jest niebezpieczny i jest zaniepokojona jego stanem psychicznym. Sytuacja miała miejsce na tydzień przed wyjściem Stefana W. na wolność. Policja zwróciła się z zapytaniem w tej sprawie do zakładu karnego. „Nic się nie dzieje” – odpowiedziano.
Stefan W. opuścił zakład karny w grudniu 2018 roku. W trakcie odsiadywania wyroku za napady z bronią w ręku, trzykrotnie wnioskował o przedterminowe wypuszczenie go na wolność. Za każdym razem mu odmawiano. Okazuje się, że na tydzień przed wyjściem Stefana W. na wolność, jego matka zgłosiła się na komisariat w Gdańsku. W rozmowie z funkcjonariuszami stwierdziła, że obawia się o stan psychiczny swojego syna, który – jej zdaniem może być niebezpieczny. Miesiąć po wyjściu z więzienia, Stefan W. ranił śmiertelnie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
– 30 listopada 2018 roku do Komisariatu III Policji w Gdańsku zgłosiła się osoba zaniepokojona stanem psychicznym Stefana W., który aktualnie odbywał karę pozbawienia wolności. Policjanci jeszcze tego samego dnia wysłali pismo do dyrektora zakładu karnego, w którym przebywał osadzony, informując go o pozyskanej wiedzy. W piśmie tym zwrócili się z prośbą o podjęcie przez zakład karny możliwych dostępnych działań – mówi Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku w rozmowie z portalem trojmiasto.pl.
Nieoficjalnie, zakład karny miał odpowiedzieć, że „nic się nie dzieje”. Wiadomo natomiast, że w trakcie, kiedy Stefan W. odsiadywał wyrok, pracownicy zakładu zwrócili uwagę na jego dziwne zachowanie. Został poddany konsultacjom psychiatrycznym. Okazało się, że miał nawrót choroby psychicznej.
Kacper Rogacin