– Jeśli wygram wybory będę dążył do wycofania amerykańskiej broni atomowej z terytorium Niemiec – zadeklarował Martin Schulz, przewodniczący SPD i kandydat tej partii na kanclerza podczas wiecu wyborczego w mieście Trier.
Według informacji podawanych przez agencję Reuters w niemieckiej bazie wojskowej w Buechel znajduje się obecnie 20 rakiet z bronią nuklearną. Jednak ambasada USA w Berlinie nie udziela żadnych komentarzy w tej sprawie.
W dalszej części swojego przemówienia Schulz zadeklarował, że w przeciwieństwie do Angeli Merkel, nie ugnie się przed żądaniami prezydenta Donalda Trumpa, który chce zwiększenia wydatków na obronność przez państwa należące do NATO.
Schulz chce wykorzystać fakt, że Donald Trump jest wyjątkowo niepopularny w Niemczech. Dlatego zapowiedział, że pieniądze które nie zostaną wydane na zbrojenia wyda na inne cele.
Niemcy przeznaczają dziś 1,2 swojego PKB na armię. Obecnie to 37 miliardów euro rocznie. Jednak standardy NATO, których wypełnienia żąda Trump, wynoszą 2 procent PKB. Kraje członkowskie mają czas na ich realizację do 2024 roku. Kanclerz Merkel i jej CDU zapowiedziała już zwiększenie wydatków na obronność zgodnie z tym czego oczekuje NATO i Trump.
– To co zrobimy z pieniędzmi przeznaczanymi na obronność jest kluczową sprawą kampanii wyborczej – mówił Schulz na wiecu w Trewirze, mając na myśli 30 miliardów euro więcej do wydania, jeśli Niemcy chciałyby osiągnąć dwuprocentowy pułap wydatków na armię.
I pytał dalej dlaczego Merkel zgadza się na takie zwiększenie wydatków bez zmrużenia okiem. Stawiając ją w jednym rzędzie z prezydentem Trumpem.
Taka zagrywka ma pomóc Schulzowi wygrać wybory parlamentarne, zapowiedziane w Niemczech na 24 września. Według najnowszego sondażu, opublikowanego w środę przez Frankfurter Allgemeine Zeitung chce głosować na niego 24 procent wyborców. Natomiast kanclerz Merkel ma obecnie poparcie 38 procent.
Michał Kurowicki AIP